Nadwiślański kapitalizm budowały również gangi, w tym organizacje przestępcze zza wschodniej granicy. Rosyjska mafia i jej działalność w Polsce to temat bez wątpienia chodliwy, sensacyjny oraz obrośnięty wieloma mitami. Niektóre z tych mitów prostuje Artur Górski (autor m.in. serii książek-wywiadów z byłym pruszkowskim gangsterem „Masą") w swojej najnowszej książce.

„Ruska mafia" to wywiad z Nazarem, w latach 90. rezydentem jednego ze wschodnich gangów. Nazar wraz z grupą kolegów, sportowców z Mińska, brał udział w mafijnych wojnach na Białorusi, a potem doglądał interesów mafiosów z byłego ZSRR w Polsce. Zastrzelił dwóch bandytów, którzy chcieli go porwać, został wystawiony policji przez pruszkowskiego bossa Andrzeja K. „Pershinga" i przesiedział 4,5 roku w więzieniu. Duża część jego opowieści to historie pomagające poczuć klimat, w którym powstawały grupy przestępcze z byłego ZSRR. Jest też trochę o moskiewskiej mafijnej elicie: m.in. o gruzińskim bossie, który chodził z owieczką na smyczy do restauracji, po czym instruował kucharza, jak ma owieczkę przyrządzić. Nazar obśmiewa popularną narrację mówiącą, że grupa sołncewska była największym i najgroźniejszym rosyjskim gangiem. Wskazuje, że były grupy od niej dużo gorsze, np. ekstremalnie brutalna grupa oriechowska, będąca zadziwiająco blisko tajnych służb. Obecnie według niego wszystkie „słowiańskie" grupy zlały się w jedną, która broni się przed naporem gangsterów z Kaukazu i Azji Środkowej. Trendy demograficzne w Rosji dają się więc we znaki też przestępcom.