Parkiet Challenge: Jak inwestować na rynku niedźwiedzia?

Prof. Krzysztof Borowski z SGH był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. Tematem rozmowy były strategie gry pod konkurs Parkiet Challenge oraz analiza techniczna 5 spółek z WIG30.

Publikacja: 17.05.2019 16:43

Jak na razie książkowo sprawdza nam się powiedzenie „sell in may and go away". Czy jest pan zaskoczony tą majową słabością naszego rynku akcji?

Okazuje się, że „go away" trzeba było zrobić już pod koniec kwietnia, gdy pojawiły się pierwsze symptomy słabości. Niestety, ale sprawdzają się statystyki historyczne. Kiedyś analizowałem dane historyczne dla rynku polskiego i amerykańskiego i faktycznie okazuje się, zę piąty miesiąc roku często bywa spadkowy. W zasadzie po październiku to drugi najgorszy okres w roku.

Zaskoczony jestem natomiast postawą dużych spółek. One są wyprzedawane bez większych przeszkód – kursy bardzo mocno spadają. To się rzadko zdarza, by tuzy z czołowej dwudziestki traciły podczas jednej sesji ponad 10 proc. Co więcej - wygląda na to, że za część trwającej sprzedaży odpowiadają inwestorzy z zagranicy, bo sporo zleceń aktywuje się po 15.00, a więc wtedy, gdy Wall Street wchodzi do gry. Podaż jest silna. Wiele spółek bowiem spada niemal bez żadnej próby odbicia, jak np. CCC. Widać też  dużą nerwowość. W czwartek mieliśmy spore odbicie, a w piątek znów powrót czerwieni.

Myśli pan, że możemy się pożegnać ze zwyżkami na warszawskim parkiecie?

Obawiam się teraz jednej rzeczy, a mianowicie, że trzymające się całkiem nieźle małe spółki też zaczną tracić. Ludzie spanikują, zaczną wyprzedawać i wtedy będzie naprawdę źle. W przypadku mniejszych podmiotów, której są mniej płynne, nie trzeba wiele, by sprowadzić je na niskie poziomy. Z drugiej strony pocieszam się scenariuszem Wojtka Białka, według którego, teraz powinna być fala „strząsająca" inwestorów z rynku, która potrwa do końca drugiego kwartału. Później natomiast miałby wrócić rynek byka. Taki mniej więcej nakreślił one scenariusz na przełomie roku.

To jest dość odległa perspektywa, tymczasem uczestnicy Parkiet Challenge mają przed sobą jeszcze trzy tygodnie zmagań na spółkach z WIG30. Przyszło im grać w trudnych warunkach. Jakby pan podszedł do takiego rynku niedźwiedzia będąc na miejscu uczestnika gry?

Przede wszystkim trudno jest znaleźć spółki wzrostowe, takie typowe pod podejście „kup i trzymaj". Może są dwa/trzy takie podmioty, w tym CD Projekt. Do czwartku było to też Dino Polska. Niestety doświadczenia z tym ostatnim pokazują, że niezbędne w konkursie są stop lossy. Nie ma się co targować z rynkiem, trzeba zabezpieczać pozycję przed stratę.

Warunki rynkowe sprawiają więc, że trzeba szukać okazji przez łapanie dołków i grę pod potencjalne odbicia. Większość z tych 30 spółek szuka lokalnego dna i tutaj trzeba próbować swoich sił. Widać np. próby budowy bazy chociażby na PGNiG. Proszę jednak pamiętać, że kluczowe w tych podejściach będzie wejście na rynek. Trzeba dobrze wybrać moment kupna.

Pytanie jak to zrobić?

Myślę, że trzeba szukać formacji krótkoterminowych. Może to być połączenie formacji świecowych zapowiadających odbicie (np. harami, objęcie hossy, odwrócony młot) z oscylatorami, sygnalizującymi wyprzedanie. Przykładowo – na Lotosie pojawił się odwrócony młot i zainicjował odreagowanie.

Na swoim koncie testowym gram m. in. pod świece wewnętrzne. Złapałem np. dobre wejście na JSW, ale jak się okazuje zbyt szybo zrealizowałem w piątek zysk. Jak ustawiać zlecenie take profit?

