Trudno zakładać, że pracownicze plany kapitałowe (PPK) będą tworzone już od 2019 r. i to dokładnie w takim kształcie, jaki jest teraz planowany. Na razie zgłaszanych jest wiele zastrzeżeń. „Pracownicy mają zbyt mały wpływ na to, jak będą inwestowane ich oszczędności, bodźce dla zarządzających są nieodpowiednie, a uczestnicy systemu nie są zabezpieczeni przed niskimi stopami zwrotu" – napisał w swojej opinii NBP. Ministerstwo Energii twierdzi, że „PPK są kosztowne dla słabiej zarabiających. Składki naliczane są od wynagrodzeń ubruttowionych, a potrącane z wynagrodzenia netto". Z opinii KNF wynika, że napływ na rynek kapitałowy środków z PPK, ok. 10–15 mld zł rocznie, może zwiększyć ryzyko występowania zjawisk spekulacyjnych. Stały Komitet Rady Ministrów postuluje rozważenie udziału pracowników w programie wyłącznie na podstawie pisemnej deklaracji. PKN Orlen proponuje obniżenie składki podstawowej, bo skutkiem planowanych rozwiązań będzie wzrost kosztów pracy. Z kolei ZBP chce, aby również banki mogły prowadzić PPK. I żeby środki tam gromadzone były objęte dodatkowymi gwarancjami BFG.

Co do tej listy postulatów warto dodać? Należałoby rozważyć wprowadzenie rządowych gwarancji, że oszczędności nie zostaną zabrane przez państwo (jak to stało się z OFE) i nie stracą na wartości. Byłaby to być może większa zachęta do przystąpienia do systemu niż dopłaty z budżetu państwa. Poza tym systemowi przydałaby się elastyczność: np. możliwość zmniejszania i zawieszania składek w gorszych czasach.