Wyprzedaż akcji po wynikach może być okazją

W trwającym sezonie wynikowym nie brakowało negatywnych zaskoczeń, które zachwiały notowaniami niejednej spółki. Czy warto kupować przecenione papiery?

Publikacja: 13.03.2018 11:20

Negatywna reakcja rynku na opublikowane rezultaty finansowe wynikała najczęściej z niedoszacowania czynników zewnętrznych albo zbyt wysokich oczekiwań inwestorów. Jak przyznają analitycy, jeden lub dwa słabsze kwartały nie muszą przesądzać o perspektywach spółki.

Trudniej o optymizm

Biorąc pod uwagę ponad 10-proc. spadek kursu w ciągu jednej sesji, jednym z największych negatywnych zaskoczeń tego sezonu były wyniki Eurocashu. Dystrybucyjna spółka w IV kwartale rozczarowała inwestorów zyskami. Zysk netto spadł aż o 87 proc., do 9,8 mln zł, znacząco rozmijając się z prognozami analityków. Zdaniem Krzysztofa Radojewskiego, analityka Noble Securities, bardzo słabe wyniki kwartalne są oznaką materializacji najgorszego scenariusza, czyli strukturalnych problemów segmentu hurtowego. – Jest to segment, który generuje najwięcej gotówki w spółce. Jednak z drugiej strony wymaga on coraz głębszej restrukturyzacji i optymalizacji kosztowej w celu utrzymania bieżących wyników. Jest to w naszej opinii długi proces, który będzie trwał również w kolejnych latach – uważa. – Spadek rentowności w opinii spółki jest przejściowy, jednak może być on również oznaką, że Eurocash stopniowo traci pozycję negocjacyjną w stosunku do producentów. W obecnej sytuacji poza możliwym potencjalnym odreagowaniem wynikającym z dynamicznego spadku kursu nie widzimy w średnim terminie potencjału wzrostu kursu – dodaje ekspert.

Odwrócenie negatywnego trendu w notowaniach może być nie lada wyzwaniem dla Comarchu. – Wyniki IV kwartału w Comarchu nie pozostawiły złudzeń co do tego, że sytuacja na polskim rynku IT jest dość trudna. Również z wypowiedzi przedstawicieli Comarchu można wnioskować, że w 2018 nie należy spodziewać się olbrzymiej poprawy. W spółce cały czas widoczna jest dość duża presja kosztowa. W zeszłym roku fundusz płac w Comarchu wzrósł o prawie 7 proc. i nie oczekujemy, że ta presja będzie mniejsza w roku bieżącym – wskazuje Karol Brodziński, analityk Erste Securities. – Spółka zapowiada, że będzie próbowała przenosić rosnące koszty na klientów, co powinno prowadzić do poprawy marż, ale może się to odbyć kosztem przychodów. Comarch liczy się z tym, że niektórzy klienci mogą zrezygnować z ich usług po podwyżce cen – dodaje. Dlatego sceptycznie ocenia szanse na odbicie notowań. – Do Comarchu podchodzimy w tej chwili raczej ostrożnie. Trzeba poczekać na mocniejsze odbicie w przetargach publicznych, a także na moment, kiedy będziemy mogli zobaczyć skutki podwyżek cen – przekonuje. Obawy odnośnie do Comarchu ma też rynek. Od dnia publikacji raportu notowania spółki straciły już ponad 17 proc.

Celów finansowych na 2017 rok nie udało się zrealizować Apatorowi, co negatywnie przełożyło się na notowania spółki w ostatnich tygodniach. – Słabsze rezultaty 2017 to przede wszystkim skutek czyszczenia bilansu i pogorszenie w Elkomtechu. Zakładając, że ten pierwszy czynnik nie jest powtarzalny, to obniżenie wyniku w 2018 r. z tym związane nie powinno nastąpić. Są też przesłanki, które pozwalają oczekiwać poprawy w Elkomtechu – ocenia Michał Sztabler, analityk Noble Securities. Wśród potencjalnych zagrożeń widzi presję płacową, co oznacza dla spółki wzrost kosztów wynagrodzeń. – Jeśli nie uda się uzyskać oszczędności w innych miejscach, co teoretycznie wydaje się możliwe, to wyższe koszty pracy mogłyby skonsumować niemal cały wzrost zysku wynikający z braku negatywnych one-offów – dodaje. Jednocześnie sceptycznie odnosi się do zapowiedzi zarządu o selektywnym podchodzeniu do kontraktów i skupianiu się tylko na tych bardziej rentownych. – Rynek liczników stał się rynkiem, gdzie marże są niewielkie, a zarobek generowany jest na skali działalności. Tym bardziej że zarówno w energii elektrycznej, jak i w gazie sprzedaż opiera się na dużych kontraktach z bardzo dużymi klientami. W takich warunkach rynkowych trudno liczyć na zwyżki cen – uważa Sztabler. Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno będzie o zmianę negatywnego nastawienia do spółki, chyba że uda się jej pozytywnie zaskoczyć inwestorów.

Z szansami na odbicie

Kolejny słaby kwartał ma za sobą Forte (spółka podała niepełne szacunkowe dane). Producent mebli w dalszym ciągu zmaga się z niekorzystnym otoczeniem rynkowym w postaci drożejących surowców i rosnących kosztów pracowniczych, a także z umocnieniem złotego, co negatywnie odbija się na rentowności biznesu. – Rok 2017 okazał się trudny dla Forte w niemal wszystkich obszarach działalności. Rosnące koszty pracy, zbyt szeroka oferta produktowa i w końcu oskarżenia Steinhoffa o nieprawidłowości finansowe wywarły negatywną presję na wyniki finansowe i sprawność operacyjną. Te negatywne tendencje powinny wpłynąć również na szacunkowe wyniki za pierwszy kwartał 2018 roku – uważa Michał Sopiel, analityk DM BZ WBK. Jego zdaniem na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2018 r. spółka może osiągnąć punkt zwrotny po pięciu kolejnych kwartałach słabszych wyników, co może stanowić pozytywny impuls do poprawy notowań.

Rozczarowaniem dla rynku były wyniki Auto Partnera, który zaskoczył spadkiem marż. Pomimo słabego kwartału analitycy nie skreślają spółki, oczekując poprawy rezultatów w 2018 roku. – W minionym roku zarząd skupił się na doprowadzeniu uruchomionych oddziałów do poziomu rentowności. Wsparciem będą również dwa nowe magazyny pozwalające zwiększyć efektywność sprzedaży. Spółka intensyfikuje też sprzedaż eksportową – zarejestrowała już spółki w Czechach oraz Rumunii, co wiązało się z dodatkowymi kosztami i wpłynęło negatywnie na wyniki w krótkim terminie – zauważa Adam Anioł, analityk BM BGŻ BNP Paribas. – W naszej opinii słabsza rentowność w minionym kwartale miała przejściowy charakter, natomiast w dłuższym terminie ekspansja geograficzna przełoży się na kontynuację dynamicznego wzrostu wyników oraz odbudowę marży – ocenia.

Zawód w tym sezonie wynikowym sprawił inwestorom Stalprodukt (dwucyfrowy spadek zysków rok do roku), ale i w tym wypadku analitycy dostrzegają potencjał do odbicia. – Naszym zdaniem obecny rok jest dobrym momentem do budowania większej pozycji. Spółka jest bardzo tania, a wyniki finansowe, zwłaszcza w II połowie roku, powinny rosnąć. Należy pamiętać, że za ponad 70 proc. EBITDA grupy odpowiada segment cynku, który wzrosty jego ceny odczuwa z opóźnieniem do bieżących spotów. – mówi Krzysztof Kozieł, analityk Haitong Banku.

[email protected]

Opinie

Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz Millennium DM

Moim zdaniem obecną fazę rynku można nazwać co najwyżej dłuższą korekta trendu wzrostowego. W tej sytuacji inwestorzy nerwowo reagują na każda negatywną informację, mniej zważając na pozytywy. Jeśli chodzi o spółki spoza WIG20, to jednak nie traktowałbym przeceny po słabych wynikach jako okazji do zakupów. Trend coraz gorszych wyników jest wyraźny już od roku. Co więcej, na horyzoncie widać kolejne wyzwania, jak przyspieszający wzrost płac, umacniający się złoty, a do tego rząd planuje podniesienie kosztów działalności firm docelowo o prawie 8–9 mld zł rocznie w postaci obowiązkowej składki na PPK, co tylko pogłębi ich problemy. Jeśli chodzi o duże spółki, zwłaszcza państwowe, to część z nich porusza się w długoterminowych trendach horyzontalnych, praktycznie nie budując wartości dla akcjonariuszy. W tej sytuacji duże przeceny mogą być przesłanką do zakupów – w tych przypadkach prędzej czy później wyniki się poprawiają przynajmniej chwilowo i duzi inwestorzy decydują się na zwiększenie zaangażowania.

Kamil Hajdamowicz, analityk Polskiego Domu Maklerskiego

Na negatywne reakcje rynku w obecnym sezonie wynikowym złożyły się dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest niezbyt sprzyjająca koniunktura giełdowa, która sprawia, że nawet lekko negatywna informacja wpływa na silne pogorszenie nastawienia do spółki. Dla przykładu w ostatnich dniach można było obserwować sytuację, gdy spółka podawała dobry zestaw wyników, przekraczający oczekiwania, ale jej kurs tylko nieznacznie rósł lub po prostu tracił mniej od całego rynku. Drugim powodem jest niedoszacowanie negatywnych czynników rynkowych, jak rosnące koszty pracy czy wzrost cen surowców, co pomimo rosnących przychodów odbija się na marżach. W przypadku spółek, które mają większą zdolność przekładania rosnących cen czynników produkcji na klientów, spadki po wynikach są świetną okazją do kupna. To samo dotyczy spadków marży wynikających ze zwiększonej ekspansji, co w długim terminie może wpływać pozytywnie. Trudno jednak wyznaczyć moment wejścia w daną inwestycję, rynek w dalszym ciągu nie jest efektywny i nie wszyscy w odpowiednim czasie identyfikują pozytywne czynniki.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty