Hasło „rynek pracownika" mocno wybrzmiewa w ostatnich latach. To szczególny czas dla firm i HR-owców. Działy kadr i zarządy prześcigają się w pomysłach na przyciągnięcie najlepszych pracowników. Najlepszych, czyli jakich? Ambitnych, zaangażowanych oraz takich, którzy chcą zżyć się z firmą, jej ideą i nie odejdą z pracy po kilku miesiącach. Gdzie szukać pracownika idealnego, jak go przyciągnąć i czy na pewno wystarczy do tego wysoka pensja i zaopatrzenie firmowego chillout roomu w Xboksa?
Według badań przeprowadzonych przez manaHR wynika, że w 2017 r. wskaźnik dobrowolnej fluktuacji wyniósł 8,9 proc. – pracę zdecydowało się więc zmienić 1,5 miliona Polaków. Badania z 2018 r. dowodzą, że miejsce zatrudnienia zmieniają najczęściej osoby poniżej 25. roku życia. Ponad 20 proc. pracowników w tej grupie wiekowej podjęło decyzję o zmianie pracodawcy. Warto dodać, że najczęściej są to osoby, które nie przepracowały więcej niż dwa lata w jednym miejscu pracy.
– Najdłużej pracowałam rok na umowę o pracę w znanej firmie meblowej, brałam też zlecenia na projekty ławek, śmietników i małej architektury. Pracowałam również w firmach, w których np. słyszałam, że jestem za bardzo kreatywna. Często też sama rezygnowałam ze stanowiska, które nie dawało mi rozwoju, wolałam poświęcać czas na coś własnego, bo chcę tworzyć swoje projekty, być niezależną designerką – mówi 31-letnia Agnieszka, architektka.
Wiele firm, chcąc zatrzymać milenialsów, zapewnia im to, co wydaje się dla nich ważne, czyli np. dostęp do nowoczesnych technologii, swobodę korzystania z mediów społecznościowych, estetyczną przestrzeń do pracy, nowoczesne sprzęty, możliwość ciągłego rozwoju. Często się jednak okazuje, że problem leży głębiej – w wartościach i potrzebach pracownika, których nie zaspokoi pakiet świadczeń.
Taki stan rzeczy wymusił zmianę sposobu rekrutacji kandydatów z pokolenia Y.