Sześć europejskich rynków akcji wartych uwagi

Eksperci z sześciu instytucji finansowych wskazywali kraje, w których warto szukać akcji do swoich międzynarodowych portfeli inwestycyjnych. Najwięcej razy wskazywano na Niemcy. Dodatkowo specjaliści podpowiadali także branże, w których widzą największy potencjał.

Publikacja: 04.03.2019 13:00

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

Instytucje finansowe w Polsce coraz częściej oferują możliwość inwestowania w akcje zagranicznych spółek lub indeksy giełdowe (np. poprzez ETF-y). Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, aby zdywersyfikować portfel inwestycyjny także o zagraniczne aktywa. Z pomocą ekspertów wybraliśmy się na poszukiwania ciekawych tropów inwestycyjnych w Europie.

Szanse i zagrożenia

Jak podkreślają specjaliści, inwestycje w Europie mają swoje plusy i minusy. – Z jednej strony, zróżnicowanie krajów UE stanowi dużą możliwość dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Ale z drugiej, odmienne fazy cykli gospodarczych poszczególnych krajów mogą stanowić nie lada wyzwanie przy inwestycjach w konkretne regiony czy nawet indeksy zbiorcze jak Stoxx Europe 600 – mówi Agata Filipowicz-Rybicka, menedżer ds. strategii rynków finansowych Alior Banku.

– Europejskie firmy wspiera jednak dodatni wzrost gospodarczy strefy euro jako całości oraz luźna polityka monetarna EBC, zapewniająca niskie koszty długu. Niemniej, oceniając rynek europejski z poziomu indeksu Stoxx Europe 600, warto zwrócić uwagę na oczekiwania wysokiego wzrostu wyników w tym roku, które według prognoz mogą sięgnąć 20 proc. – dodaje.

Dlaczego warto rozejrzeć się po europejskich parkietach? – W ostatnich latach stopy zwrotu możliwe do uzyskania na amerykańskim rynku akcji były wyższe niż w przypadku wielu europejskich parkietów. Doprowadziło to do sporych różnic w wycenach amerykańskich i europejskich akcji. A im niższa wycena, tym wyższa oczekiwana stopa zwrotu w przyszłości – podkreśla Arkadiusz Bebel, zarządzający Quercus TFI. – W mojej ocenie spółki działające na globalnym rynku powinny być podobnie wycenione, niezależnie od tego, na jakim rynku są notowane. Zdecydowanie uważam, że warto szukać okazji inwestycyjnych na europejskich giełdach – dodaje.

Druga strona medalu

– Wielu analityków twierdzi, że po mocnych spadkach z 2018 r. akcje europejskich spółek, głównie ze względu na swoją niską wycenę, stały się atrakcyjne i mogą stanowić ciekawą propozycję inwestycyjną na ten rok, jak i kolejne lata. Warto jednak spojrzeć pod kątem tego, czy moment, w którym dojdziemy do wniosku, że coś jest tanie, oznacza od razu okazję do zakupów. Przecież przecena, która dotknęła spółek europejskich, nie pojawiła się przypadkowo – mówi z kolei Piotr Sałata, zarządzający w Pekao TFI.

I przypomina, że w 2018 r. europejski rynek akcji (mierzony zachowaniem indeksu MSCI Europe) zaczął spadać już w maju, podczas gdy amerykański rynek akcji (mierzony indeksem S&P 500) cały czas rósł, a historyczne maksimum osiągnął dopiero we wrześniu ub.r. – Za taką sytuację odpowiada zupełnie inna struktura sektorów tych indeksów. Europa to przede wszystkim spółki finansowe i przemysłowe, które charakteryzuje duża zmienność, większa cykliczność (to swoisty papierek lakmusowy stanu gospodarki) i relatywnie niska wycena, która w najbliższym czasie, ze względu na postępujące spowolnienie gospodarcze, nie powinna ulec zmianie – zauważa. Według zarządzającego Pekao TFI jedyną szansą na mocne odbicie pozostaje sytuacja, w której okazałoby się, że obserwowane spowolnienie będzie płytsze i krótsze niż rynek tego obecnie oczekuje.

– Europa to również relatywnie duży udział spółek sektora podstawowych dóbr konsumpcyjnych, tj. Nestle, BAT, Danone, Unilever czy L'Oreal, których cechą charakterystyczną są dłuższe trendy oraz mniejsza zmienność. To, czego brakuje w europejskim indeksie, a co było koniem pociągowym rynku amerykańskiego, to niski udział sektora IT/technologii eksponowanego na zmiany sekularne. Europejskie blue chipy, takie jak SAP, ASML, Nokia czy Ericsson, w ostatniej dekadzie ustępowały amerykańskim konkurentom – mówi.

Nie brakuje pomysłów

Zdaniem zarządzającego Quercus TFI warto szukać okazji inwestycyjnych przede wszystkim w Szwajcarii i Niemczech. – Jeżeli chodzi o sektory, zwróciłbym uwagę np. na spółki biotechnologiczne notowane na giełdzie w Szwajcarii. Wiele firm mających siedziby w Szwajcarii, ale notowanych w USA ma zdecydowanie wyższe wyceny niż spółki zlokalizowane w Szwajcarii i notowane na tamtejszym rynku akcji. Jest to pewna anomalia rynkowa, która w dłuższym terminie powinna zniknąć – podpowiada.

Drugim sektorem jest przemysł samochodowy. Tu naturalny wydaje się kierunek niemiecki. – Wyceny wielu spółek z tego sektora mocno spadły w ostatnich kwartałach, m.in. na skutek ryzyka politycznego (tj. cła). Wydaje się, że wiele negatywnych czynników jest już w cenach i niewielka poprawa sentymentu może przynieść pokaźne stopy zwrotu – mówi Bebel. – Trzecim sektorem, który w mojej ocenie zbyt mocno się przecenił, to e-commerce (w całej Europie Zachodniej). Strukturalne trendy są cały czas wspierające, a to, że tempo wzrostu spowalnia wraz ze wzrostem skali biznesu, nie jest niczym zaskakującym – dodaje.

– W związku z występującym wzrostem ryzyk geopolitycznych trzeba skupić się na aktywach o słabym lub wręcz acyklicznym powiązaniu z globalną koniunkturą. Z drugiej strony nie można tylko nastawiać się na jeden scenariusz, więc warto nieco zdywersyfikować swoje podejście. Ciekawym pomysłem, który historycznie się sprawdzał w takich warunkach, było łączenie rynku dóbr luksusowych z sektorami opieki zdrowotnej, producentów leków, komponentów motoryzacyjnych, firm tworzących oprogramowanie biznesowe oraz dobrze prosperujących ubezpieczycieli – wymienia Michał Pietrzyca, analityk DM BOŚ.

Warto według niego przyglądać się spółkom o bardzo dobrej kondycji finansowej ze Szwajcarii, Niemiec, Francji oraz Wielkiej Brytanii.

A może Belgia?

Filip Kondej, analityk rynków finansowych XTB uważa, że może być to dobry moment na zainteresowania się rynkami, które w ostatnich latach radziły sobie słabiej na tle szerokiego rynku europejskiego . – W latach 2012–2016 belgijskie indeksy radziły sobie nieźle w porównaniu do indeksów ogólnoeuropejskich, jednak ta siła zaczęła zanikać na początku 2017 r. Obecnie BEL 20 jest wyceniany najniższej w stosunku do MSCI Europe od ponad trzech lat. Perspektywy dla gospodarki Belgii na najbliższy rok są jednak optymistyczne – mówi. – Oczekuje się utrzymania tempa wzrostu PKB w okolicach 1,5 proc. rocznie do 2020 r. włącznie, przy czym rynek pracy powinien dalej się zacieśniać. W wyniku reformy podatkowej spadły efektywne stawki opodatkowania zysków przedsiębiorstw, co powinno wspierać inwestycje prywatne, które i tak stanowią już znaczną część PKB. Co ważne, wspomniane wyżej czynniki będą miały wpływ na całą gospodarkę, a nie jedynie na poszczególne sektory. To sprawia, że belgijski rynek akcji wydaje się być interesującym kierunkiem na 2019 r.

W kontekście sektorów ekspert XTB wyróżnia kilka grup, które w stosunku do szerokiego rynku europejskiego są atrakcyjnie wyceniane. – Należy tutaj wymienić przede wszystkim banki i firmy telekomunikacyjne. W przypadku sektora bankowego perspektywy nie są najlepsze. Szanse na to, że EBC podniesie stopy w tym roku, i tpozwoli bankom zwiększyć marże, są niewielkie. Ciekawiej z kolei wygląda sektor telekomunikacyjny, gdzie tematem przewodnim jest technologia 5G. Co prawda, nie istnieje jeszcze nawet prekomercyjna sieć tego typu, ale nie ulega wątpliwości, że pionierzy na tym polu doświadczą znacznych zysków. Nadciągająca rewolucja może być szansą dla spółek oferujących oprogramowanie i infrastrukturę dla operatorów sieci – wymienia.

Więcej problemów ze wskazaniem konkretnego kierunku miała Agata Filipowicz-Rybicka. – Wśród poszczególnych regionów trudno wskazać jeden rynek z największym potencjałem, jednak oceniając poszczególne indeksy regionalne pod kątem wskaźnika C/Z, dość tanie okazują się włoski FTSE MIB oraz niemiecki DAX – podpowiada. Dodaje, że stosunkowo tani pozostaje również brytyjski indeks FTSE 100, który może zyskać dodatkowe paliwo w przypadku przesunięcia w czasie, bądź odwołania brexitu.

Podejście kontrariańskie

Bardziej pesymistycznie nastawiony do szybkich wzrostów w Europie jest Jakub Menc, zarządzający w Skarbiec TFI, który uważa, że w perspektywie kilku tygodni może nastąpić korekta indeksów. – Jeszcze w grudniu, gdy indeksy akcji mocno spadały, nastroje inwestorów były mocno pesymistyczne i sprzedawali akcje. Od tamtego momentu w dwa miesiące indeksy szybko wzrosły i nagle nastroje się poprawiły. Europejskie akcje są droższe o 12–13 proc. i teraz pojawiają się pomysły, żeby je kupować. Kiedy były 12–13 proc. tańsze, nie było chętnych do kupowania. Inwestując kontrariańsko, oczekuję taktycznie korekty europejskich indeksów – mówi.

Jednak w perspektywie roku, po oczekiwanej krótkoterminowej korekcie, zwróciłby uwagę na spółki z Wielkiej Brytanii i Włoch. – Uważam, że funt jest tani, a obawy związane z brexitem przesadzone. Inwestorzy niedoważają akcje z Wielkiej Brytanii, co kontrariańsko jest dobrym momentem na kupowanie. Ponadto myślę, że warto spojrzeć na spółki włoskie. Sądzę, że inwestorzy nadmiernie obawiają się Ruchu Pięciu Gwiazd. również obawiali się Trumpa. Od dnia jego wyboru Dow Jones jest wyżej o ponad 40 proc., a NASDAQ o prawie 50 proc. – mówi.

– Patrząc na sektory ciekawie wyglądają europejskie banki i spółki przemysłowe, szczególnie motoryzacyjne. Są tanie i nastawienie do nich jest pesymistyczne, co dobrze rokuje dla przyszłych stóp zwrotu. Oczekiwania co do europejskiej gospodarki są na niskim poziomie, więc łatwo o pozytywne zaskoczenie. Powinno się to pozytywnie przełożyć na banki i spółki motoryzacyjne.

 

 

Jak kupować zagraniczne akcje

Inwestowanie w akcje zagranicznych spółek jest dla polskich inwestorów coraz łatwiejsze, m.in. z uwagi na większą liczbę domów i biur maklerskich, które oferują taką możliwość. Jest to oczywiście znacznie droższe niż koszt zakupu polskich akcji. Prowizje wynoszą od 0,12 proc. (minimum 4,99 euro) do nawet 04–0,5 proc. (nie mniej niż 30 euro) – choć zdarzają się promocje. Z technicznego punktu widzenia handel akcjami na zagranicznych rynkach za pośrednictwem polskiego brokera niewiele różni się od handlu na GPW. Procedury techniczne oraz rodzaje zleceń są praktycznie takie same. Problemem może być posiadanie waluty potrzebnej do handlu na danym rynku. Jednak biura przyjmują zarówno wpłaty, jak i wypłaty w walutach obcych, a niektóre z nich oferują rachunki wielowalutowe, za pomocą których można wymieniać waluty. Pamiętać jednak trzeba, że decydując się na zakup spółek z innych rynków, nie handluje się bezpośrednio akcjami, tylko kontraktami terminowymi na akcje, czyli CFD (contract for differences). ps

 

W jakich europejskich krajach szukać spółek do portfela (liczba wskazań ekspertów)

Niemcy – 3

Szwajcaria – 2

Wielka Brytania – 2

Włochy – 2

Belgia – 1

Francja – 1

Roczna stopa zwrotu indeksów ze wskazanych rynków (stan na 27.02.2019)

Swiss Market Index (Szwajcaria) 4,67 proc.

CAC 40 (Francja)

-2,22 proc.

FTSE 250 (Wielka Brytania) -3,63 proc.

DAX (Niemcy)

-8 proc.

FTSE MIB Index (Włochy)

-9,79 proc.

BEL 20 (Belgia)

-10,34 proc.

Źródło: Bloomberg

Stopa zwrotu w 2019 r. indeksów ze wskazanych rynków (stan na 27.02.2019)

FTSE MIB Index (Włochy)

11,87 proc.

Swiss Market Index (Szwajcaria) 11,66 proc.

BEL 20 (Belgia)

10,85 proc.

CAC 40 (Francja)

10,46 proc.

FTSE 250 (Wielka Brytania) 9,44 proc.

DAX (Niemcy)

8,79 proc.

Źródło: Bloomberg

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty