Indyjska potęga, czyli siła pozytywnego obrazu

Indie › Państwo, które wciąż nadrabia ogromne zaniedbania cywilizacyjne, może w ciągu dekady prześcignąć Niemcy i Japonię pod względem PKB.

Publikacja: 04.02.2018 13:00

Nieprzypadkowo premierowi Indii Narendrze Modiemu przypadł zaszczyt wygłoszenia przemówienia otwierającego niedawne Światowe Forum Ekonomiczne w Davos. Rok wcześniej takie przemówienie wygłosił Xi Jinping, prezydent Chin. Indie są zaś po Chinach największą gospodarką wschodzącą i w tym roku mogą rozwijać się w tempie szybszym niż Państwo Środka. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że indyjski PKB wzrośnie w tym roku o 7,4 proc., a w przyszłym – aż o 7,8 proc., gdy chiński odpowiednio o: 6,5 proc. i 6,3 proc. Indie dokonały też ogromnego skoku gospodarczego. W 1997 r. ich nominalny PKB wynosił około 400 mld USD, a obecnie wynosi około 2,3 bln USD. Indie były bez wątpienia tym krajem, który wiele skorzystał z globalizacji oraz rozwoju branż nowoczesnych technologii. Nic dziwnego więc, że indyjskiemu premierowi przypadła w Indiach rola obrońcy globalizacji. – Rozwiązaniem dla tej niepokojącej sytuacji sprzeciwu wobec globalizacji nie jest izolacja. Rozwiązaniem jest zrozumienie i zaakceptowanie zmian oraz sformułowanie zręcznej i elastycznej polityki odpowiedniej do zmieniających się czasów – mówił Modi. Nade wszystko jednak starał się przekonać, że jego kraj ma świetlaną przyszłość, którą zapewnią mu reformy przeprowadzane przez jego rząd. Chwalił się, że zlikwidował 1400 „archaicznych praw". – Indie ograniczają biurokrację i rozpościerają czerwony dywan przed inwestorami. Niemal wszystkie obszary naszej gospodarki zostały otwarte na bezpośrednie inwestycje zagraniczne – zapewniał indyjski premier. W przyszłości ma być tylko lepiej, a nominalny PKB Indii ma sięgnąć w 2025 r. 5 bln USD. Indie mogą więc wyprzedzić Niemcy oraz Japonię i stać się trzecią pod względem wielkości gospodarką świata.

Dobry czas dla giełdy

Chwalenie się sukcesami gospodarczymi ma to do siebie, że często przyciąga inwestorów zagranicznych na miejscowy rynek. Tak jest również w przypadku Indii. Sensex, główny indeks giełdy w Mumbaju, wzrósł przez ostatnie 12 miesięcy o 30 proc. Pod koniec stycznia ustanowił nowy rekord, po czym część inwestorów zaczęła realizować zyski. – Realizacja zysków na historycznych maksimach była nieunikniona. Inwestorzy wstrzymują się ponadto od zakupów w oczekiwaniu na ogłoszenie przez rząd budżetu na 2018 r. Jednak wyjątkowo dobre wyniki indyjskich spółek, które w większości przypadków znacznie przekroczyły oczekiwania analityków, dają nadzieję na powrót na ścieżkę wzrostu w nadchodzących tygodniach. Dopóki mocno „rozgrzane", zachodnie parkiety będą kontynuować ruch „na północ", tak długo giełda w Mumbaju powinna cieszyć się zainteresowaniem inwestorów zagranicznych. Jeżeli jednak doszłoby do załamania się rynku, wówczas aktywa rynków wschodzących opuściłyby portfele najszybciej, co zapewne skutkowałoby silną przeceną indyjskich akcji – mówi „Parkietowi" Maciej Leściorz, dyrektor ds. sprzedaży i edukacji w CMC Markets.

Indyjska giełda mocno zyskiwała przez ostatnie 12 miesięcy po części dlatego, że inwestorzy ponownie polubili rynki wschodzące. Kluczowe znaczenie miały jednak dobre perspektywy dla indyjskiej gospodarki i wynikające z nich oczekiwania co do przyzwoitych zysków indyjskich spółek. – Wskutek sukcesywnie rosnących wynagrodzeń, na wysokim poziomie utrzymuje się konsumpcja prywatna, co sprzyja indyjskim producentom. Eksport, który w latach 2014–2016 sukcesywnie spadał, w 2017 r. ponownie odbił, powracając na poziomy bliskie historycznym maksimom. Ponadto zaprezentowane w ostatnich dniach prognozy wzrostu na poziomie 7–7,5 proc. w tym roku wskazują, że po raz kolejny kraj ten ma szansę być najszybciej rozwijającą się gospodarką na świecie – przypomina Leściorz.

„Sektor prywatny powinien nadal korzystać na reformach przeprowadzanych przez rząd Modiego, które mają wzmocnić indyjski sektor produkcyjny, przyciągnąć bezpośrednie inwestycje zagraniczne oraz redukować bariery dla działalności gospodarczej. Indie skoczyły o 30 miejsc na 100. pozycję w tegorocznym rankingu Banku Światowego „Ease of Doing Business" – wskazują analitycy firmy Coface.

Pewne problemy może stwarzać jednak indyjski sektor bankowy. Według danych Banku Rezerw Indii, odsetek złych pożyczek sięgnął w sektorze aż 10,7 proc. W październiku rząd ogłosił dwuletni plan rekapitalizacji banków wart 32 mld USD (z czego większość zostanie sfinansowana poprzez emisję obligacji na ten program oraz podwyższenia kapitału przez banki). „Niespłacane pożyczki w sektorze bankowym wpłynęły na mechanizm transmisyjny polityki pieniężnej, utrzymując koszty pożyczek na wysokich poziomach. To ogranicza chęć krajowych spółek do pożyczania pieniędzy oraz inwestowania. Reformy mające na celu oczyszczenie sektora bankowego zostały wdrożone, ale zajmą one wiele czasu i mogą wpłynąć na podaż kredytów, pomimo luźniejszej polityki Banku Rezerw Indii. Wyższe rządowe wydatki na infrastrukturę powinny jednak zrekompensować tę słabość" – dodają analitycy Coface.

– Indie są obecnie naszym 36. partnerem handlowym w eksporcie i piątym spośród krajów pozaeuropejskich. Niemniej jednak perspektywy ekspansji na tym kierunku są obiecujące. Dobrym sygnałem dla polskiego biznesu, w tym eksporterów, jest coraz większa otwartość indyjskiej gospodarki. Kraj ten jest przeciwnikiem protekcjonizmu, co w swoim wystąpieniu w Davos wyraźnie podkreślił premier Modi. Indie chcą znosić bariery oraz przyciągać inwestorów i biznes z całego świata. To także szansa dla Polski. Wciąż jednak nie można zapominać o tym, że to specyficzny i bardzo zróżnicowany rynek. Odmienny także kulturowo. Z naszych doświadczeń jako banku wynika, że firmom wkraczającym do Indii potrzebne jest wsparcie na wielu polach, np. w kwestii finansów czy pomocy w znalezieniu rzetelnych partnerów. Wysiłek może się jednak opłacić, szczególnie, że na rynku UE polskim eksporterom robi się coraz ciaśniej. Indie to z pewnością kierunek wart uwagi – mówi „Parkietowi" Piotr Pylak, dyrektor ds. finansowania handlu w Banku Zachodnim WBK. Na razie to kierunek eksportowy słabo wykorzystywany. – Według danych GUS w okresie od stycznia do października 2017 r. wartość polskiego eksportu towarów na tym kierunku wyniosła blisko 520,2 mln euro, podczas gdy wartość importu z Indii była prawie 3,5 razy wyższa i sięgała 1810,8 mln euro. Dla porównania z Chinami różnica ta jest już 12-krotna. Napływ towarów z Indii na polski rynek rośnie w szybszym tempie (12,7 proc. r./r.) niż nasza sprzedaż do tego kraju (3,6 proc.). Nie zapominajmy jednak, że Indie są ogromnym producentem i miejscem, gdzie swoją produkcję ma wiele potężnych światowych koncernów – dodaje Pylak.

Słabe punkty wzrostu

Wielu ekspertów przestrzega jednak przed zbytnim optymizmem co do perspektyw dla indyjskiej gospodarki. Co prawda premier Modi przeprowadził wiele reform, ale spełnienie wielu obietnic idzie mu bardzo trudno. Indie wciąż są krajem niewydolnej administracji, korupcji, ogromnych nierówności majątkowych oraz niedostatecznej infrastruktury. Pod pewnymi względami są gospodarką zapóźnioną nawet wobec Chin i krajów Azji Południowo-Wschodniej. Przemysł odpowiada tam za zaledwie 15 proc. PKB, gdy np. w Tajlandii za 30 proc. Jedna czwarta produkowanej elektryczności jest kradziona. Wiele fabryk jest dotykanych przestojami w dostawach prądu. Połowa dróg nie ma asfaltowej nawierzchni. Według rządowych szacunków, kraj będzie potrzebował do 2040 r. inwestycji infrastrukturalnych wartych 4,5 bln USD.

To, że Indie szybko pną się do góry w rankingu Ease of Doing Business, to niewątpliwy sukces, ale wciąż jest bardzo wiele do nadrobienia. Znajdują się tam na 100. pozycji, gdy Polska na 27., a Chiny na 78. Indie znajdują się tam między Dominikaną a Fidżi. W kategorii zdobywanie pozwoleń budowlanych są na 181. miejscu między Republiką Środkowoafrykańską i Sierra Leone. W indeksie postrzegania korupcji Transparency International Indie znajdują się na 79. miejscu, na równi z Chinami, Brazylią oraz Białorusią.

Co więcej, część ekonomistów wskazuje, że dane o indyjskim wzroście gospodarczym nie są do końca wiarygodne. W 2015 r. mocno zmieniono metodologię ich liczenia i od tej pory nieco rozmijają się one z innymi, pośrednimi wskaźnikami. Analitycy firmy badawczej Capital Economics, szacują, że prawdziwe tempo wzrostu gospodarczego Indii jest nieco niższe – wynosi gdzieś między 5 a 6 proc. To zdrowy wynik, ale już nie tak oszałamiający. Oczywiście Indie wciąż mają ogromny potencjał wzrostu. Problem w tym, że mają go od dawna i nie zawsze to wykorzystywały...

Parkiet PLUS
Richard Teng, prezes giełdy Binance, o halvingu bitcoina
Parkiet PLUS
Kim pan jest, Satoshi Nakamoto-san?
Parkiet PLUS
Kryptowaluty wkroczyły do finansowego mainstreamu
Parkiet PLUS
Salwador, czyli kraj, który chce być bitcoinowym rajem
Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki