Podwyższona inflacja w pewnym sensie jest konsekwencją pandemii. Powszechnym zamknięciom gospodarek towarzyszyło bowiem bezprecedensowe i skoordynowane wsparcie ze strony władz monetarnych i fiskalnych na całym świecie. Takiej koordynacji i skali wsparcia, szczególnie ze strony polityki fiskalnej, nie widzieliśmy po wielkiej recesji z 2008 roku. Do tego pojawiły się powszechne problemy podażowe z uwagi na przerwane łańcuchy dostaw. Silny popyt ciężko było więc w całości zaspokoić, co musiało przełożyć się na ceny.

Z końcem minionego roku niczym domek z kart runęła wcześniej powtarzana przez wielu bankierów centralnych retoryka o przejściowym charakterze wysokiej inflacji. Utrzyma się ona na dłużej, szczególnie w Polsce, gdzie globalne czynniki podnoszące ceny padły na podatny lokalny grunt. Analizy struktury wzrostu cen oraz prognozy nie pozostawiają w tym względzie większych złudzeń. Można się tylko spierać, do jak wysokich poziomów inflacji dojdziemy i jak będzie się kształtował jej charakter w dłuższym okresie. Nie można bowiem wykluczyć, że wzrost cen ma nie tylko charakter cykliczny, ale także strukturalny.

Pamiętać trzeba, że ostatnie dekady stały pod znakiem obniżonej inflacji. Miało to swoje ważne konsekwencje związane z coraz to niższymi stopami procentowymi i wieloletnią hossą na stałokuponowych papierach dłużnych. Jeżeli obecny wzrost inflacji miałby charakter nie tylko cykliczny, ale także strukturalny, to wejść możemy w długoletni trend wzrostu stóp procentowych i trwalszej bessy na rynku długu. Jak na razie mało kto o tym wspomina, gdyż obecne zwiększone rentowności obligacji zaczynają wyglądać atrakcyjnie. Ponadto ciężko jest sobie wyobrazić scenariusz wysokiego wzrostu stóp, gdyż bardzo obciążyłoby to spuchnięte w ostatnich latach budżety państw. Niemniej jednak warto rozważać różne scenariusze, a historia uczy, że po wieloletnim trendzie spadku stóp przychodzi podobny trend, ale wzrostowy.

Zakładając, że rzeczywiście w globalnej gospodarce zachodzą strukturalne zmiany, to ostatnia przecena papierów dłużnych niekoniecznie musi być okazją w dłuższym okresie. Dodatkowym czynnikiem obniżającym ich atrakcyjność są wciąż głęboko ujemne realne stopy. W tym środowisku akcje i dług zmiennokuponowy wydają się być premiowane. ¶