Trzeba być chciwym. Wydaje mi się, że te najbardziej wyprzedane spółki mogą zanotować odbicie nawet rzędu 10-12 proc. Dlatego grałbym z dość ciasnym stop lossem (jak wybiorę zły moment kupna, to szybko mnie wyrzuci z rynku), a take profit ustawiłbym znacznie wyżej. Mamy mało czasu, więc grać trzeba dość dynamicznie. Niektórzy zdecydują się pewnie na niższe interwały – godzina, 30 min. Proszę jednak pamiętać, że im mniejszy horyzont inwestycyjny, tym większe ryzyko pomyłki.

Statystyki konkursowe pokazują, że czołowi gracze angażuje niemal cały kapitał tylko w jedną spółkę. To dobre podejście?

„Kto gra grubo wygrać musi". I ja też bym tak grał. Myślę, że w portfelu miałbym maksymalnie dwie spółki. To jest przede wszystkim wygodne i nie rozprasza naszej uwagi. Musimy podejmować decyzje dość szybko i na bieżąco monitorować wykresy. Łatwiej to zrobić dla jednej czy dwóch spółek, niż dla pięciu czy dziesięciu.

Faktycznie, przy sześciu spółkach w początkowym portfelu miałem już problem z dokładnym analizowaniem tego, co się dzieje na każdym wykresie i jak ustawiać poszczególne zlecenia.

Zwrócę przy tej okazji uwagę na jeszcze jedną rzecz. To co dzieje się między 9 a 17 to już jest mecz, a do meczu trzeba się przygotować. Tak więc radzę by po sesji usiąść przed monitorem, zrobić przegląd wykresów i rozpisać kilka możliwych scenariuszy. Spisujemy to na kartce i wiemy, co mamy robić następnego dnia, jeśli rynek zachowa się według któregoś z naszych scenariuszy.

Myśli pan, że taki konkurs to dobry poligon doświadczalny i przygotowanie do rzeczywistych inwestycji? Po naszej rozmowie widać chociażby, jak wielu aspektów trzeba dotknąć, by właściwie przygotować się do tego typu rywalizacji. A to przecież wirtualne pieniądze.

Jeśli ktoś traktuje to profesjonalnie, to jak najbardziej. Niestety nie wszyscy tak podchodzą do tematu. Najgorzej jest wtedy, gdy ktoś otworzy kilka rachunków, na mamę, na ojca, na wujka, itd. W rzeczywistości czegoś takiego by nie zrobił, bo nie powieli jednej kwoty na wiele rachunków. Ponadto jest coś takiego, jak porzucenie, tzn. komuś nie idzie najlepiej, obraża się i przestaje grać na danym rachunku. W rzeczywistości też by tak nie zrobił. Musiałby „połknąć te żabę", przeboleć stratę i spróbować się odkuć. Co ciekawe – finanse behawioralne wykazały, że w takich wirtualnych warunkach ludzie otwierają tak wysokie pozycje, jakich w rzeczywistości otworzyć by się nie odważyli. I z tych kilku powodów uważam, że takie gry nie zawsze oddają w 100-proc. to, jak inwestowalibyśmy w rzeczywistości. Uważam jednak, że tego typu konkursy to dobra okazja, by w ogóle się przekonać o tym, czy nadajemy się do takiej krótkoterminowej spekulacji. Warto więc wykorzystać ten czas, by obserwować swoje reakcje i zachowania. To będzie bardzo cenna wiedza.

Choć na rynku trwają spadki, to specjalnie dla uczestników Parkiet Challenge wybrał pan pięć spółek wchodzących w skład WIG30, na wykresach których można dostrzec pozytywne sygnały. Pierwsza to CD Projekt, czyli ulubieniec uczestników gry. Mają w nim ulokowane najwięcej kapitału.

CD Projekt jest relatywnie silny i to jedna z niewielu spółek, której notowania rosną w szerokim ujęciu czasowym. Strategia jest prosta – gramy zgodnie z długoterminowym trendem i liczymy na pokonanie szczytu hossy. Opór jest w okolicy 225 zł. Warto zwrócić uwagę, że bardzo zawęziły się wstęgi Bollingera, co sugeruje przygotowanie do wybicia. Jeśli ogólne nastroje się poprawią, kurs powinien ruszyć w górę. Poza tym jest to jeden z ulubieńców polskich inwestorów, więc kapitało powinien tutaj wracać.

Druga propozycja to Energa, a więc jeden z tych podmiotów, który „szoruje" po dnie. Rozumiem, że pojawiły się sygnały zapowiadające odbicie?

Energa jest przykładem wyprzedanej spółki z próbą odbicia. Mieliśmy bowiem test długoterminowego wsparcia, pułapkę bessy i teraz trwa powrót nad techniczną barierę. Teoretycznie kurs może dotrzeć do górnej wstęgi Bollingera przy 8 zł i tu rozstrzygnie się to, czy to tylko korekta czy zmiana trendu. W większości podobnych przypadków istnieje jednak ryzyko, że wrześniowy dołek zostanie jednak pogłębiony (w przypadku Energii to okolica 7,35 zł), co będzie oznaczało powrót do głównego trendu spadkowego.

Trzeci typ to PGNiG. Spółkę tę wskazywał też Piotr Neidek z DM mBanku, zwracając uwagę na odbicie od długoterminowego wsparcia.

Kurs akcji PGNiG faktycznie znajduje się przy silnym wsparciu, od którego w przeszłości lubił się odbić. Trwa próba zwyżki i teoretycznie zasięg to kwietniowa baza. Na razie jednak nie widać przyłożenia kapitału, co wyczytać można ze wskaźnika Akumulacja/Dystrybucja. Jeśli ten kapitał napłynie i korekta będzie kontynuowana, to tak jak w innych podobnych przypadkach można liczyć na 10/12-proc. korektę. Wskaźniki i oscylatory już sygnalizują wyprzedanie, a +DI i –DI są blisko utworzenia sygnału kupna.

Czwarta propozycja to Play. Rozumiem, że gramy z trendem. Bo choć jest krótkoterminowy, to ma niemal podręcznikowy przebieg.

W przypadku Playa można grać pod kontynuację krótkoterminowego trendu wzrostowego. Jest to więc kolejny z niewielu przedstawicieli trendowych spółek w WIG30. Poza tym należy do szeroko pojętego grona IT, co też go wspiera. Mamy zawężenie wstęgi Bollingera i próbę wybicia. Oporem jest szczyt z kwietnia. Jego pokonanie otworzy drogę na wyższe poziomy. Zasięg mierzony zniesieniem Fibonacciego to ok. 29 zł. Co więcej – MACD zakręcił w górę nad linią 0, ROC balansuje przy 0, a +DI i –DI już wygenerowały sygnał kupna.

I na koniec jeszcze jeden przedstawiciel sektora energetycznego – Tauron. Sytuacja podobna, jak z Energą.

Cena akcji Tauronu wróciła do poziomów z jesieni 2018 r. Tutaj znajduje się silne wsparcie, które powinno wspierać scenariusz odbicia. Warto zwrócić uwagę, że kurs utrzymuje się powyżej linii spadkowego trendu wewnętrznego. Dopóki tak jest, dopóty można liczyć na to, że linia ta będzie wypychać cenę na północ. Co istotne – oscylator stochastyczny już od dłuższego czasu sygnalizuje wyprzedanie. Ponadto między MACD i ceną powstała pozytywna dywergencja. To wszystko przemawia za możliwością odbicia w najbliższym czasie.

Gra giełdowa
Finał przy bardzo zmiennej sesji
Gra giełdowa
Finał Parkiet Challenge za nami. Mamy nowego mistrza inwestowania
Gra giełdowa
Finał Parkiet Challenge 2023. Kto będzie mistrzem inwestycji?
Gra giełdowa
Pierwszy etap gry za nami. Coraz bliżej wyłonienia mistrza
Gra giełdowa
I etap rozstrzygnięty. Czas na finał Parkiet Challenge
Gra giełdowa
Parkiet Challenge. Część uczestników stawia wszystko na jedną kartę