Design PRLu w cenie. 120 tys. zł za fotel

Janusz Miliszkiewicz, dziennikarz, specjalista od rynku sztuki, był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. Tematem rozmowy były m. in. patriotyczne pamiątki, które będą licytowane na 100-tną rocznicę odzyskania niepodległości.

Publikacja: 02.11.2018 13:00

Neon „Społem” może okazać się aukcyjnym przebojem roku

Neon „Społem” może okazać się aukcyjnym przebojem roku

Foto: materiały prasowe

Janusz Miliszkiewicz, dziennikarz, specjalista od rynku sztuki

Janusz Miliszkiewicz, dziennikarz, specjalista od rynku sztuki

parkiet.com

Zbliżająca się rocznica to nie tylko okazja do maszerowania z flagą po ulicach miast, ale także okazja inwestycyjna. Okazuje się bowiem, że na aukcjach pojawi się sporo pamiątek patriotycznych.

Zgadza się. Co więcej, uważam, że wiele z tych eksponatów jest niedoszacowanych. Podam przykład. W listopadzie 2014 r. stołeczny antykwariat Lamus na aukcji bibliofilskiej wystawił rzecz niebywałą – oryginalny dokument policyjny zsyłający Józefa Piłsudskiego w 1887 r. na Syberię. Dokument został wystawiony przez szefa policji w Petersburgu z ceną wywoławczą 4 tys. zł. Po ostrej licytacji został sprzedany za 36 tys. zł. Wszyscy byli zachwyceni tym sukcesem. Jak się jednak głębiej nad tym zastanowić, to moim zdaniem nie była to cena adekwatna do takiego dokumentu, tak niespotykanego, w tak dobrym stanie i o takim znaczeniu dla historii Polski. Porównując to do aukcji malarskich okazuje się, że cena takiego dokumentu jest niższa, niż cena wywoławcza taśmowo malowanych obrazów Jerzego Kossaka czy Teodora Axentowicza.

Takich niedoszacowań jest więcej?

Tak. Podam jeszcze jeden przykład. W maju 2015 r. Lamus wystawił na aukcji dokument nadania tytułu „Obywatela honorowego Warszawy" marszałkowi Piłsudskiemu, co było pierwszym nadaniem tego tytuły w historii. Uchwała w tej sprawie została podjęta 12 listopada 1918 r. Cena wywoławcza wynosiła 8 tys. zł, a sprzedano za 11 tys. zł. Czy to jest dużo za taki dokument, z tak charakterystycznymi datami? Moim zdaniem nie.

Myśli pan, że w długim terminie takie dokumenty są skazane na wzrost wartości?

Wielokrotnie na łamach „Parkietu" zadawałem takie pytanie, „czy jest możliwe, by Polacy za 20-30 lat nie cenili swojej historii?". Można tutaj odpowiadać tylko pytaniami, bo nikt nie jest w stanie powiedzieć, za ile taki eksponat zostanie sprzedany za 2-3 dekady. Niestety w przypadku dokumentu zsyłki raczej się tego nie dowiemy, bo zwycięzcą licytacji było muzeum, a nie osoba prywatna. Tak więc nie trafi on już zapewne z powrotem na aukcję.

Jakie pamiątki będzie można licytować w najbliższym czasie, w związku ze 100-leciem odzyskania niepodległości?

24 listopada w Lamusie będzie licytowany unikatowy plakat werbunkowy do Legionów Polskich z 1914 r. Ma cenę wywoławczą bardzo wysoką, jak na nasze warunki – 15 tys. zł. Moim zdaniem żaden inny materialny nośnik nie jest tak naładowany polską historią i polskimi emocjami, jak właśnie dokumentu, rękopisy i książki. Dlatego uważam, że są niedoszacowane.

A może ta zaniżona wycena wynika z tego, że w porównaniu do obrazów, tutaj brakuje waloru estetycznego, tego co ma cieszyć oko?

Element estetyczny ma zapewne znaczenie, ale myślę, że główną role gra tutaj wiedza. Na tego typu przedmiotach historycznych trzeba się trochę znać, by dostrzec z czym ma się do czynienia.

Okazuje się, że na aukcjach pojawiają się też elementy ubioru.

W zeszłym roku licytowana była czapka Maciejówka z ceną wywoławczą 9 tys. zł. W czapce o takim samym fasonie chodził marszałek. Z ciekawości zapytałem eksperta ile wynosiła by ta cena, gdyby w tej czapce chodził Piłsudski. Padła odpowiedź, że 90 tys. zł. W krakowskiej Desie, za 21 tys. zł, sprzedano na aukcji sygnet Jana Ignacego Paderewskiego. To jest o tyle ciekawy eksponat, że jego właściciel był osobą znaną na świecie, jako pianista i jako polityk. Może być więc tak, że sygnet ten będzie budził zainteresowanie kolekcjonerów światowych.

Teraz chciałbym przejść do designu PRLu, bo okazuje się, że na zbliżających się aukcjach będą licytowane różne przedmioty użytkowe z tamtych czasów. I okazuje się, że osiągają one niezłe wyceny.

Desa Unicum organizuje taką aukcję. Świetnym przykładem eksponatu z tej aukcji jest neon „Społem", który wystartuje z ceną kilkanaście tysięcy zł. Na aukcji pojawi się też dużo rzeczy, o których nawet nie wiemy, że mają już kolekcjonerską wartość – meble, tkaniny, porcelana. Okazuje, że często zużywamy te rzeczy w domu, nie wiedząc nawet, że to unikaty zaprojektowane przez wybitnych, ówczesnych projektantów.

A więc w domu u rodziców i babć można znaleźć bardzo dobre i bardzo drogie eksponaty. Czego szukać?

W domach najczęściej używana była ceramika, którą zaprojektowali najwięksi polscy artyści. Żeby ją zidentyfikować, to trzeba się na niej znać. Tutaj pomocna może być książka Barbary Banaś „Polski New Look Ceramika użytkowa lat 50. i 60.". Na aukcjach będzie też bogata oferta szkła Zbigniewa Horbowego. Rok czy dwa lata temu wydano katalog z jego dziełami. To jest również bardzo dobre źródło wiedzy, które nie pozwoli nam przejść obok takich przedmiotów obojętnie. Dodam jeszcze, że w antykwariatach czy na Allegro można znaleźć książki, które były na bieżąco wydawane w PRLu, dotyczące producentów mebli. Mając taką książkę będziemy mogli zidentyfikować meble produkowane zwłaszcza przez spółdzielnię ŁAD.

Skoro o meblach mowa, to wspomnę, że fotel Romana Modzelewskiego może mieć cenę wywoławczą 80-120 tys. zł.

To jest wycena szacunkowa, ale trzeba przyznać, że bardzo wysoka. Gdyby udało się zlicytować ten fotel za rekordową kwotę, to z pewnością zwróci to uwagę właścicieli, którzy mają tego typu przedmioty gdzieś na strychu czy w mieszkaniu. Wtedy przekonają się, że mają nie tylko pamiątkę sentymentalną z czasów młodości, ale bardzo wartościowy przedmiot.

Okazuje się zatem, trochę wbrew dominującej narracji, że nie wszystko co z PRLu jest złe. Chyba niepotrzebnie zakłamujemy naszą historię, gdy deprecjonujemy tamte czasy.

Zakłamujemy i niepotrzebnie lekceważymy. Tworzyli wówczas wybitnej klasy artyści, którzy zapewne zrobiliby światową karierę, gdyby nie bariery polityczno-ekonomiczne, które wtedy panowały.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman