Konkurencja nas cieszy

WYWIAD | Paweł Błaszczak z prezesem 4Mobility rozmawia Andrzej Pałasz

Publikacja: 20.09.2017 06:05

Konkurencja nas cieszy

Foto: Archiwum

Na tym etapie rozwoju konkurencja sprzyja Z Pawłem Błaszczakiem, prezesem spółki 4Mobility, rozmawia Andrzej Pałasz Mija rok od kiedy 4Mobility ruszyło z usługą car-sharingu. Nie ma pan wrażenia, że rozwój postępuje nieco wolniej od założeń?

Spółka rozwija się bardzo dynamicznie, wystarczy zerknąć na dynamikę wzrostu wyników porównując I i II kwartał. Przychody wzrosły o 44 proc., do 380 tys. zł. Plan, który sobie założyliśmy, w zasadzie zrealizowaliśmy. Pamiętajmy, że początek działalności operacyjnej na masową skalę przypada na I kwartał tego roku. To, co udało się zrealizować w I półroczu, to nawet nieco więcej niż zakładaliśmy. Dziś jesteśmy w miejscu, kiedy chcemy przeskalować biznes. Dostępna flota rozrośnie się z 50 do 300 aut. Kolejne pojazdy niebawem wyjadą na drogi i wówczas ujrzymy skalę rozwoju firmy.

Spółka zapowiadała, że pojawi się kolejne 50 BMW oraz 200 hyundaiów i30. Kiedy dokładanie to nastąpi?

Samochody powinny wyjechać w ciągu dwóch miesięcy. Podwajamy skalę współpracy z BMW, z kolei z Hyundaiem tworzymy nową usługę w kategorii standard. Zatem do końca roku wielkość floty, która odzwierciedla skalę biznesu w naszej branży, wyniesie ponad 300 aut.

Tyle jeśli chodzi o Warszawę, ale przed rokiem zapowiadał pan, że usługę wdrożycie także w Krakowie?

Mamy w planach także inne lokalizacje. Na naszej liście są, nie licząc Warszawy, kolejne cztery duże miasta, z czego w jednym z nich usługę udostępnimy prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Spółka postawiła na przygotowanie i dynamiczny rozwój projektu w stolicy. Rynek, który zidentyfikowaliśmy, okazał się bardzo dobry do wdrożenia, rozszerzania i przeskalowania usługi carsharingowej. 4Mobility podjęło także decyzję o podjęciu bardzo szerokich prac nad platformą technologiczną i te prace w pewien sposób wpłynęły na przesunięcie priorytetów wdrożeń. Na obecnym etapie dla spółki najważniejsze jest, obok rozwijania współpracy z dwoma partnerami strategicznymi wdrożenie nowoczesnej platformy technologicznej, która będzie platformą do świadczenia usługi car-sharing w jeszcze lepszym wydaniu. Zgodnie ze strategią ta platforma w zasadzie ma być trampoliną do rozwoju spółki przez kolejne 3-4 lata.

Na czym dokładnie będzie polegać ta platforma?

Krótko mówiąc pozwoli połączyć różne typy usług na poziomie mobilności w różnych modelach. W Polsce tego typu rynek nie jest na tyle dojrzały, żeby konsumenci rozróżniali różne modele tej usługi. My chcemy rozwijać usługi carsharingowe w wydaniu światowym, dopasowane do lokalnych potrzeb. Z drugiej strony platforma ma pozwalać na uzupełnianie usług opartych na samochodach o inne związane z mobilnością. Możemy tu mówić o środkach podróżowania typu skutery, czy auta dostawcze, oraz współpracy z innymi partnerami, którzy świadczą usługi transportowe. Konwergencja usług jest dla nas bardzo istotna i w tej strategii, którą obraliśmy na najbliższe lata, rzeczywiście odgrywa główną rolę. W konsekwencji pozwoli to nam na zawieranie strategicznych partnerstw, już nie tylko w branży automotive, ale również w innych, jak leasing, bankowość, transport, informatyka, technologie. Usługa ma wychodzić daleko poza sam car-sharing.

Macie już na oku potencjalnych partnerów?

Prowadzimy rozmowy i poszukujemy partnerów. Będziemy komunikować, gdy rozpoczniemy etap negocjacji.

Jako pierwsi w Polsce wprowadziliście usługę car-sharingu, natomiast bardzo szybko, przynajmniej w Warszawie, pojawiły się kolejne podobne firmy, które oferują zarówno auta jak i skutery. Czujecie oddech konkurencji na plecach?

