Rynek wchłonął lawinę akcji

Inwestycje alternatywne › Wysoka podaż pobudza zainteresowanie zabytkowymi papierami.

Aktualizacja: 09.06.2019 17:17 Publikacja: 09.06.2019 17:12

Foto: Gabinet Numizmatyczny Damian Marciniak

Znamy już wyniki aukcji z 25–29 maja Gabinetu Numizmatycznego Damian Marciniak (www.gndm.pl). Przypomnę, że licytowano 3937 obiektów. Z tego kupiono 3670 pozycji, a więc 93,2 proc. oferty. To znakomity wynik.

Oczywiście najbardziej zainteresowały mnie wyniki sprzedaży zabytkowych papierów wartościowych. Po raz drugi z rzędu Marciniak wystawił bardzo dużo starych papierów. Z 610 sztuk kupiono 525 zabytków, a więc ok. 86 proc. oferty. To doskonały wynik, który zaskoczył wiele osób.

Przed aukcją kolekcjonerzy zastanawiali się, czy młody rynek zabytkowych papierów wchłonie tak wielką dawkę. Zwłaszcza że na aukcji na początku roku Marciniak wystawił 601 starych papierów (kupiono 574 sztuki). Wtedy w lutym po aukcji komentowano, że mały rynek papierów nasycił się na długi czas. Okazało się, że wchłonął kolejną lawinę papierów.

Świstek papieru

Na pierwszej aukcji obroty ze sprzedaży starych papierów wyniosły ok. 158 tys. zł. Na ostatniej aukcji ok. 151 tys. zł. To wyniki nieosiągalne na wielu aukcjach sztuki, zwłaszcza najmłodszego malarstwa.

Na ostatniej aukcji papiery licytowały 82 osoby. Bon skarbowy z 1920 roku z oryginalnym podpisem ministra Władysława Grabskiego osiągnął cenę 8,4 tys. zł przy cenie wywoławczej 4 tys. zł. Dokument jest przysłowiowym świstkiem papieru, nieefektownym dokumentem.

Fakt, że tak marny papierek przetrwał, zawdzięczamy kompetencji i czujności kolekcjonera, który teraz zarobił na sprzedaży dokumentu. Ten papier nie ma żadnej urody! Te bony skarbowe wyemitowano, aby pokryć koszty druku banknotów złotowych z emisji w 1919 roku (likwidacja marki polskiej).

Akcję krakowskiego dziennika „Czas" wylicytowano do 12 tys. zł (cena wyw. 6 tys. zł). Reprodukowaną powyżej akcję Polskiego Przemysłu Naftowego wylicytowano do 950 zł (cena wyw. 450 zł). Generalnie ceny były podbijane rozważnie, kompetentnie, stosownie do rzadkości i urody dokumentu.

Piękny bilet z 1891 r. wylicytowano do ceny 320 zł (cena wyw. 200 zł). Opłaca się pamiętać, że zabytkowe bilety na dobre weszły na aukcje, zwłaszcza na aukcje bibliofilskie. Licytowane są bilety całkiem pospolite, nie tak urodziwe jak ten sprzedany przez Marciniaka.

Wiele osób licytowało po raz pierwszy stare papiery. To skutek tego, że Marciniak kolejny raz wystawił duży, różnorodny zespół historycznych papierów wartościowych. Wysoka podaż pobudza zainteresowanie nowym asortymentem aukcyjnym. Wcześniej przez lata stare papiery propagowało na aukcjach Warszawskie Centrum Numizmatyczne (www.wcn.pl). Wystawiało jednak najwyżej kilkanaście sztuk. Marciniak odważnie przełamał pewien rynkowy schemat.

Moim zdaniem zabytkowe papiery wartościowe to niewyczerpane źródło dla pomysłowych kolekcjonerów. Kto zdaje sobie sprawę, że na niektórych papierach ukryte są piękne znaki wodne? To znakomity pomysł na oryginalną kolekcję.

Tak samo papiery z odręcznymi, naniesionymi atramentem podpisami wielkich postaci historycznych. Im większa postać, tym większa cena. Ale trzeba mieć oko rasowego kolekcjonera, żeby dostrzec, że podpis nie jest wydrukowany...

Pierwszy raz o potrzebie kolekcjonowania papierów pisałem ze 20 lat temu. Wtedy masowo lądowały w śmietnikach. Wtedy już było kilka osób, które na śmietnikach wybierały rodzynki. Moim zdaniem w każdej epoce są jakieś przysłowiowe rodzynki, które lądują w śmietniku.

Już 5 października na aukcji Marciniak wystawi znów kilka tysięcy numizmatów, w tym papiery. Październikowa oferta zostanie zamknięta 15 lipca. Podaż na rynku historycznych numizmatów jest tak wielka, że jest z czego budować ofertę.

Reżyser maluje obrazy

Teraz najbliższa atrakcja z branży malarskiej. 16 czerwca Desa Unicum zorganizuje aukcję charytatywną na rzecz dzieci nauczycieli. Tak dość tajemniczo określono szlachetny cel licytacji (www.desa.pl). Od 500 zł licytowane będą prace modnych, snobistycznych klasyków, m.in. Mirosława Bałki, Pawła Kowalewskiego, Karola Broniatowskiego. Będą licytowane trzy akwarele Ewy Kuryluk i np. fotografia Tomasza Tomaszewskiego.

Jest fotografia kultowego artysty Maurycego Gomulickiego, którego prace na aukcjach sprzedawane są po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jest w ofercie aukcji charytatywnej obraz Olgi Wolniak.

Czytelnicy oferty aukcyjnej zapewne w pierwszej chwili nie skojarzą, że jeden z oferowanych obrazów namalował reżyser Jerzy Skolimowski (ur. 1938). Mało kto wie, że Skolimowski z powodzeniem maluje obrazy. Pierwszą wystawę miał w Turynie w 1996 r. W 2001 r. miał wystawę podczas Biennale w Wenecji.

Skolimowski zapewnił mnie, że cztery jego dzieła kupił gwiazdor Jack Nicholson. Gdyby tak u nas megagwiazdy filmu kupowały obrazy lub historyczne papiery wartościowe! To byłaby skuteczna propaganda rynku sztuki i zbierania starych papierów.

Entuzjazm dawno ostygł

Wyobraźmy sobie, że gwiazda filmu udziela wywiadu w prywatnym wnętrzu, a w tle widać na ścianie oprawione najpiękniejsze polskie papiery. Nic o nich nie mówi. Tylko pozuje na ich tle. Oczywiście równie dobrze może to być gwiazda polityki.

Opisywałem w gazetach aukcje charytatywne w 1989 r. Dochód z nich przeznaczono na cele Związku Zawodowego Solidarność. Po wyborach 4 czerwca 1989 r. zapanował wielki entuzjazm wśród artystów. Klasycy dawali na aukcje charytatywne swoje najlepsze prace, nierzadko muzealnej wartości. Jeśli ktoś wtedy na aukcji charytatywnej kupił dobry obraz, to była to znakomita inwestycja. Najwięcej kupowali handlarze. Szybko odsprzedawali te obrazy z doraźnym zyskiem.

Tamten gorący entuzjazm dawno ostygł. Artyści dają na aukcje dobroczynne coraz częściej tzw. serigrafie, obiekty najtańsze, nierzadko przypadkowe. Samo „nazwisko" ma być magnesem dla kupujących.

Jeśli dobrze pamiętam, to na wspomnianym powyżej dokumencie z 1920 r. z podpisem ministra Grabskiego widnieje data „4 czerwca". Przypomniało mi się to w związku z trwającą dyskusją, jakie znaczenie dla polskiej historii (w tym gospodarki) ma data wyborów z 4 czerwca 1989 r. Na pewno dzięki tamtym wyborom i entuzjazmowi do zmian mogły powstać pierwsze domy aukcyjne i prywatne antykwariaty.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman