Chodzi o projekt oznaczony symbolem CT-03: to kandydat na lek, mogący znaleźć zastosowanie w leczeniu nowotworów hematologicznych, takich jak: białaczka, chłoniaki czy szpiczaki oraz guzów litych, w tym raka piersi oraz płuc.
Wyniki przeprowadzonych badań – zgodnie z oczekiwaniem giełdowej spółki – wykazały, że rozwijane przez nią związki skutecznie degradują tzw. białko MCL-1. Mimo iż jego rola chorobotwórcza jest już stosunkowo dobrze poznana, to jednak klasyczne metody do tej pory nie pozwoliły na rejestrację żadnego leku skierowanego wobec tego białka.
Captor Therapeutics zadebiutował na warszawskiej giełdzie wiosną tego roku, sprzedając akcje w IPO po cenie wynoszącej 172 zł. We wtorek po południu kurs spółki spadał o 2 proc., do 186 zł, co implikuje kapitalizację sięgającą 770 mln zł. W stosunku do wyceny autorstwa Trigon DM notowania Captora mają prawie 26-proc. przestrzeń do wzrostu. Analitycy podkreślają, że brak bezpośrednich konkurencyjnych projektów na rynku farmaceutycznym oraz szeroki zakres wskazań terapeutycznych minimalizuje ryzyko niepowodzenia i stwarza szansę dynamicznego rozwoju spółki. Wśród jej atutów analitycy wskazują też korzystny finansowo model prowadzenia badań klinicznych.
Captor pozyskał z tegorocznej emisji akcji kwotę 150 mln zł na finansowanie rozwoju projektów badawczych. Obecnie pracuje nad kilkoma, z czego trzy są zaawansowane (w tym wspomniany CT-03). Przewiduje się, że dwa z nich mają wejść w fazę badań klinicznych w 2023 r.
Podczas wrześniowej rewizji indeksów giełdowych Captor Therapeutics wszedł do sWIG80. W ostatnich tygodniach notowania biotechnologicznej spółki poruszają w trendzie bocznym, oscylując w przedziale 185–190 zł. kmk