Loża Parkietu. Pierwszy kwartał już stracony. Co dalej?

W drugim tegorocznym odcinku Loży gośćmi Piotra Zająca byli: Wojciech Białek, Krzysztof Borowski i Sobiesław Kozłowski. Tematem rozmowy były ekonomiczne skutki koronawirusa.

Aktualizacja: 07.03.2020 08:32 Publikacja: 06.03.2020 14:42

Tradycyjnie, chciałbym zacząć od zaskoczeń. Czy w lutym wydarzyło się coś, oprócz wybuchu kolejnych ognisk epidemii koronawirusa, co panów zdaniem zasługuje na uwagę, bo jest istotne dla rynków finansowych?

Krzysztof Borowski (KB): Zrobiłem sobie mały „rachunek sumienia" przy okazji rynkowego załamania i sprawdziłem jakie aktywa radzą sobie najlepiej od 2008 r. I tu kilka ciekawostek. Najlepiej wypada pallad. Zainwestowane 12 lat temu 100 zł, teraz warte byłoby ponad 1300 zł. Świetnie radziły sobie alkohole inwestycyjne, przede wszystkim whiskey – na indeksie Vintage 50 zarobilibyśmy 894 zł, na Icon 100 583 zł, na Japanese Icon 100 383 zł. I dopiero później zaczyna się rynek akcji, z S&P500 na czele (327 zł). Na złocie mielibyśmy 177 zł, na WIGu 180 zł, na ropie 108 zł, a na platynie 91 zł. Historia pokazuje, że w czasach kryzysowych portfele asset management zwiększają udział w inwestycjach alternatywnych, kosztem akcji i obligacji. I na przykład już teraz widać ożywienie na polskim rynku sztuki, na co z pewnością uwagę warto zwrócić.

Sobiesław Kozłowski (SK): Dla mnie negatywnym zaskoczeniem miesiąca jest skala słabości WIG20 i złotego. Nie spodziewałem się aż takiej deprecjacji. Na plus natomiast jestem zaskoczony popytem na obligacje. Rentowności amerykańskich papierów dłużnych dotarły do historycznie niskiego 1 proc., a niemieckich do -0,6 proc. Świetnie też zachowywało się złoto, po raz kolejny udowadniając, że stanowi bezpieczną przystań. Także zmiany wycen i ich skala były dla mnie ostatnio największym źródłem zaskoczeń.

Wojciech Białek (WB): Podstawowe zaskoczenie to przełamanie wsparć przez WIG20, które ten indeks uklepywał przez 1,5 roku. W moim scenariuszu miała to być długotrwała akumulacja, która miała się zakończyć ruchem w górę, a zakończyła się ruchem w dół. Czarny łabędź „przeleciał" nad rynkiem i zrobił sporo zamieszania. Poza tym zaskoczeniem była decyzja Fedu o cięciu stóp – pierwsza od 2008 r. obniżka o 0,5 pkt proc.

Fed nie zaczekał do posiedzenia zaplanowanego na 17 marca, tylko zadziałał natychmiast. Jak panowie tą interpretują? Fed zorientował się, że problem jest dużo poważniejszy niż myślano?

KB: Ja właśnie tak to odebrałem, czyli - jest gorzej niż nam się wydaje. Być może Fed dysponuje już prognozami na kolejne kwartały i okazało się, że konsekwencje będą poważne. Ponadto w tamtejszych mediach zaczęto mówić o możliwym pogorszeniu, co do niedawna się nie zdarzało. Zastanawiam się też, kto w razie kryzysu w Chinach będzie kupował amerykański dług? Tak więc znaki zapytania zaczynają się mnożyć.