Gdy startowaliśmy, rynek był w zupełnie początkowej fazie. Jakiś czas później zaczęli pojawiać się kolejni gracze. Nas to bardzo cieszy, gdyż budowanie rynku wspólnie z innymi jest bardzo istotne. Widzimy potrzebę stworzenia branży. Na obecnym etapie rozwoju rynku przez długi czas obecność kilku graczy będzie pomagać każdemu z nich choćby w propagowaniu wiedzy na temat samej usługi i w pozyskiwaniu klientów. Podobnie sytuacja rozwiała się na rynkach, gdzie te usługi są już dojrzałe. Przez kilka pierwszych lat ta konkurencja prowadzi do wspólnego rozwoju. Usługa musi być oczywiście dobra, jakościowa, musi się bronić, natomiast jeśli spełnia najważniejsze cechy co do jakości, to później obecność kilku graczy w zasadzie pomaga. I dostrzegamy to u nas, choćby po przychodach.

Jednak porównując cenniki, wasza oferta wypada najmniej korzystnie.

Nasza strategia, zakładająca budowanie wizerunku we współpracy z partnerami produkującymi samochody w segmencie premium prowadzi wprost do tego, że te usługi są inaczej pozycjonowane, niż usługi oparte na małych, typowo miejskich autach. Trudno porównywać BMW 1 do opla corsy, renault clio, czy toyoty yaris. Pozycjonowanie cenowe jest świadome i nie prowadzi absolutnie do ograniczania zainteresowania. Z kolei wprowadzając usługę w kategorii standard sprawimy, że będzie miała charakter masowy.

Pana zdaniem dla użytkownika ma znaczenie to, jakim modelem jeździ, wypożyczając auto na np. kilkadziesiąt minut?

Dla grupy użytkowników, którzy przejeżdżają 15-20 minut, to ma zapewne mniejsze znaczenie. Natomiast usługa car-sharingu nie jest dedykowana wyłącznie na tego typu przejażdżki. To nie jest tylko alternatywa dla krótkiego przejazdu autobusem czy metrem. To także alternatywa dla posiadania, dla dłuższych podróży, dla poruszania się i załatwiania swoich spraw przez czas zdecydowanie dłuższy. Wówczas samochód zaczyna mieć dużo większe znaczenie. I to jest właśnie charakter naszej usługi, która idzie trochę dalej niż typowy carsharing miejski.

Wasz model zakłada, że auto można wypożyczyć i zwrócić w Śródmieściu oraz w konkretnych punktach, których na mapie Warszawy jest ponad 40. Inne firmy dają możliwość pozostawienia pojazdu w dowolnym miejscu w określonej strefie. Planujecie zmienić formę usługi?

Od początku 4Mobility realizuje usługi w modelu zwanym station-based i na tym etapie ta forma jest kluczowa. Warto zwrócić uwagę na to, co dzieje się na rynkach bardziej rozwiniętych. Np. w Niemczech operatorów carsharingowych jest około 150, a tylko kilku świadczy usługi w modelu free floating. Więc to co spółka realizuje, sprawdza się na Zachodzie. Na tym etapie konsekwentnie rozwijamy sieć, jak pan zwrócił uwagę, w modelu mieszanym. Spółka będzie prowadziła badania wśród użytkowników dotyczące preferencji odnośnie do kierunku, w którym te usługi mają zmierzać.

Współpracujecie w jakiś sposób z innymi podobnymi podmiotami?

Oczywiście. Od samego początku prowadzimy rozmowy, ponieważ nasze usługi mają charakter pro-miejski, ekologiczny, ograniczają zanieczyszczenia oraz zagęszczenie aut w miastach. Wierzymy, że car-sharing jest także pierwszym elementem w skutecznej promocji aut elektrycznych.

Liczy pan, że jedna osoba może korzystać z usług kilku operatorów?

Oczywiście. To jest zupełnie naturalne na całym świecie i właśnie tak to działa. Jeden użytkownik korzysta z różnych form i rozwiązań, czasem wprost konkurencyjnych.

Jak duży jest rynek car-sharingu w Warszawie?

Aut jest około 600. Średnio samochody jeżdżą kilka razy dziennie, także śmiało możemy powiedzieć, że już teraz kilka tysięcy osób traktuje to jako alternatywę do przeróżnych form poruszania się, również do własnego samochodu.

