Wpadamy w pułapki, które często sami zastawiamy

Ktoś ma długi sięgające 15 mln zł, ktoś inny zalega z zapłaceniem ponad 180 mandatów. Bankom i różnym firmom jesteśmy w sumie winni miliardy złotych, bo wielu z nas – dotyczy to zwłaszcza młodych – nie lubi się ograniczać przy zakupach. Ale ogólnie ze spłatą kredytów wcale nie jest u nas źle.

Publikacja: 25.08.2018 18:53

Wpadamy w pułapki, które często sami zastawiamy

Foto: Archiwum

 

Największy dług do spłacenia, prawie 15 mln zł, ma mieszkaniec Mazowsza – wynika z danych Grupy KRUK. Gdyby człowiek ten zarabiał średnią pensję w województwie mazowieckim i całą oddawałby wierzycielom, musiałby to robić przez ponad 222 lata.

Mieszkaniec powiatu szamotulskiego w Wielkopolsce, 28-letni mężczyzna, zalega z zapłaceniem 184 kar za jazdę bez biletu. W sumie jest winien ponad 56 tys. zł – podaje Krajowy Rejestr Długów (KRD). Inny 28-latek, tym razem z powiatu mińskiego w Mazowieckiem, ma do uregulowania 43 zobowiązania warte niemal 106 tys. zł. Czeka na nie 19 różnych wierzycieli. Największą część, 81,5 tys. zł, stanowią alimenty, ale ma też długi wobec dostawcy internetu, funduszu sekurytyzacyjnego (odkupuje długi od pierwotnych wierzycieli), sądu, telekomunikacji, transportu pasażerskiego oraz firmy windykacyjnej.

Rekordowe zadłużenie wobec operatora telekomunikacyjnego, wynoszące ponad 210 tys. zł, ma 45-letni warszawiak. Najstarszym dłużnikiem telekomunikacyjnym jest 80-latek z Elbląga (40,3 tys. zł).

W KRD widnieją ludzie w różnym wieku, ale najwięcej jest osób urodzonych między 1973 a 1982 r., czyli mających 36–45 lat. Stanowią 26 proc. wszystkich zadłużonych. Mają też najwięcej zobowiązań oraz najwyższą sumę zadłużenia. Niewiele mniejszą grupą (24 proc.) są dłużnicy w wieku 26–35 lat.

– Generacja Y jest określana przez socjologów pokoleniem cyfrowym, co jej przedstawiciele traktują dosłownie. W młodszym przedziale wiekowym 25–30 lat dominują zakupy sprzętu elektronicznego, smartfonów i tabletów, obowiązkowo z najwyższej półki – mówi Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso. – Młodzi Polacy decydują się na zakupy ratalne lub zaciągają kredyty konsumpcyjne w bankach. Są to kwoty od 2,5 do nawet 5 tys. zł. Potem biorą kolejny 1 tys. zł, a następnie jeszcze 2 tys. zł na kino domowe czy sprzęt audio. Zapominają jednak spłacać te zobowiązania lub w najlepszym razie pamiętają tylko o pierwszej racie. Kiedy dzwoni do nich negocjator z firmy windykacyjnej, są szczerze zdziwieni, że uzbierało się 25 tys. zł kredytów. Z doświadczenia wiemy, że krótko po wejściu na rynek najnowszego modelu smartfona trafią do nas pierwsze „ofiary mody" z niespłaconymi ratami w bankach, firmach pożyczkowych i sklepach.

Miliardy długów

W bazie KRD wpisanych jest 2,47 mln konsumentów, których zaległości sięgają łącznie 44,2 mld zł. W niechlubnych statystykach przodują mężczyźni (64 proc. zadłużonych). Mają niemal o trzy czwarte więcej długów niż kobiety.

Powodem trafienia do rejestru są niezapłacone alimenty, raty kredytów, pożyczek, zaległe rachunki za prąd, telefon, telewizję, przejazdy komunikacją, itp. Aby znaleźć się na liście nierzetelnych płatników, wystarczy 200 zł zaległości. Średnie zadłużenie konsumenta wynosi 17,8 tys. zł, natomiast średnia wartość jednego zobowiązania to 5,9 tys. zł.

Największą bazą z danymi kredytobiorców i dłużników dysponuje BIK oraz BIG InfoMonitor. Według Raportu InfoDług łączna wartość odnotowanych tam zaległości kredytowych i pozakredytowych przekroczyła na koniec pierwszego kwartału 2018 roku 65,7 mld zł. W końcu marca tego roku w bazach BIK i BIG InfoMonitor było 2,7 mln Polaków z zaległymi zobowiązaniami, przy czym wielu z nich ma jednocześnie źle obsługiwane długi kredytowe i pozakredytowe.

Według danych Grupy KRUK na koniec drugiego kwartału 2018 r. łączne zadłużenie osób odnotowanych w jej bazach wyniosło niemal 32 mld zł. Z długami zmaga się ponad 4 mln osób. Największe zaległości mają mieszkańcy Mazowsza (4,8 mld zł), Śląska (4,4 mld zł) i Wielkopolski (3,4 mld zł). Średnia wysokość długu przypadającego na jednego zadłużonego wynosiła ponad 5,5 tys. zł. To o 800 zł więcej, niż wynosi średnie miesięczne wynagrodzenie.

– We wszystkich województwach średnie zadłużenie na osobę przekracza wartość średniej pensji. Ale często są to kwoty możliwe do spłaty przy założeniu, że będziemy rozsądnie planować domowy budżet – przekonuje Agnieszka Salach z Grupy KRUK. – Pozornie niskie rachunki, np. za telefon, mogą po kilku miesiącach zwlekania z płatnością zamienić się w wysokie zadłużenie. Trzeba mieć to na uwadze i dopasować swoje wydatki do przychodów.

Telefon do rodziców

Często zupełnie nie potrafią tego robić młodzi, w wieku 25–35 lat; w sumie mają już 6,5 mld zł długów. Według najnowszych danych KRD niezapłacone zobowiązania w tej grupie wiekowej ma aż 630 tys. osób. Średnio mają do oddania 10,3 tys. zł.

Pokolenie to nazywane generacją klapków i iPodów nie lubi ograniczeń. Naturalne jest dla nich, że jeśli czegoś potrzebują lub po prostu chcą to mieć, kupują od razu. Nie zawsze mają na to pieniądze, więc zaciągają kredyty i pożyczki.

– Spłata zobowiązań zaczyna ich przerastać. Problem ten szczególnie wyraźnie widać wśród 35-latków. Z pokolenia Y to oni są najbardziej zadłużeni. Mają do oddania 1,14 mld zł. Ich średni dług wynosi prawie 16 tys. zł. Część tych osób ma na koncie także kredyt na mieszkanie lub samochód, są więc mocno obciążone – mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Luz w wydawaniu pieniędzy przekłada się na niefrasobliwe podejście do windykacji. – Kiedy dzwonimy do dłużników w wieku 25–35 lat i wyjaśniamy, że zaległości trzeba spłacać, mówią wprost, że nie mają do tego głowy – mówi Jakub Kostecki. – Często są zaskoczeni, że kredyty i raty nie kończą się na dwóch pierwszych wpłatach, tylko trzeba je regulować przez kolejne miesiące, a nawet lata. Nie powstrzymuje ich to jednak przed kolejnymi zakupami na kredyt. Wtedy przy podpisywaniu umowy podają numer kontaktowy do rodziców.

Ostrożni jak Polacy

Mimo wszystko zadłużenie polskich konsumentów na tle innych Europejczyków nie jest duże. Według danych Eurostatu (na które powołuje się Kredyt Inkaso) zestawiających długi gospodarstw domowych z ich dochodami najbardziej zadłużonymi mieszkańcami starego kontynentu są Duńczycy (wskaźnik 265,1 proc.). Na kolejnych miejscach znajdują się Holendrzy (215,5 proc.) oraz mieszkańcy Cypru (202,5 proc.). Polacy zajmują dopiero 17. pozycję (58,1 proc.).

Z raportu NBP „Zasobność gospodarstw domowych w Polsce" (publikacja styczeń 2018 r., dane za 2016 r.) przeciętne zadłużenie gospodarstwa domowego w naszym kraju wynosi 2,4 tys. euro (nieco ponad 3 proc. w relacji do majątku brutto), podczas gdy w strefie euro jest to 21,5 tys. euro (ok. 15 proc. aktywów łącznie).

Dopiero od lat 90. ubiegłego wieku upowszechniło się u nas finansowanie kredytem zakupu nieruchomości. Dlatego jeśli chodzi o kredyty hipoteczne wciąż jesteśmy daleko za bogatymi krajami Europy. W Islandii, Szwecji, Norwegii czy Holandii mieszkanie obciążone hipoteką ma od 60,1 do 63,4 proc. obywateli, a w Polsce 10,9 proc. Co więcej, z sondażu wykonanego w ramach projektu „Co słychać sąsiedzie", wspieranego przez Deutsche Welle, wynika, że 65 proc. Niemców i zaledwie 36 proc. Polaków nie ma problemu z decyzją o wzięciu kredytu hipotecznego.

I Polacy, i sąsiedzi zza Odry są gotowi zadłużyć się na samochód. W naszym kraju takich oporów nie ma ponad 20 proc. społeczeństwa, a w Niemczech o 10 proc. więcej. Jednak samochody na kredyt kupują najczęściej Włosi i Hiszpanie.

Polacy mają najmniej zahamowań przy pożyczaniu na święta. Tak wynika z międzynarodowego badania ING. Aż 43 proc. z nas nie ogranicza wydatków przed Bożym Narodzeniem. Za Polską znaleźli się m.in. Holendrzy (40 proc.), Niemcy (35 proc.) i Włosi (27 proc.).

Badanie „Postawy finansowe Europejczyków" przeprowadzone na zlecenie Grupy KRUK przez Millward Brown pokazuje, że Polacy znacznie częściej niż mieszkańcy innych badanych krajów (Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Rumunii, Czech, Słowacji) spóźniają się z opłacaniem rachunków. Tak przyznało ok. 57 proc. mieszkańców naszego kraju. Najbardziej zdyscyplinowani są Hiszpanie. Ponad 70 proc. z nich deklaruje, że nigdy nie spóźnili się z płatnościami. Najwyższy odsetek osób przyznających się do przeterminowanych zobowiązań odnotowano wśród mieszkańców Niemiec (29 proc.). Podobne deklaracje złożyło tylko 12 proc. Polaków (poniżej średniej).

Polacy częściej niż mieszkańcy innych krajów zalegają z czynszami i rachunkami za telefon komórkowy. Z kolei Hiszpanie mają problemy z terminowym spłacaniem kredytów hipotecznych, a Włosi i Rumuni – z rachunkami za prąd, gaz i energię elektryczną.

Dobrze tylko w deklaracjach

Z najnowszego badania „Portfel statystycznego Polaka" z lipca 2018 r. przeprowadzonego przez Kantar Millward Brown na zlecenie KRD wynika, że aż 68 proc. respondentów pozytywnie ocenia swoją sytuację finansową. 30 proc. Polaków odczuwa poprawę w porównaniu z ubiegłym rokiem. Największy wpływ na to ma wzrost (67 proc. wskazań), zdecydowanie rzadziej (27 proc.) ograniczenie wydatków i możliwość zaoszczędzenia. 15 proc. badanych przyznało, że ma więcej pieniędzy do dyspozycji, bo udało im się spłacić kredyty, a 9 proc. poprawę sytuacji przypisuje programowi 500+.

– Liczba dłużników w bazie KRD przez trzy ostatnie lata wzrosła o 19 proc., a od ostatniego roku o 5 proc. Postanowiliśmy więc skonfrontować to z opiniami Polaków na temat ich sytuacji finansowej – mówi Adam Łącki, prezes KRD BIG SA. – Po raz kolejny okazało się, że nie zawsze pozytywne, subiektywne oceny przekładają się na zachowania Polaków.

7 proc. z nas planuje w nadchodzących miesiącach zaciągnąć kredyt lub pożyczkę. – Przy mądrym gospodarowaniu pieniędzmi nie jest to niczym złym. Pozwala np. na polepszenie standardu życia – przekonuje Jakub Kostecki, prezes Kaczmarski Inkasso. – Niepokojący jest jednak duży odsetek osób bezrobotnych planujących zaciągnięcie nowych zobowiązań. Brak stałego zatrudnienia, a co za tym idzie zdolności kredytowej, powoduje, że te osoby będą korzystać z chwilówek, nie do końca zastanawiając się, czy stać ich na spłatę. A to już krok od wpadnięcia w spiralę zadłużenia i trafienia do rejestru dłużników.

 

Polacy sumiennie spłacają kredyty

Na koniec czerwca 2018 r. 15 349 tys. osób w Polsce korzystało przynajmniej z jednego produktu kredytowego (np. kredyt gotówkowy, mieszkaniowy, karta kredytowa, pożyczka) – w banku lub firmie pożyczkowej. Ludzie ci mieli do spłaty w sumie 608 497 mln zł. 70 proc. tej kwoty (420,6 mld zł) stanowiły kredyty mieszkaniowe, a 27 proc. (163,8 mld zł) – gotówkowe oraz ratalne.

Co ciekawe, od kilku lat liczba kredytobiorców jest stabilna. Nowych klientów kredytowych jest teraz 600 tys. rocznie, podczas gdy 10 lat temu było ich 1800 tys.

Klientów nie przybywa, bo mamy niż demograficzny. Gdy spojrzymy na strukturę wiekową kredytobiorców, zobaczymy, że aż 40 proc. całości zadłużenia obsługują ludzie w wieku od 35 do 44 lat.

Pod względem kredytów konsumpcyjnych – w relacji do PKB – jesteśmy w pierwszej piątce krajów europejskich, natomiast biorąc pod uwagę kredyty mieszkaniowe – poniżej 20. miejsca (polski rynek kredytów hipotecznych jest jeszcze młody w porównaniu z rynkami zachodnimi).

Wartość zadłużenia gospodarstw domowych rośnie. W I półroczu 2018 Polacy zaciągnęli nowe kredyty mieszkaniowe o wartości 27,9 mld zł. Było to o 16,7 proc. więcej niż rok wcześniej. Wzrost ten w dużym stopniu jest pochodną rosnących cen nieruchomości. W lipcu tego roku, w porównaniu z lipcem 2017 r., kwota wnioskowanego kredytu mieszkaniowego wzrosła o 9 proc.

W okresie styczeń–czerwiec 2018 r. banki udzieliły kredytów konsumpcyjnych o wartości 41 807 mln zł – w porównaniu z pierwszym półroczem 2017 jest to wzrost o 7,8 proc. Wartość kredytów konsumpcyjnych rośnie więc dlatego, że zwiększa się średnia pożyczana kwota. W 2015 r. średni kredyt gotówkowy wynosił 16,4 tys. zł, a średnia pożyczka udzielana przez firmę pożyczkową 1,4 tys. zł. Teraz jest to odpowiednio 18,5 tys. i 2,5 tys. zł.

Skąd ten wzrost? Po pierwsze, zwiększają się dochody z pracy. Po drugie, do rodzin trafiają pieniądze z programu 500+. Po trzecie, mamy rekordowo niskie stopy procentowe. Po czwarte, wydłużył się okres kredytowania. W 2012 r. kredyty były zaciągane średnio na 24 miesiące, a w tym roku – na okres 47 miesięcy. Wydłużenie okresu spłaty, w połączeniu z niskimi stopami procentowymi, powoduje, że miesięczne koszty obsługi zadłużenia nie są dla gospodarstw domowych nadmiernym obciążeniem, szczególnie przy rosnących dochodach. Dlatego jakość kredytów jest bardzo dobra. Wskaźnik szkodowości, pokazujący, jaka część nowych kredytów konsumpcyjnych „psuje się", wynosi zaledwie 5 proc. Najlepiej spłacane są niskokwotowe kredyty, trochę gorzej kredyty wysokokwotowe, powyżej 50 tys. zł – ich końcowa szkodowość przekracza 10 proc. Większość kredytów mieszkaniowych również jest terminowo obsługiwana. Tu też najwyższą szkodowością charakteryzują się duże kredyty (powyżej 1 mln zł).

Osoby nadmiernie zadłużone, czyli takie, które mają ponad 10 czynnych kredytów lub pożyczek, to stosunkowo niewielka grupa, licząca 79,6 tys.; osoby te stanowią tylko 0,5 proc. ogółu kredytobiorców i pożyczkobiorców.

dr hab. Waldemar Rogowski, prof. nadzw. SGH, główny analityk kredytowy BIK

 

Zadłużamy się, bo wierzymy w dobrą przyszłość?

Z badań Kantar Millward Brown na zlecenie Krajowego Rejestru Długów wynika, że Polacy dobrze oceniają swoją sytuację finansową, zarówno obecną, jak i spodziewaną w przyszłości. Na pewno ma na to wpływ dobra koniunktura gospodarcza, niskie bezrobocie i wzrost płac. Zdecydowanie więcej osób wskazuje, że w ich domowym budżecie pojawiły się oszczędności, a zadłużenie zostało spłacone, niż przyznaje się do zaciągania kolejnych zobowiązań. A jednak przybywa dłużników i rośnie wartość niespłaconych zobowiązań. Być może optymistyczne oceny zachęcają do większego luzu w domowych wydatkach.

 

rekomendacje i przestrogi

_1 Staraj się wydawać nie więcej, niż zarabiasz

Jeśli domowy budżet się nie spina, powinieneś np. poszukać dodatkowej pracy albo zrezygnować z niektórych wydatków.

_2 Rozważnie podejmuj decyzje o większym zakupie

Czy nowy model smartfona albo kino domowe musisz mieć już teraz, choć nie zgromadziłeś wystarczającej kwoty? Lepiej zaczekać i dozbierać resztę, niż pod wpływem impulsu sfinansować zakup kredytem.

_3 Przeanalizuj, na jaki kredyt cię stać

Powinieneś dokładnie policzyć stałe miesięczne koszty (czynsz, prąd, gaz, telefon, jedzenie, środki czystości itd.) i sezonowe wydatki (np. ubezpieczenie samochodu), odjąć je od dochodów (na rękę) i sprawdzić, czy wystarczy ci na ratę kredytową i inne koszty (np. prowizję). Przyjmuje się, że miesięczny koszt obsługi kredytu nie może przekraczać 40 proc. zarobków.

_4 Utwórz poduszkę finansową

Dobrze jest mieć zabezpieczenie finansowe na wypadek choroby, utraty pracy itp. Powinna to być równowartość co najmniej pięciu miesięcznych pensji. Można odkładać na ten cel choćby 100–200 zł miesięcznie. Zgromadzona kwota zapewni bieżące utrzymanie oraz spłatę kredytu w awaryjnej sytuacji.

_5 Nie spłacaj długu pieniędzmi z kolejnych pożyczek

W taki sposób łatwo wpaść w spiralę zadłużenia i całkowicie stracić kontrolę nad swoimi finansami. Na ogół kolejne pożyczki są coraz droższe, gdyż pogarsza się ocena naszej zdolności kredytowej.

_6 W razie problemów ze spłatą przystąp do negocjacji

Jak najszybciej poinformuj np. bank, że masz kłopoty finansowe. Niektóre instytucje oferują „wakacje od kredytu" (mogą wystarczyć na „złapanie oddechu" ). Można też wystąpić o wydłużenie terminu spłaty. Dzięki temu zmaleje miesięczna rata, a co za tym idzie – obciążenie domowego budżetu.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności