Kapitał uśpiony na rynku sztuki

Inwestycje alternatywne › Najwięcej zarobi odkrywca młodych talentów.

Aktualizacja: 13.10.2019 10:40 Publikacja: 13.10.2019 10:23

Foto: Desa Katowice

16 października Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) zorganizuje aukcję typu „Varia". Zgromadzono wyjątkowo dużo różnorodnych obiektów. Są w ofercie obrazy, grafika, biżuteria, ceramika, srebra stołowe (można już wybrać coś na upominek gwiadkowy). W tym natłoku łatwo przeoczyć obrazy o dużej wartości kolekcjonerskiej.

Moją uwagę zwrócił obraz, który ma bardzo brzydki tytuł! Szymon Urbański (ur. 1963) w 1988 roku namalował obraz i nazwał go „Czerwona kurwa". W katalogu aukcji nie ma dodatkowych informacji.

Mnie ten obraz kojarzy się z rewolucją, jaka rozpoczęła się w polskiej sztuce w połowie lat 80. XX wieku. Na czele tej rewolucji stanął Andrzej Bonarski, prywatny przedsiębiorca i mecenas sztuki.

Nowi dzicy

W latach 80. pojawili się w polskiej sztuce „Nowi dzicy". Była to grupa młodych artystów, którzy prowokowali żywymi kolorami, dzikimi zestawieniami barw, brutalną formą i niekonwencjonalną tematyką. Przedsiębiorca Andrzej Bonarski odważnie zaczął organizować prywatne wystawy tej sztuki.

Wystawy Bonarskiego zostały opisane w podręcznikach historii sztuki, stały się legendą. Jak np. wystawa „Co słychać" zorganizowana w 1987 roku w dawnych Zakładach Norblina w Warszawie. Na tej wystawie debiutował Szymon Urabński, klasyk tego nurtu.

Bonarski odkrył i wylansował tę sztukę. W 2012 roku w Pałacu w Wilanowie odbyła się wielka wystawa kolekcji Barbary i Andrzeja Bonarskich. Katalog dokumentuje bogaty zbiór. Wolno się domyślać, że odkrywając to malarstwo, Bonarski zdobywał najlepsze dzieła w przystępnej cenie. Dziś jest to muzealnej klasy kolekcja. Wyjątkową cenę ma każdy obraz z osobna oraz cały zbiór.

Wszyscy pytają mnie od lat, jak zarobić na sztuce. Dorobek mecenasa sztuki Bonarskiego to gotowy wzór do naśladowania. Zostań prywatnym mecenasem sztuki. Odkrywaj dorobek młodych, kibicuj młodym, organizuj im wystawy, wykreuj ceny ich dzieł.

Wystawa kolekcji Bonarskich w Wilanowie nosiła tytuł „Uśpiony kapitał". Była to trzecia z cyklu wystaw prywatnych kolekcji, zorganizowana przez Fundację Profile. Dlaczego nie było następnych wystaw?

Pierwsza wystawa z cyklu „Uśpiony kapitał" prezentowała kolekcję fotografii Cezarego Pieczyńskiego. Tu mechanizm jest ten sam. Pieczyński ok. 20 lat temu gromadził fotografie, kiedy jeszcze nie funkcjonowały na krajowym rynku.

Zdobył na przykład najlepsze prace Karola Hillera, wielkiego, niesłusznie zapomnianego artysty. Kupował je po przystępnych cenach, bo nie było popytu na fotografie. Dziś trudno zdobyć fotografię Hillera za mniej niż 100 tys. zł.

Pieczyński był pierwszy na rynku fotografii. Bonarski był pierwszy w swojej dziedzinie. Skorzystali z przywileju odkrywców. To jest metoda, którą dziś może zastosować każdy. Potrzebna jest odrobina wrażliwości i skłonność do ryzyka. Bonarski, inwestując w „Nowych dzikich", nie miał gwarancji, że staną się klasykami, że będą prezentowani na stałych galeriach muzeów narodowych i rekordowo licytowani na aukcjach.

W ofercie Sopockiego Domu Aukcyjnego znalazłem obrazy Marii Dawskiej (1908–1993) i Stanisława Dawskiego (1905–1990). Obrazy tych artystów są niedocenione przez rynek. Dawska stworzyła cykl „Bajki malowane". Na rynku te obrazy proponowane są za grosze. Idealnie nadają się do wystroju dziecięcego pokoju. W ofercie firmy z Sopotu jest akurat obraz z groźną, tajemniczą postacią na pierwszym planie. Ale te obrazy zwykle są pogodne, radosne.

Dawscy za komuny popełnili błąd typowy dla artystów tamtej epoki. Cały swój dorobek podarowali muzeum. Wtedy artystom wydawało się, że muzeum gwarantuje nieśmiertelność. Za komuny nie było wolnego rynku. Artyści nie wiedzieli, że nieśmiertelność gwarantuje stała obecność na aukcjach!

Od 40 lat jako publicysta postuluję, żeby rozważnie wyprzedawać wybrane obiekty z muzealnych magazynów. Prawnie jest to możliwe. Jedyną przeszkodą są pracownicy muzeów, którzy boją się wziąć na siebie odpowiedzialności za podjętą decyzję. Wyobraźcie sobie, że wypłynęły na rynek wybrane obrazy klasyków powojennej sztuki. Polacy będą się w kolejkach ustawiali pod domami aukcyjnymi.

Idzie szczyt

Powoli zaczyna się szał aukcyjny. Co roku już pod koniec października organizowanych jest coraz więcej aukcji. Szczyt aukcyjny przypada na przełomie listopada i grudnia. Wtedy ustalane są nowe cenowe rekordy. Wtedy właściciele wystawiają na sprzedaż ciekawe obiekty. Liczą na to, że pod koniec roku osiągną one wysoką cenę.

Łatwo zgubić się w natłoku aukcji. Warto przeglądać oferty imprez na prowincji i aukcji dobroczynnych. Na przykład 16 października zorganizuje aukcję Fundacja Psychoonkologii i Promocji Zdrowia Ogród Nadziei (www.artinfo.pl). Wszystkie ceny wywoławcze wynoszą 200 zł. W ofercie jest obraz np. Krzysztofa Pająka.

Z kolei 19 października aukcję zorganizuje Desa z Katowic (www.desa.art.pl). Licytowany będzie obraz „W salonie" zawsze lubianej Bronisławy Rychter-Janowskiej (cena wyw. 6 tys. zł). Janowska powszechnie nazywana jest malarką dworków. Artystka idealizowała dworskie życie, jej obrazy są miłe dla oka.

W Polsce każdy ma szlacheckie korzenie... Przynajmniej chętnie tak o sobie mówimy. Nic dziwnego, że w każdym pokoleniu poszukiwane są miniaturowe obrazy Janowskiej. Jest okazja, żeby kupić bliskiej osobie obraz na prezent gwiazdkowy.

W ofercie katowickiej Desy są cztery obrazy Jerzego Dudy-Gracza. Są obrazy Wojciecha Kossaka, Juliana Fałata. Na prezent nadaje się kultowy serwis do kawy „Ina" z 1962 roku. To awangardowy projekt Lubomira Tomaszewskiego (1923–2018).

Oczywiście ilekroć kupujemy na prezent dawną ceramikę, warto sprawdzić stan zachowania, kompletność serwisu. Opisy katalogowe nie zawsze są szczegółowe. Zatem przed zakupem oglądamy ceramikę na miejscu lub na piśmie kierujemy pytania do sprzedawcy.

19 października zorganizuje aukcję Ostoya (www.aukcjeostoya.pl). Tu w natłoku obiektów może się zgubić nawet wytrawny znawca krajowego rynku. Jest tu dosłownie wszystko. Mnie zaintrygowała „pompa paliwowa do samolotu Luftwaffe" (wyw. 940 zł). Uważny poszukiwacz na pewno znajdzie tu coś dla siebie lub na upominek.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman