Gdyby próbować znaleźć jakiś związek pomiędzy zachowaniem cen akcji w okolicach wyborów, można by wskazać, że od piątej do 16. sesji po pierwszej turze wyborów WIG miał w każdym przypadku niższą wartość niż na ostatniej sesji przed wyborami. Czwartkowy wzrost cen akcji może trochę zaskakiwać, bo powoduje, że mamy do czynienia z najmocniejszym czterosesyjnym ruchem WIG w górę po pierwszej turze wyborów.

Stopa bezrobocia w USA spadła w czerwcu drugi miesiąc z rzędu, do 11,1 proc. z 13,3 proc. w maju i 14,7 proc. w kwietniu. Warto przypomnieć, że kwietniowa jej wysokość była najwyższa od końca 1940 r. W czerwcu gospodarka USA „odzyskała" 4,8 mln miejsc pracy w sektorze pozarolniczym, po wzroście o 2,7 mln w maju i spadku o 20,8 mln w kwietniu. Tę próbę powrotu do normalności tłumaczono otwieraniem się gospodarki USA po wcześniejszych kwarantannach związanych z pandemią. Problem polega na tym, że 1 lipca w USA zanotowano najwyższą liczbę wykrytych nowych zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 – 51 tys. Otwieranie gospodarki w sytuacji, w której liczba zakażeń osiąga rekordowy poziom, nie jest pewnie najlepszym rozwiązaniem, ale zapewne nie ma innego wyjścia, bo ani Stany Zjednoczone, ani większość krajów świata nie jest w stanie wytrzymać finansowo przedłużającego się okresu powszechnej kwarantanny. Rzut oka na dane dla poszczególnych stanów pokazuje, że liderami pod względem liczby wykrytych nowych zakażeń są Teksas (8240 nowych przypadków w środę), Floryda (6563), Kalifornia (6497), Arizona (4877), Georgia (2946) i Luizjana (2941). A zatem stany południowe. Mamy więc chyba do czynienia z nietypowym zjawiskiem, w którym epidemia przesuwa się latem z północy, gdzie miała wiosną swe główne ogniska (Seattle, Nowy Jork), na południe. Można to próbować łączyć z silnym wzrostem w ostatnich tygodniach liczby zakażeń rejestrowanych w Ameryce Łacińskiej (często zdarzało się ostatnio, że Brazylia miała dziennie więcej nowych przypadków niż USA). O ile przenoszenie się tego typu epidemii podczas naszego lata na półkulę południową, gdzie w tym czasie trwa zima, jest jak najbardziej typowe,

o tyle ostatni wzrost liczby zachorowań w południowych stanach USA, gdzie, wydawałoby się, obecnie wirusowi powinno być „za gorąco", wydaje się trudny do wytłumaczenia. ¶