Ostatni rok przyniósł zmniejszenie ryzyka kredytowego niektórych grup emitentów, takich jak deweloperzy mieszkaniowi. Zwiększony popyt zapewnił wzrost sprzedaży i dobre perspektywy na najbliższe kwartały i lata (sprzedane mieszkania trzeba jeszcze wybudować) i zmiany te widać w bilansach. W innych branżach sytuacja jest zgoła odmienna – wzrost kosztów odsetkowych mocno obciąża wyniki operacyjne, co z kolei obniża osiągane zyski netto, a więc utrudnia wzrost kapitałów własnych, dzięki któremu wskaźniki zadłużenia mogłyby trochę zmaleć. Mimo to, rentowność obligacji także tej grupy firm wyraźnie skorzystała na obligacyjnej hossie.

Pytanie brzmi, jak usłyszeć dzwonki alarmowe? Kiedy hossa rozpędzi się zbyt daleko? Odpowiedzią może być obserwacja notowań obligacji skarbowych. Ostatnie miesiące przyniosły wyraźne zacieśnienie spreadu – rentowność naszych obligacji dziesięcioletnich wzrosła od stycznia z 5,0 do 5,8 proc. (obecnie nieco mniej), podczas gdy rentowność obligacji korporacyjnych spadała (w różnym tempie). Gdyby sytuacja miała się utrzymywać, inwestorom w pewnym momencie przestanie się opłacać zakup obligacji korporacyjnych oferujących np. 9 proc. rentowności, gdy skarbowe papiery płacą w tym samym czasie np. 7 proc., ponieważ ryzyko kredytowe nie będzie należycie wynagradzane. Przy czym porównania utrudniają różnice między papierami o stałym i zmiennym oprocentowaniu.

Czytaj więcej

Coraz trudniej o dwucyfrową rentowność na Catalyst

Skoro to papiery skarbowe są kluczem do rynku papierów korporacyjnych, trzeba zastanowić się, co będzie się z nimi działo. Z opublikowanej właśnie Białej Księgi finansów publicznych wyłania się ich ponury obraz. Koszty obsługi rosnącego zadłużenia przekraczają już 80 mld zł rocznie, zadłużenie będzie nadal rosło zarówno nominalnie, jak i w relacji do PKB. Konieczność pokrycia wydatków wymaga emisji długu, a rząd ma na co wydawać. Obok transferów socjalnych, których skala będzie rosła w miarę starzenia się społeczeństwa, konieczne są także zwiększone wydatki na obronność, ale także na transformację energetyczną. Trudno znaleźć argumenty za spadkiem rentowności obligacji, poza być może ewentualnym spadkiem inflacji, ale ten – jak się zdaje – swój punkt kulminacyjny już minął.

Ergo – rentowność korporacyjnych obligacji nie powinna już przesuwać się znacząco niżej.