Wydarzenia ostatnich miesięcy mocno podkopały zaufanie do rynku kapitałowego. Inwestorzy, przede wszystkim ci indywidualni, narzekają, że ich interesy nie są dostatecznie chronione. Z czym mamy problem: z nieodpowiednim prawem czy jego dochodzeniem i egzekucją?
Andrzej Szumański. Uważam, że jest to przede wszystkim kwestia dochodzenia i egzekucji prawa. W doktrynie prawa prywatnego coraz częściej mówi się o nieskuteczności tzw. public enforcement, przeciwstawiając temu private enforcement. Public enforcement, czyli dochodzenie publiczne, polega na tym, że mamy instytucję państwa, regulatorów, którzy dbają o interesy ogółu np. rynku kapitałowego, w tym drobnych inwestorów. W przypadku naszego rynku kapitałowego organem takim jest oczywiście Komisja Nadzoru Finansowego. Coraz częściej pojawiają się jednak głosy, że nadzór wykonywany przez instytucje publiczne jest mało efektywny, gdyż w dużej mierze skuteczność jego działań zależy od budżetu, jaki państwo przeznacza na funkcjonowanie takich instytucji. Private enforcement to z kolei możliwość dochodzenia swoich roszczeń przed sądem. Tutaj jednak kluczową kwestią jest sprawność funkcjonowania tych sądów i tego, jak szybko będą one w stanie rozstrzygnąć dany spór. Na świecie powoli odchodzi się od wyłączności public enforcement właśnie na rzecz dopuszczenia coraz szerzej private enforcement.
A może w naszym przypadku KNF powinna mieć też większe uprawnienia, chociażby prokuratorskie?
Oczywiście kwestią otwartą jest to, jak skuteczne są organy publiczne w wykonywaniu swojej misji. Mając większy budżet, a także uprawnienia, z natury taka instytucja powinna być bardziej skuteczna. Nie jest to jednak przesądzone, gdyż wiele też zależy od ludzi, którzy są tam zatrudnieni.
W przypadku sądów, które zajmują się sprawami rynku kapitałowego, też jest wiele wątpliwości.