Wyniki Ubera w dalszym ciągu obciążają koszty związane z IPO, które przeprowadzono na NYSE w maju. W III kwartale koszty te wyniosły 401 mln USD. To jednak znacznie mniej niż 3,9 mld USD kosztów, jakie w związku z debiutem Uber poniósł w II kwartale, co doprowadziło do 5,2 mld USD straty netto.

Spółka ma jednak plan i w ciągu kilku lat chce zacząć osiągać zysk. – Wiemy, że oczekuje się od nas rentowności, i spodziewamy się ją osiągnąć w 2021 r. – powiedział Dara Khosrowshahi, prezes Ubera.

Mimo strat, spółka sukcesywnie zwiększa przychody. W III kwartale wyniosły 3,81 mld USD, co oznacza wzrost o 30 proc. rok do roku. Analitycy ankietowani przez Refinitiv spodziewali się 3,69 mld USD przychodów.

Przychody z działalności Uber Eats, firmy oferującej dowóz jedzenia, wzrosły o 64 proc. rok do roku, do 645 mln USD. W ostatnim kwartale przychody z tego segmentu wyniosły 595 mln USD. Z kolei przygody Uber Freight, jednostki świadczącej usługi spedycyjne, wzrosły o 78 proc. rok do roku i sięgnęły 218 mln USD. Największy segment działalności Ubera, czyli ten związany z pośrednictwem w płatnych przejazdach, dał 2,9 mld USD przychodów, co oznacza wzrost o 19 proc. rok do roku.

Choć firma nie jest rentowna, posiada sporą ilość gotówki. Na koniec III kwartału środki pieniężne i ich ekwiwalenty wyniosły 12,7 mld USD, o blisko 1 mld USD więcej niż po II kwartale. Notowania Ubera, którego IPO było jak dotąd największym w tym roku, spadły od debiutu o 25 proc. Analitycy twierdzą, że akcje spółki w najbliższym czasie będą pod presją. W środę bowiem przestaną obowiązywać umowy typu lock-up i część inwestorów, która do tej pory nie mogła sprzedawać akcji, może zacząć je spieniężać.