A jak ten rynek będzie rósł?

Przyrosty na poziomie dostępności usługi będą sięgać zdecydowanie kilkadziesiąt procent rok do roku. To będzie widać także u nas, co przełoży się m.in. przychody i skalę biznesu.

Kiedy właściwie opłaca się korzystać z waszych usług?

Taką granicę można szacować na około 1200 km miesięcznie. Do tego pułapu bardziej opłaca się korzystać z car-sharingu. Zatem utrzymywanie auta, którym przejeżdżamy mniej niż 1200 km miesięcznie, jest bardziej benefitem, niż oszczędnością. I w tym momencie realną alternatywą do zakupu czy leasingu jest car-sharing. Jest to też alternatywa do poruszania się po mieście, np. taksówką. To także sposób na przemieszczanie się między miastami, wyjazdy prywatne czy biznesowe.

Co można powiedzieć o użytkownikach waszych aut? Jak je eksploatują?

Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni jeśli chodzi o kulturę użytkowania. Oczywiście uszkodzenia, czy wypadki się zdarzają, ale skala jest niewielka. Duże znaczenie ma tutaj edukacja, którą kierujemy do klientów. W niektórych sytuacjach mogą być odpowiedzialni finansowo, co dodatkowo motywuje do ostrożnej jazdy.

Przed rokiem wspominał pan, że będziecie dążyć do utylizacji, czyli czasu kiedy auta są wykorzystywane względem czasu, kiedy mogą jeździć, na poziomie 65 proc. Udało się?

Optymalizacje, które wprowadziliśmy na poziomie kosztowym w spółce prowadzą do tego, że ten poziom wykorzystania samochodów może być dzisiaj znacznie mniejszy. Głównie z uwagi na to, że spadają nam koszty przypadające na jeden samochód.

Ilu aktywnych użytkowników możecie mieć na koniec roku?

Plany, które publikowaliśmy w strategii zakładają, że wciągu najbliższych 3-4 lat będziemy mieć w ofercie 1500 aut, dedykowanych około 50 tys. użytkowników. Ten rok zamkniemy ilością przynajmniej 300 aut.

W ciągu ostatniego roku 4Mobility przeprowadziło trzy prywatne emisje akcji. Niedawno zdecydowano o czwartej, ale publicznej. Jaką kwotę chcecie pozyskać?

Rzeczywiście, będzie to pierwsza publiczna emisja akcji. Nadszedł moment, kiedy rynek jest przygotowany na naszą usługę. Jest dużo szerzej znana zarówno wśród użytkowników, jak i inwestorów. Zakładamy, że emisja obejmie akcje o wartości do 2,5 mln euro. Głównym celem jest dalszy, dynamiczny rozwój spółki w oparciu o wprowadzanie kolejnych samochodów. Kolejny cel to rozwój kanałów sprzedaży, a następnie technologii, o której powiedziałem, choć to już w dużym stopniu realizujemy. Część środków przeznaczymy na marketing. W ramach środków z emisji spółka planuje zapewnić realizację opublikowanej strategii.

Jeśli uda się zdobyć kwotę, o której pan mówi, nie przewidujecie kolejnych emisji?

Trudno na ten moment definitywnie na to odpowiedzieć, natomiast spółka nie ma takich planów i zakłada, że przy pomyślnym przeprowadzeniu emisji ta strategia będzie konsekwentnie realizowana. Rynek jest bardzo dynamiczny, co widać choćby po ostatnim roku. Jestem przekonany, że najbliższe dwa lata też będą okresem, w którym spotkamy się z dynamicznym rozwojem usług carsharingowych oraz okołocarsharingowych. Można zakładać, że w związku z tym spółka będzie chciała wprowadzić kolejne usługi po to, żeby nie tyle podążać za rozwojem rynku, ile nadawać jemu tempa.

Jak dotąd w akcjonariacie znalazł się jakiś fundusz?

W akcjonariacie mamy kilku inwestorów profesjonalnych, w tym fundusze.

Transport
OT Logistics zainwestuje i wypłaci dywidendę
Transport
Dzięki portom OT Logistics coraz więcej zarabia
Transport
Giełdowe spółki na projekcie CPK mogą dużo zyskać
Transport
InPost idzie na miliard
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Transport
Mediacje w PKP Cargo
Transport
PKP Cargo trwają mediacje ze związkowcami