Ta emisja to próba skorzystania przez władzę Grecji z dobrej koniunktury na rynku. W piątek agencja Moody's podniosła rating kredytowy Grecji o dwa stopnie, do poziomu B1. Jest on wciąż zaliczany do kategorii śmieciowej, ale mimo to greckie obligacje dziesięcioletnie miały w poniedziałek rentowność wynoszącą zaledwie 3,6 proc.

– Grecja dysponuje obecnie dużymi buforami kapitałowymi, więc ta transakcja będzie raczej dowodem na dostęp do rynków, niż spełnianiem pilnych potrzeb finansowych – twierdzi Antoine Bouvet, strateg z Mizuho International.

Rentowność greckich dziesięciolatek była w poniedziałek o mniej niż 1 pkt proc. wyższa niż polskich czy węgierskich. I to mimo że kraj ma wciąż śmieciowe ratingi, a jego dług publiczny przekraczał w 2018 r. 180 proc. PKB. Obroty greckimi obligacjami są jednak bardzo małe. Według danych Banku Grecji wynosiły w lutym mniej niż 1 mld euro, podczas gdy w szczycie z września 2004 r. sięgały 136 mld euro.