SK: Mnie się wydaje, że zadziałał tutaj schemat „Trumpput", tzn. w sytuacji silnych spadków na Wall Street Fed ulega naciskom Białego Domu i podejmuje nagłe decyzje. Tak było m. in. w grudniu 2018 r. i tak mogło być także teraz. Zwłaszcza, że po pierwsze trwa epidemia i po drugie jest rok wyborczy. Trump chce reelekcji, więc nie chciałby iść po władzę w warunkach bessy. WB: Ja zaproponuję spiskowe wyjaśnienie tej decyzji. Proszę zauważyć, że ostatni spadek nie był poprzedzony żadną fazą dystrybucji i zmniejszeniem dynamiki zwyżek. Innymi słowy - nic nie wskazywało na to, że inwestorzy zmieniają nastawienie do rynku. Dlatego wydaje mi się, że to nie Donald Trump naciskał na Fed, tylko duzi inwestorzy, którzy podczas tych spadków byli po złej stronie rynku. Postanowili więc „poprosić" Fed, by ten ulżył ich cierpieniom.

Ciekawe swoją drogą, jak się takie lobbowanie odbywa.

WB: Każdy z kimś studiował, prawda (śmiech).

Miesiąc temu przeważał w tym studiu optymizm. Teraz wiemy więcej i widzimy reakcję rynków. Chciałbym zwrócić uwagę, że największe ogniska epidemii są w największych pod względem PKB gospodarkach świata. Powtórzę więc pytanie z poprzedniego odcinka Loży – czy to co się dzieje, może wywołać globalny kryzys?

SK: Ja liczę na to, że uda się epidemię powstrzymać. Wirusy najlepiej rozwijają się w naszych szerokościach geograficznych na początku roku, więc warunki pogodowe powinny przestać sprzyjać COVID-19. Ponadto jak spojrzeć nad statystyki zachorowalności i śmiertelności, to ta epidemia nie odbiega od innych wirusów, które dobrze znamy. Istotne będzie przede wszystkim to, jakiej skali będą kwarantanny i związane z nimi przerwy w łańcuchach dostaw. Na razie wiemy za mało, więc trudno szacować konsekwencje dla gospodarki światowej.

Trochę danych już mamy. W lutym w Chinach sprzedaż aut r/r spadła o 80 proc. W środę Włosi zamknęli szkoły i uniwersytety. Skutki epidemii zaczynają więc być odczuwalne.

SK: Ja nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić tych długofalowych konsekwencji. Wydaje mi się, że rynek akcji przereagował i czekam z niecierpliwością na wyniki spółek z I kw., które pokażą wpływ epidemii.

Spadek chińskich PMI pokazuje, że nastroje w Państwie Środka są fatalne. Im dłużej epidemia będzie się rozprzestrzeniać, tym gorszych można się spodziewać skutków ekonomicznych.

WB: Plan jest taki, że w kwietniu fabryki mają wrócić do pracy na pełnych obrotach. Patrząc po danych można wnioskować, że epidemia została już w Chinach opanowana. Niepokojąco wyglądają nowe ogniska w innych krajach, ale ja jednak skłaniam się ku koncepcji, że pogoda wygra z epidemią. Proszę zwrócić uwagę, że półkula południowa, gdzie teraz trwa lato, jest bardzo słabo dotknięta COVID-19. Ponadto przykładu Hong Kongu i Singapuru pokazują, że niektóre kraje potrafią szybko reagować i zatrzymać wirusa.

KB: Jeśli uda się szybko opanować epidemię, to myślę, że pod względem gospodarczym stracony będzie tylko I kwartał. Wyniki spółek za ten okres będą więc rozczarowujące i być może okaże się, że te rozczarowania będą się pojawiać w zaskakujących sektorach. Po tych danych będzie można ocenić realne skutki epidemii. Jeśli jednak nie uda się jej szybko zatrzymać i np. takie Włochy zostaną odizolowane, a przypominam, że turystyka ma duży udział w ich PKB, to perturbacje mogą być znacznie poważniejsze. Zachowanie rynków akcji pokazuje, że ryzyko cały czas nie jest uwzględnione w cenach. Jest zbyt nerwowo i zbyt zmiennie.

Analitycy Saxo Banku uważają, że w najlepszym scenariuszu świat czeka tylko techniczna recesja. Podpisują się panowie pod tym?

WB: Jeśli wiosna zadziała, to na wykresach dynamiki PKB będzie widać „wgniecenie". Jeśli problem przedłuży się, to sprawa zrobi się poważna. Co do rynku – ostatnie spadek i odbicie miały wszystkie cechy klasycznej, zakończonej fazy paniki. Mam na myśli skok indeksu VIX, który w ostatnich 30 latach takich ruchów wykonał pięć i w większości przypadków, potem następował retest dołka lub lekkie pogłębienie, a potem stabilizacja. Więc reasumując – to co się stało to wypadek przy pracy, którego odrabianie zajmie kilka miesięcy, ale najbardziej dynamiczne tąpnięcie jest już moim zdaniem za nami.

Czyli najgorsze mamy już za sobą?

SB: Ja myślę, że jeszcze wygasanie marcowych kontraktów może pokazać prawdziwe oblicze rynku. KB: Fed zaburzył trochę naturalną reakcję rynków, bo wydaje mi się, że gdyby nie interwencja, to mielibyśmy nowe dołki. Dlatego uważam, że to jeszcze nie koniec wyprzedaży i niewykluczone są kolejne minima. A dynamika zmian będzie zależeć od tego, jak zaskakujące będą komunikaty makro i mikro.

Jak zatem w takich warunkach inwestować? Każdy z panów ma 30 proc. wirtualnego portfela i proszę o propozycje.

WB: Sprawdziłem, jak polskie indeksy sektorowe zachowywały się podczas ostatnich załamania i odbicia, i tu można szukać sugestii. Otóż na spadku najsilniejsze były WIG-budownictwo i WIG-nieruchomości. Podczas odbicia najlepiej radził sobie WIG.GAMES i WIG-budownictwo. Wygląda więc na to, że epidemia, przynajmniej na razie, nie jest w stanie zachwiać podstawami globalnego rynku nieruchomości i on może pozostać relatywnie silny.

SK: Ja stawiałbym na WIG.GAMES. Ponadto w mWIG40, po ostatniej przecenie, jest dużo płynnych, niedoszacowanych podmiotów. Mając na uwadze to, że nastąpiła bessa po bessie i mnożniki są na bardzo niskich poziomach, to właśnie w tym segmencie szukałbym okazji.

A bezpieczne przystanie, o których wspominałeś na początku?

SK: Pozycje ryzykowne równoważyłbym złotem, które pokazuje siłę. Obligacje wydają mi się historycznie zbyt drogie, więc od rynku długu trzymałbym się z daleka.

KB: Spółki gamingowe wydają mi się przewartościowane i wiemy jak to się skończy, ale nie wiemy kiedy. Czekam na debiut gry „Koronawirus", która mogłaby dać impuls do zwyżek jej producentowi. Ogólnie wybicie dołem WIG20 dało silny sygnał sprzedaży i dopóki indeks nie zacznie budować jakiejś bazy, dopóty będę sceptycznie nastawiony do szerokiego rynku akcji. Ewentualnie pomysłem może być stawianie na te spółki, które mimo pogorszenia nastrojów utrzymały wzrostowy trend. Spośród sektorów ciekawe mogą być firmy świadczące usługi medyczne. Ponadto swoje żniwa mają firmy produkujące środki dezynfekujące i maseczki. Ponadto podpisuje się pod tym, że jak źle się dzieje i w perspektywie mamy inflację, to warto mieć w portfelu złoto. Tylko tutaj mówię o długoterminowej pozycji.

Inwestycje
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp
Inwestycje
Długie pozycje na rynku gazu wciąż testem charakteru dla inwestorów
Inwestycje
Istota istotności
Inwestycje
Organizacja procesu badania istotności
Inwestycje
Określenie grupy interesariuszy
Inwestycje
Niezbędna dokumentacja