Dla tureckiej liry czwartek był kolejnym dniem ostrej wyprzedaży wobec dolara. Po południu traciła 5 proc., a kurs dochodził do 6,7 liry za 1 USD. Impulsem do wyprzedaży było obcięcie przez agencję Moody's ratingów 20 wiodących tureckich banków. Rynek okazuje niezadowolenie z polityki gospodarczej w Turcji.
Ale pod silną presją jest także Argentyna, czyli kraj, który w ostatnich miesiącach zrobił to, czego chcieli inwestorzy: podwyższył stopy procentowe do 40 proc., przyspieszył cięcia fiskalne i zapewnił sobie 50 mld USD wsparcia z linii kredytowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W czwartek po południu argentyńskie peso traciło do dolara ponad 5 proc. Inwestorów mogło wystraszyć to, że prezydent Argentyny Mauricio Macri wezwał MFW do szybszej wypłaty kolejnej transzy pomocy. Nie zmienia to jednak faktu, że waluta prowadzącej „właściwą" politykę pieniężną Argentyny straciła w tym roku do dolara więcej (45 proc.) niż waluta prowadzącej „złą" politykę Turcji (42 proc.).
Wyprzedaż waluty dotknęła również Indie, choć przecież ten kraj rozwija się w tempie przekraczającym 7 proc., ma inflację wynoszącą tylko nieco ponad 4 proc., a jego indeksy giełdowe biją rekordy. Za dolara płacono w czwartek 70,8 rupii – rekordowo dużo.
Cykl zadłużeniowy
Wydarzenia z ostatnich tygodni dostarczają coraz więcej dowodów, że kryzysy w Turcji i Argentynie są objawami szerszego kryzysu na rynkach. Kryzysu będącego jednym ze skutków wielu lat narastania zadłużenia dolarowego na rynkach wschodzących i obecnego zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed.
– Cykl zadłużenia hamuje po tym, jak najpierw Chiny, a później Stany Zjednoczone przeprowadziły delewarowanie i „normalizację". Mniejsze rezerwy kredytowe oznaczają aprecjację dolara (wzrost gospodarczy w USA jest większy niż w reszcie świata) oraz wyższy koszt krańcowy finansowania (spadek kwoty w dolarach dostępnej w systemie kredytowym), co prowadzi do minikryzysu na rynkach wschodzących – wskazuje Steen Jakobsen, główny ekonomista Saxo Banku.