Sukces reformy wcale nie jest pewny

Marcin Materna, dyrektor Departamentu Analiz, Millennium Dom Maklerski.

Publikacja: 03.05.2018 07:02

Marcin Materna, dyrektor Departamentu Analiz, Millennium Dom Maklerski.

Marcin Materna, dyrektor Departamentu Analiz, Millennium Dom Maklerski.

Foto: Archiwum

PPK mają zapewnić ludziom oszczędności na emeryturę, a gospodarce – pieniądze na inwestycje. Czy pana zdaniem spełnią te oczekiwania?

Prawdopodobnie tak, jeśli chodzi o zapewnienie wyższych emerytur. Fundusze z wysokim prawdopodobieństwem wypracują dodatnią i co ważniejsze – wyższą niż inflacja stopę zwrotu. Zatem po przejściu na emeryturę osoby oszczędzające w PPK będą miały dodatkowe środki. Szczególnie ważne jest to dla ludzi mniej zarabiających, o ile oczywiście pozostaną w programie. Roli PPK nie należy jednak przeceniać. Dzięki PPK emerytura wzrośnie o ok. 20–25 proc., a i to przy założeniu, że pracownik oszczędza od początku aktywności zawodowej.

Natomiast do budowania oszczędności krajowych na pewno nie dojdzie w takim zakresie, jak to planuje rząd. Osoby, które zarabiają dwie czy trzy średnie krajowe, przystępując do PPK zmniejszą po prostu swoje oszczędności gdzie indziej. Natomiast w przypadku ludzi z zarobkami bliższymi średniej krajowej istnieje duże ryzyko, że w ogóle zrezygnują z udziału w systemie. Dla nich nawet kilkadziesiąt złotych miesięcznie to duża część domowego budżetu.

Czy jest niebezpieczeństwo, że te pieniądze będą niewłaściwie inwestowane?

Biorąc pod uwagę wysokie koszty ponoszone przez TFI prowadzące PPK oraz ryzyko, że nie uda się przyciągać wystarczające liczby uczestników, może się okazać, że usługę będzie oferować mało instytucji. Konkurencja będzie wtedy niewielka. Jeśli pracodawca nie wybierze sam instytucji prowadzącej PPK, trafi do Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR). Udział tej instytucji w rynku może więc znacząco wzrosnąć. Instytucje państwowe takie jak PFR nie będą miały np. skłonności do dywersyfikacji międzynarodowej portfela.

Jakie konsekwencje może mieć brak takiej dywersyfikacji?

W dłuższym okresie nie można wykluczyć kryzysu w polskiej gospodarce. Jeśli tak się zdarzy, to bez dywersyfikacji geograficznej negatywny wpływ na portfele w PPK będzie większy. Co by się stało z funduszami np. w Grecji, gdyby inwestowały jedynie w greckie obligacje czy akcje greckich spółek? Po kryzysie portfele takich funduszy byłyby znacznie chudsze w porównaniu z funduszami, które postawiły na dywersyfikację międzynarodową. Podobnie jest w Polsce. Fundusze, które w ostatnich latach wyszły za granicę, najczęściej mają lepsze wyniki niż te, które tego nie zrobiły.

Jakie działania będzie mógł podjąć pracownik, który nie będzie zadowolony ze sposobu, w jaki są inwestowane jego pieniądze?

Pracownik może tylko podjąć decyzję, czy uczestniczy w systemie, czy go tam nie ma. Opłaca mu się być w PPK ze względu na dodatkowe bonusy, ale nie może wybrać instytucji finansowej. Gdyby instytucja wybrana przez pracodawcę nie wypracowywała atrakcyjnej stopy zwrotu, pracownikowi pozostaje mieć nadzieję, że pracodawca taką instytucję wymieni. W przypadku państwowych firm czy instytucji, które podpisały umowy z innymi państwowymi podmiotami, decyzja o zmianie może okazać się niezbyt łatwa.

Pracodawcy będą mogli płacić składki wyższe niż minimalna.

Czy pana zdaniem będą to robić?

Myślę, że w większości przypadków pracodawcy pozostaną przy składkach minimalnych. Wygodniej będzie dać podwyżkę. Pracownik też chętniej przyjmie takie rozwiązanie.

Poza tym mamy ogromną sferę budżetową, która też będzie oszczędzać w PPK. Trudno oczekiwać, że jednostki sektora finansów publicznych zdecydują się na obciążenia większe od minimalnych. Podobnie jest z firmami, które np. borykają się ze spadkiem zysków czy narzekają na koszty płac.

Pracodawcy wytykają rządowi krótki czas na przygotowania do wprowadzenia PPK.

Szacuje się, że docelowo, czyli za dwa lata, roczna wartość składek wyniesie ok. 20 mld zł. Na pracodawców przypadnie kilka miliardów. Zawsze dużo się mówiło o dodatkowych obciążeniach pracodawców na rzecz pracowników, a program PPK dokłada kolejne. Pamiętajmy, że część z tych składek obciąży budżet czy samorządy; to dodatkowo wpłynie na finanse tych podmiotów.

Stopniowe wprowadzanie PPK, dochodzenie do pełnej wartości wpłat przez cztery, pięć lat, byłoby korzystniejszym rozwiązaniem. Dla przyszłych emerytów nie miałoby to dużego znaczenia, a pracodawcom pozwoliłoby się lepiej przygotować do reformy.

Czy ta reforma ma szansę na sukces?

Myślę, że wprowadzenie jej od 1 stycznia 2019 r. będzie trudne, zwłaszcza gdy zobaczymy, jak podobne reformy były przygotowywane w innych krajach, czy ile czasu zajęło u nas wprowadzanie reformy OFE.

Sama idea utworzenia systemu skłaniającego do większego oszczędzania na emeryturę jest dobra. Ale powstaje pytanie, czy zaprezentowane rozwiązania są optymalne z punktu widzenia wszystkich zainteresowanych (Skarbu Państwa, pracodawców i pracowników). Przyszli emeryci powinni oszczędzać, ale może łatwiej byłoby skorzystać z już istniejących systemów (OFE, IKE, IKZE), jedynie je modyfikując.

Inwestycje
Goldman Sachs podniósł prognozę ceny złota
Inwestycje
Złoto nie traci apetytu na rekordy. Napięcie na Bliskim Wschodzie wspiera notowania kruszcu
Inwestycje
Słabnie „Barbiemania”, Europa wraca do łask inwestorów
Inwestycje
Ropa naftowa po 100 USD za baryłkę? Goldman Sachs: raczej nie w tym roku
Inwestycje
Skąd się wziął nagły wzrost ceny złota?
Inwestycje
Polscy inwestorzy głosują tak, by nie szkodzić swoim inwestycjom