PIT-38. Fiskus nie ma co liczyć na kokosy z podatku giełdowego

Z aktywności na rynku w 2018 r. będzie musiało rozliczyć się 208 tys. inwestorów – wynika z szacunków „Parkietu". To najniższy wynik od momentu, kiedy MF publikuje statystyki dotyczące „giełdowego" PIT-38.

Publikacja: 07.03.2019 11:00

PIT-38. Fiskus nie ma co liczyć na kokosy z podatku giełdowego

Foto: Fotorzepa, Monika Zielska

Ubiegłoroczne wydarzenia nie rozpieszczały inwestorów indywidualnych. Z jednej strony indeksy warszawskiej giełdy zanotowały dość wyraźne spadki, a z drugiej rynek żył m.in. sprawą GetBacku czy też zamieszaniem wokół Komisji Nadzoru Finansowego. Ta kumulacja nieszczęść odcisnęła bardzo mocne piętno na aktywności inwestorów. Ci, którzy jednak handlowali na warszawskiej giełdzie, wykazali się całkiem niezłą skutecznością – takie wnioski płyną z szacunkowych wyliczeń „Parkietu" dotyczących rozliczeń podatkowych inwestorów.

Odwrót inwestorów

Już opublikowane ostatnio przez GPW dane dotyczące aktywności inwestorów na rynku akcji wyraźnie wskazywały, że w poprzednim roku inwestorzy indywidualni raczej stronili od giełdy. Ich udział w obrotach na rynku akcji wyniósł 12 proc. i tym samym wyrównany został najsłabszy wynik w historii GPW. Dane dotyczące rozliczeń podatkowych inwestorów giełdowych są jednak jeszcze bardziej przygnębiające. Z szacunkowych wyliczeń „Parkietu", które bazowały na danych z domów maklerskich, wynika, że z aktywności giełdowej w 2018 r. rozliczyć z fiskusem będzie musiało się 208 tys. inwestorów indywidualnych. Jest to o prawie 23 proc. mniej niż rok wcześniej i o prawie połowę mniej niż w rekordowym 2011 r. (z aktywności rynkowej wtedy musiało rozliczyć się aż 414 tys. osób). Jakby tego było mało jest także najniższy wynik od momentu, kiedy Ministerstwo Finansów publikuje statystki dotyczące „giełdowego" PIT-38.

Dane te mogą szokować, ale jak podkreślają maklerzy, dobrze oddają klimat, jaki panował na rynku w 2018 r.

– Wyjaśnienie spadku liczby PIT-ów jest oczywiste. Liczba inwestorów indywidualnych inwestujących na rynku kapitałowym spada nie tylko od ostatniego roku. Jest to proces widoczny od kilku lat, który nasilił się w ostatnim okresie. O przyczynach takiego stanu powiedziano już wszystko, niestety, zrobiono niewiele. Wraz ze spadkiem liczy uczestników rynku, spada również liczba podatników, a więc też liczba PIT-ów – zwraca uwagę Marek Pokrywka, dyrektor wydziału wsparcia i obsługi klienta w DM BOŚ.

Wraz ze spadkiem liczby osób, których dotyczy obowiązek rozliczenia się z fiskusem, spadły także zyski inwestorów wykazywane w rozliczeniach. W 2017 r. dochód inwestorów wyniósł 9,4 mld zł. Według szacunków „Parkietu" w 2018 r. rynek dał zarobić inwestorom 5,8 mld zł.

GG Parkiet

– Mniej rozliczeń PIT i mniejsze zyski to pochodna koniunktury i spadku zaufania inwestorów indywidualnych do polskiego rynku kapitałowego. Rynek nie będzie dobrze wspominał roku 2018 z powodu spektakularnych spadków od stycznia do października i chociażby afery GetBacku. Ustawa o pracowniczych planach kapitałowych z listopada podniosła nieco morale, ale nie zmieniła generalnego nastawienia do rynku – mówi Paweł Florczak, wicedyrektor departamentu rynków regulowanych w DM mBanku.

Mniejsze zyski wykazywane przez inwestorów w rocznym rozliczeniu podatkowym oczywiście z automatu oznaczają niższe wpływy do państwowej kasy z tytułu tzw. podatku Belki. Należny podatek za 2018 r., według naszych szacunków, sięgnie około 990 mln zł (przy uwzględnieniu rozliczeń strat z lat poprzednich). Oznaczałoby to, że przeciętny podatek przypadający na inwestora wyniesie niecałe 4,8 tys. zł. Rok wcześniej kwota należnego podatku z tytułu PIT-38 wynosiła prawie 1,7 mld zł, a inwestorzy oddali fiskusowi średnio 6,2 tys. zł.

GG Parkiet

Optymizmem nie napawają także liczby dotyczące wysokości strat wykazywanych przez inwestorów. Te w 2018 r. mogły sięgnąć 2,5 mld zł. W PIT-38 za 2017 r. było to niecałe 1,8 mld zł.

Szukając jasnych stron

GG Parkiet

Mimo ogólnego, niekorzystnego obrazu, jaki wyłania się ze statystyk dotyczących rozliczeń podatkowych inwestorów, są też i pewne pozytywy. Owszem mamy do czynienia ze spadkiem wykazywanego przez nich zysku, ale wciąż wynik na poziomie 5,8 mld zł historycznie jest całkiem niezłym osiągnięciem. Co prawda daleko mu do rekordowych 11,1 mld zł wykazanych w rozliczeniach za 2007 r., jednak w ciągu ostatnich dziesięciu lat, tylko w trzech z nich inwestorzy zanotowali lepszy wynik. Również przeciętny zysk przypadający na inwestora prezentuje się całkiem nieźle. Według naszych szacunków w 2018 r. wyniósł on 28,2 tys. zł.

– Stosunkowo wysoki średni zysk przypadający na osobę może wynikać z czynników strukturalnych. Rok 2017 i jeszcze początek 2018 r. był naprawdę dobry na rynku. Widać było, szczególnie w segmencie największych spółek, wyraźny wzrost. Dopiero później zaczęły się problemy. Inwestorzy, którzy weszli na rynek w 2017 r., mogli więc dopiero w I kwartale 2018 r., widząc pojawiające się sygnały ostrzegawcze, zrealizować wcześniejsze zyski. Ci, którzy jednak za późno zainwestowali, mieli już ograniczone możliwości zarobienia. Ta grupa inwestorów mogła wstrzymywać się ze sprzedawaniem akcji, wierząc w to, że w końcu przyjdzie jakieś większe odbicie i niewykluczone, że dopiero w tym roku zdecydują się pozbyć papierów, co będzie skutkowało już obowiązkiem podatkowym za 2019 r. – wskazuje Andrzej Zajko, zastępca dyrektora DM PKO BP.

Podatek a strategia

Podatek od zysków kapitałowych (stawka wynosi 19 proc.) wprowadzony został w 2002 r. Od dłuższego czasu uczestnicy rynku argumentują, że przynosi on więcej szkód niż korzyści. Izba Domów Maklerskich od lat postuluje zniesienie, albo chociaż obniżenie tego podatku. Wydawało się, że problem ten może być poruszony przy okazji strategii rozwoju rynku kapitałowego. W opublikowanym ostatnio projekcie strategii owszem znalazły się propozycje dotyczące kwestii podatkowych, ale o obniżeniu czy też zniesieniu podatku od obrotu akcjami nie ma mowy. Ministerstwo Finansów stawia na inne rozwiązania. Resort proponuje m.in. zmiany w opodatkowaniu odsetek od obligacji, tak aby poziom opodatkowania był analogiczny, niezależnie od tego, czy inwestor będzie nabywał obligacje na rynku pierwotnym czy też wtórnym. Pod dyskusję ma być także poddany pomysł kompensacji zysków i strat w przypadku inwestycji w jednostki uczestnictwa funduszy z wynikami osiąganymi m.in. na rynku giełdowym. Uczestnicy rynku nie ukrywają, że liczyli na zdecydowanie odważniejsze ruchy Ministerstwa Finansów. Niewykluczone, że pomysły dotyczące tzw. podatku Belki będą jeszcze dyskutowane na trwającym właśnie etapie konsultacji (potrwają do 21 marca). Wydaje się jednak, że szanse na obniżenie podatku, a tym bardziej jego zniesienie, są jednak znikome.

Pytania do... Michała Masłowskiego, wiceprezesa Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych

Wyraźny spadek „giełdowych" PIT-ów, mocna zniżka wykazywanych zysków. Po tym, co się działo w ubiegłym roku na rynku, raczej nie powinno to być wielkie zaskoczenie?

Faktycznie, po tym co działo się w 2018 r., statystyki nie są zaskoczeniem. Zaskoczeniem za to może być skala spadku. Inna sprawa, że w ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z negatywnymi zjawiskami. Przede wszystkim jeśli spojrzymy na wykresy głównych indeksów to wyraźnie widać, że trudno było o zarobek na giełdzie. Do tego doszły jeszcze kwestie reputacyjne, czyli afera GetBacku i zamieszanie wokół byłego przewodniczącego KNF. Pod względem wizerunkowym wydarzenia te wyrządziły bardzo wiele szkody. Moim zdaniem, był to największy cios dla rynku kapitałowego, od czasu rozbioru OFE. Uczestnicy rynku bardzo często żyją wydarzeniami w poszczególnych spółkach, ale jednak nie przebija się to do świadomości szerokiego społeczeństwa. W tym przypadku było jednak zupełnie inaczej. Nawet ludzie, którzy nie interesują się giełdą, słyszeli o tym, co się działo w sprawie GetBacku i KNF. W takich warunkach ciężko jest budować zaufanie do rynku, szczególnie, że – jak wiadomo – zaufanie buduje się latami, a traci się je w ciągu chwili. W przypadku rynku kapitałowego sprawdziło się to idealnie.

Po ubiegłorocznych wydarzenia zasadne wydaje się być pytanie, czy jest szansa na powrót inwestorów na rynek. Czy same lepsze zachowanie indeksów pomogłoby?

Oczywiście stopy zwrotu działają na wyobraźnię inwestorów, ale nawet jeśli doszłoby do poprawy nastrojów na rynku, to myślę, że pomogłoby to jedynie w krótkim okresie. Proces odbudowywania zaufania do rynku potrwa, niestety, lata. W tym kontekście cieszyć może jednak fakt, że trwają praca nad strategią rozwoju rynku kapitałowego. Jest bowiem szansa, że rynek kapitałowy przebije się do świadomości polityków, co już będzie swoistego rodzaju sukcesem.

W projekcie strategii znalazły się też elementy podatkowe. Czy one pomogą przyciągnąć inwestorów na rynek?

Oczywiście cieszy fakt, że pojawiły się pomysły niższych obciążeń podatkowych od dywidend w przypadku długoterminowych inwestycji czy też możliwość kompensacji wyników giełdowych chociażby z wynikami w obszarze funduszy inwestycyjnych. To oczywiście może pomóc, ale raczej efekty tych działań będą widoczne w długim terminie. Warto zwrócić uwagę, że początkowo w strategii miały się znaleźć zwolnienia podatkowe dotyczące bezpośrednio akcji. Jak widać pomysł ten upadł. Jak jednak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. PRT, fot. j. dudek

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty