Historyczne statystyki sprzyjają bykom

Gościem Piotra Zająca w czwartkowym Parkiet TV był Sobiesław Kozłowski, ekspert BM BGŻ BNP Paribas. Tematem rozmowy były sytuacja na rynkach finansowych.

Publikacja: 15.11.2018 14:17

Foto: parkiet.com

Zanim omówimy sytuację na warszawskim parkiecie, rzućmy okiem na zagraniczne otoczenie. S&P500 obronił ostatnio dolną granicę długoterminowego kanału wzrostowego. Czy twoim zdaniem to zapowiedź końca spadków?

Na Wall Street mamy hossę od dziewięciu lat, dlatego wydaje się, że w końcu musi przyjść silniejsze schłodzenie nastrojów. Na razie byki bronią wspomnianego kanału, co jest dobrą oznaką. W USA zakończył się sezon wyników kwartalnych i 83 proc. spółek przebiło oczekiwania, średnio o 6 proc. To niezły wynik, choć trzeba pamiętać, że duże znaczenie ma tutaj reforma podatkowa. Co do wycen - C/Z jest na poziomie 16, co jest wysoką wartością, ale nie ekstremalną.

Rynek trochę żyje szczytem G20 i możliwym porozumieniem na linii USA – Chiny. Wierzysz, że do niego dojdzie i będzie to sygnał do poprawy sytuacji na rynkach?

Nawet jeśli te stosunki ulegną ociepleniu, to spodziewałbym się poprawy w krótkim terminie. W długim natomiast spodziewam się, że USA będą broniły swojej dominującej roli w układzie geopolitycznym i napięcia z Chinami będą się utrzymywać.

A propos otoczenia – indeks MSCI EM też próbuje ostatnio zatrzymać spadki. To by się w jakimś stopniu spinało z zachowaniem S&P500.

Takim spoiwem obu indeksów jest dolar. Ale jeśli chodzi o sam MSCI EM, to faktycznie zatrzymał się na górnym ramieniu długoterminowego trójkąta. Wydaje mi się, że indeks jest w kluczowym momencie i kluczowe będzie tutaj zachowanie amerykańskiej waluty i wspomniane, możliwe ocieplenie relacji USA-Chiny.

Skoro dolar jest taki ważny, to powiedz czego się spodziewasz. Ostatnio euro spadło do najniższego poziomu od czerwca 2017 r. Jeśli tak dalej pójdzie, to chyba nie będzie to dobry sygnał dla rynków wschodzących?

Faktycznie, droższy dolar to niezbyt dobra wiadomość dla tych rynków, w tym dla WIG20. Indeks DXY jest teraz w okolicy ważnego oporu i jeśli trwale go przebije, to będzie to niepokojący sygnał. Dlatego bacznie obserwuje zachowanie amerykańskiej waluty.

Nie obawiasz, że dolar jest skazany na aprecjację z powodu jastrzębiej polityki Fedu?

Teoretycznie tak być powinno, choć pamiętamy poprzednie cykle podwyżek stóp, którym nie towarzyszyła aprecjacja dolara. Wszystko zależy od percepcji rynków.

Otoczenie jest więc niepewne. Jak to może się przekładać na krajowy rynek akcji? WIG dotarł ostatnio do 50-proc. zniesienie Fibonacciego, a więc też ma techniczny argument za odreagowaniem.

Na wykresie widać próbę budowania konsolidacji w takim szerokim zakresie 55-60 tys. pkt. Teraz mamy sezon publikacji wyników i tutaj istotne będą reakcje. Ostatnio słabsze od oczekiwań rezultaty nie powodowały silnej wyprzedaży, co sugeruje, że wiele negatywnych wydarzeń jest już w cenach. To przemawia za tym, że rynek gotowy jest na odreagowanie.

Wskaźnik P/BV dla naszego rynku jest na skrajnie niskim poziomie. W przypadku sWIG80 okazuje się, że tylko w 2 proc. sesji wskaźnik ten był niżej niż teraz. Teoretycznie więc wydaje się, że dołek jest tuż tuż...

Ja nadal podtrzymuje tezę, że z średnio- i długoterminowej perspektywy wyceny są atrakcyjne. Choć z drugiej strony rynek jest cały czas bardzo wymagający i niestety, co jakiś czas pojawiają się bardzo negatywne informacje.

A jak oceniasz perspektywy WIG20? Widzisz na wykresie argumenty wzrostowe? Bo ja nie.

W krótkim terminie notowana wyłamały się z trendu spadkowego, co jest pozytywnym sygnałem. WIG20 obronił 2100 pkt i szybko wzrósł powyżej 2200 pkt. Pytanie tylko, czy to będzie trwałe odreagowanie czy tylko chwilowe. Wydaje mi się, że inicjatywa jest po stronie popytu, wystarczy tylko wykorzystać okazję. Wiele zależeć będzie od otoczenie, czyli od S&P500, MSCI EM i dolara, o których mówiłem na początku.

Na koniec optymistyczny akcent. Zbliża się koniec roku i związane z nim efekty sezonowe. Dane, przynajmniej na poziomie średniej, pokazują wyraźnie, że grudzień i styczeń to najlepsze miesiące dla indeksu WIG. Mamy teraz skrajne wyprzedanie, więc teoretycznie jest się z czego podnosić. Myślisz, że św. Mikołaj pomoże?

Długoterminowe statystyki sprzyjają bykom. Inwestorzy muszą się jednak przełamać, a w najlepszych nastrojach nie są, co pokazują odczyty indeksu INI. Być może skusi ich premia za ryzyko. Choć trzeba dodać, że rajd św. Mikołaja nie jest pewnikiem. Bywały lata, w których te efekty nie działały, na co wskazuje mediana dla grudnia i stycznia, niższa od średniej. Wydaje mi się jednak, że obecna sytuacja jest o tyle korzystna, że rynek jest faktycznie skrajnie wyprzedany, zwłaszcza w segmencie misiów.

Może nie ma się co skupiać na najbliższych dwóch miesiącach, a warto wydłużyć perspektywę do kwietnia. Z twoich danych wynika, że okres od końca października do końca kwietnia jest wyjątkowo obfity dla akcjonariuszy, zwłaszcza małych spółek.

Te statystyki obejmują okres od 1998 r. i faktycznie sugerują, że w perspektywie półrocznej stopy zwrotu na GPW wyglądają okazale. Jest to tzw. efekt Haloween. Średnio od końca października do końca kwietnia WIG zyskuje 8 proc., WIG20 6 proc., mWIG40 11 proc., a sWIG80 aż 17 proc. Okres ten obejmuje też efekty grudnia i stycznia, więc teoretycznie ta kumulacja sprzyja zwyżkom. Wydaje mi się, że są spore szanse, że tym razem te historyczne statystyki dla naszego rynku zostaną potwierdzone.

Inwestycje
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp
Inwestycje
Długie pozycje na rynku gazu wciąż testem charakteru dla inwestorów
Inwestycje
Istota istotności
Inwestycje
Organizacja procesu badania istotności
Inwestycje
Określenie grupy interesariuszy
Inwestycje
Niezbędna dokumentacja