Co prawda Chińczycy nie czują się najlepiej, ale globalne przeziębienie nie jest przesądzone. Wynika to między innymi z realizowanych interwencji Ludowego Banku Chin. Pod naporem popytu rentowność wrażliwych na zmiany stóp procentowych dziesięcioletnich obligacji chińskich spadła od początku roku z poziomu ok. 3,2 proc. do minimalnych 2,8 proc. (zeszły poniedziałek). Od tego momentu zaczęła odbijać do obecnych ok. 2,9 proc., co świadczyć może o tym, że część inwestorów zaczyna już realizować zyski, przeczuwając poprawę sytuacji w Państwie Środka. Podobnie wygląda sytuacja na rynkach uznawanych za bezpieczną przystań – rentowność dziesięciolatek USA od początku roku spadała nawet o 41 pkt baz., aby po odbiciu ustabilizować się na poziomie 1,55 proc. Rentowność bundów o tym samym tenorze obsunęła się początkiem lutego do poziomu ok. -0,45 proc., aby później odbić do -0,42 proc. W kontekście istotnych zwyżek na rynku złota i srebra powstaje pytanie, czy obecna stabilizacja yieldów jest jedynie przerwą przed kolejną falą popytu, czy też wyczerpaniem potencjału ochronnego instrumentów dłużnych. Przy utrzymującej się niepewności paradoksalnie nadal niewzruszenie rośnie rynek akcji, a S&P i NASDAQ ustanawiają kolejne rekordy hossy. Obecna sytuacja podaje w wątpliwość dotychczasowe teorie dywersyfikacji, według których korelacja między zwrotem z instru- mentów bezpiecznych i ryzykownych powinna być na ogół ujemna. ¶