Podatek i inflacja pochłaniają odsetki od lokat

Stopy procentowe jeszcze przez dwa, trzy lata mogą pozostać na bardzo niskim poziomie. Oszczędzającym nie będzie sprzyjać także to, że banki mają wystarczająco dużo środków na udzielanie kredytów.

Publikacja: 02.03.2019 19:35

Podatek i inflacja pochłaniają odsetki od lokat

Foto: Bloomberg

Zysk pewny jak w banku, to już tylko slogan reklamowy. Chodzi nie tylko o nadszarpniętą reputację banków, których doradcy w ostatnich latach sprzedawali klientom produkty inwestycyjne przynoszące straty, ale też o lokaty. Co prawda bank zawsze wypłaci odsetki od lokaty, ale teraz są one tak niskie, że niejednokrotnie nie wystarczają na pokrycie skutków inflacji (wyniosła średnio 1,6 proc. w 2018 r.) oraz opłacenie podatku od zysków kapitałowych (19 proc.).

Zarabiamy symbolicznie

Obecnie średnie oprocentowanie nowych depozytów gospodarstw domowych wynosi 1,8 proc., a trzymiesięcznych – 2,2 proc. – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. To i tak nieco więcej niż jeszcze parę miesięcy temu, gdy stawki wynosiły odpowiednio 1,6 i 1,8 proc. Średnie oprocentowanie nieco wzrosło, gdy Idea Bank oraz Getin Bank zostały zmuszone do zaoferowania atrakcyjnych odsetek po wybuchu afery taśmowej z udziałem byłego szefa KNF.

To w dużej mierze dzięki tym bankom realne średnie oprocentowanie nowych depozytów pod koniec ubiegłego roku stało się dodatnie. W przypadku nowej lokaty realna stawka wynosi przeciętnie 0,4 proc. w skali roku. Rok temu było to minus 0,9 proc., co oznaczało, że po roku otrzymywaliśmy od banku kwotę realnie niższą o 0,9 proc. – i to pomimo wypłaty odsetek.

Na koncie zamiast na lokacie

Teraz sytuacja oszczędzających w bankach także jest nieciekawa. Jeśli ulokujemy 100 tys. zł, to po roku – przy obecnym średnim oprocentowaniu – realnie zyskamy 380 zł. W przypadku stosunkowo niewielkich kwot deponowanych na krótkie okresy zarobek jest tak niewielki (np. kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych), że Polacy przestają sobie zawracać głowę szukaniem w miarę atrakcyjnych lokat i trzymają pieniądze na rachunkach bieżących. Ich udział w łącznych depozytach indywidualnych klientów w bankach sięga już 66 proc. Dla banków to czysta korzyść, bo rachunki te są zwykle nieoprocentowane, więc za pieniądze potrzebne do rozwijania akcji kredytowej banki płacą niewiele albo niemal wcale.

Realne straty z lokat zdarzały się już w przeszłości. Na przykład na początku 2010 r. nominalne średnie oprocentowanie nowych lokat dla klientów indywidualnych sięgało 4 proc., jednak podatek oraz wysoka inflacja, sięgająca 3,5 proc., powodowały, że realna stawka była lekko poniżej zera. Teraz się zdarza, że banki oferują około 3 proc., a nawet więcej, ale zwykle są to propozycje wyłącznie dla tych, którzy przynoszą do banku nowe środki, lokują kwotę w wysokości limitowanej przez bank, spełniają dodatkowe warunki; czasami trzeba np. założyć konto w banku albo wykonać odpowiednią ilość transakcji kartą.

Trudno liczyć na poprawę

Co dalej? Wszystko zależy od dwóch czynników: wysokości stóp procentowych i płynności banków (w uproszczeniu relacja kredytów do depozytów).

Sytuację deponentów mogłaby poprawić podwyżka stóp procentowych, ale na tę trzeba poczekać co najmniej do 2020 r., a być może nawet do 2022 r., jak mówił niedawno prezes NBP. Dlaczego? Na razie wskaźnik inflacji znajduje się w dolnej połowie przedziału wyznaczającego cel inflacyjny NBP.

Nadpłynność w bankach utrzymuje się już od paru lat. Depozytów (także za sprawą dobrej kondycji firm, które w dodatku mało inwestują) przybywa szybciej niż udzielanych kredytów, więc relacja kredytów do depozytów utrzymuje się poniżej 100 proc.

GG Parkiet

Kiedyś było odwrotnie – wskaźnik ten istotnie przekraczał 100 proc. i banki musiały walczyć o pieniądze, oferując wysokie oprocentowanie lokat.

Banki nie muszą się starać

Nadpłynność oznacza, że banki nie muszą rywalizować o środki klientów. Robią to tylko niektóre instytucje, najczęściej małe, mające gorszą płynność, słabszą rozpoznawalność wśród klientów. W dodatku wyższe odsetki są proponowane tylko w ramach promocji powiązanych z dodatkowymi warunkami.

Aby się to zmieniło, banki musiałyby znacznie zwiększyć wartość udzielanych kredytów, a na to się nie zanosi. Nie należy się też spodziewać zniesienia podatku od zysków kapitałowych, choć wpływy do budżetu z tej daniny są relatywnie niewielkie (ok. 3 mld zł rocznie). ¶

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności