Modyfikacja celu NBP byłaby niefortunna

Dziś jest za wcześnie, aby myśleć o obniżce celu inflacyjnego w Polsce. Jeszcze gorszym pomysłem jest pozwolenie NBP, żeby dopuszczał większe wahania inflacji.

Publikacja: 06.04.2021 05:17

Foto: GG Parkiet

 

O panelu ekonomistów | Ekonomia bez dogmatówGłównym zadaniem Narodowego Banku Polskiego jest utrzymywanie stabilnego poziomu cen. Zadanie jest spełnione, jeśli inflacja – mierzona wskaźnikiem cen konsumpcyjnych (CPI) – utrzymuje się w okolicy 2,5 proc. rocznie. Ta okolica to w praktyce przedział od 1,5 do 3,5 proc. Taką definicję stabilności cen ustaliła Rada Polityki Pieniężnej. Choć teoretycznie mogłaby ją co roku zmieniać, w praktyce jest ona stała od 2004 r. W tym czasie polska gospodarka zmieniła się nie do poznania. A to prowokuje pytania, czy cel inflacyjny ustalony niemal dwie dekady temu jest wciąż właściwy? Wątpliwości co do tego zgłaszają też członkowie RPP. Na wrześniowym posiedzeniu tego gremium, gdy odbyło się doroczne głosowanie nad założeniami polityki pieniężnej na kolejny rok, pojawiły się dwie propozycje zmian. Kamil Zubelewicz chciał, aby cel inflacyjny został obniżony do 2 proc., czyli poziomu obowiązującego w strefie euro, ale też np. w Czechach. Z kolei Eryk Łon zgłosił wniosek o rozszerzenie pasma dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego. Według niego dopuszczalne powinny być odchylenia o 2 pkt proc. w każdą stronę. Żadna z tych propozycji nie zyskała przychylności większości członków Rady, można jednak oczekiwać, że będą ponawiane. O to, czy takie zmiany w celu inflacyjnym NBP są potrzebne, zapytaliśmy kilkudziesięciu wybitnych ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego „Parkietu" i „Rzeczpospolitej".

Cel nie może być mglisty

W dzisiejszych warunkach bardziej aktualna wydaje się propozycja rozszerzenia pasma dopuszczalnych odchyleń od celu. Wiele bowiem wskazuje na to, że przez dużą część bieżącego rok inflacja będzie powyżej 3,5 proc., czyli górnej granicy obecnie obowiązującego pasma. Jednocześnie większość ekonomistów uważa, że w 2022 r. inflacja będzie już niższa. Na to wskazują również prognozy Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP. To, a także trwająca wciąż epidemia Covid-19, która paraliżuje sporą część gospodarki, przemawiają za kontynuowaniem łagodnej polityki pieniężnej. Tym bardziej że wzrost cen jest w sporym stopniu napędzany przez czynniki, na które te polityka nie ma w zasadzie wpływu, np. sytuację na globalnym rynku surowców. Przeczekanie okresu podwyższonej inflacji bez narażania się na utratę wiarygodności to jednak dla RPP trudne zadanie. Rozszerzenie zakresu dopuszczalnych wahań inflacji wokół celu mogłoby je nieco ułatwić. RPP nie musiałaby tłumaczyć się z tego, że toleruje wzrost cen powyżej limitu, który sama ustaliła. – Szczególnie w okresie po pandemii wahania inflacji mogą być znaczne i niekoniecznie należy z nimi walczyć – zauważa prof. dr hab. Wojciech Charemza z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Prof. Charemza to jednak jedyny spośród 38 uczestników VI rundy naszego panelu ekonomistów, który zgodził się z tezą, że „pasmo dopuszczalnych wahań inflacji wokół celu NBP (1,5 do 3,5 proc.) jest zbyt wąskie, a NBP powinien tolerować odchylenia od celu o 2 pkt proc. w każdą stronę (0,5 do 4,5 proc). Nie zgodziło się z nią aż 31 (81,6 proc.) naukowców, w tym sześcioro nie zgodziło się zdecydowanie. Skąd tak silny sprzeciw wobec propozycji jednego z członków RPP?

– Ten pomysł nie jest dobry, ponieważ jego szersze pasmo dopuszczalnych wahań inflacji wokół celu może powodować dalsze rozluźnienie dyscypliny i systematyczne przekraczanie celu inflacyjnego, a tym samym skutkować niemożliwością spełniania kryterium inflacyjnego (jednego z tzw. kryteriów z Maastricht – red.) i utrudniać dążenia do przyjęcia wspólnej waluty – tłumaczy prof. dr hab. Andrzej Cieślik z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Rozszerzenie pasma dopuszczalnych odchyleń od celu RPP oddziaływałoby w kierunku zwiększenia zmienności inflacji i premii za ryzyko inflacyjne zawartej w długoterminowych stopach procentowych (np. dochodowości obligacji skarbowych – red.). Szersze pasmo dopuszczalnych odchyleń miałoby również niekorzystny wpływ na wiarygodność celu inflacyjnego RPP, co utrudniłoby zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych na poziomie zbliżonym do celu – dodaje dr Jakub Borowski ze Szkoły Głównej Handlowej, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.

Dlaczego inflacja nie może być zerowa?

Nieco większym poparciem uczestników panelu cieszy się postulat Kamila Zubelewicza. Z tezą, że „cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego (2,5 proc.) jest zbyt wysoki. NBP powinien dążyć do utrzymania inflacji w okolicy 2 proc., tak jak Europejski Bank Centralny", zgodziło się (w tym zdecydowanie) 12 naukowców (31,6 proc.). Przeciwnego zdania było 18 uczestników sondy (47,4 proc.).

Podstawowym argumentem przeciwników modyfikacji celu inflacyjnego jest to, że poziom rozwoju gospodarczego Polski jest wciąż niższy niż większości państw strefy euro. To zaś pozwala oczekiwać, że tempo wzrostu gospodarczego będzie wyższe niż za Odrą, co z kolei uzasadnia nieco wyższą inflację. – Cel inflacyjny NBP jest ustalony właściwie, ponieważ uwzględnia efekt doganiania obecny w polskiej gospodarce. Dobrze, że jest wyższy niż cel EBC i takim może pozostać do czasu przyjęcia w Polsce euro – tłumaczy dr hab. Cezary Wójcik, profesor Szkoły Głównej Handlowej. – Proces konwergencji Polski i strefy euro nie został zakończony, a w jego trakcie inflacja może być nieco wyższa w gospodarce szybciej rosnącej z uwagi na efekt Balassy-Samuelsona, który sam w sobie jest przejawem zdrowych procesów gospodarczych, tj. szybkiego wzrostu produktywności – uzupełnia dr hab. Marek Dąbrowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Wspomniany przez niego efekt to wzrost cen towarów i usług, które nie podlegają wymianie zagranicznej, pod wpływem wzrostu płac. Ten z kolei napędzany jest wzrostem produktywności i w rezultacie wynagrodzeń w tych sektorach gospodarki, które muszą konkurować na rynkach międzynarodowych.

Zwolennicy obniżenia celu inflacyjnego argumentują z kolei, że na obecnym poziomie pozwala on RPP na prowadzenie zbyt łagodnej polityki pieniężnej. Niektórzy z nich uważają nawet, że także w strefie euro cel ten jest zbyt wysoki. – Między bajki należy włożyć argumenty ekonomistów ortodoksyjnych, że inflacja na poziomie 2–3 procent działa jak „smar dla gospodarki" oraz że dbałość o utrzymanie inflacji na takim poziomie jest podyktowana tym, że przy zerowym celu inflacyjnym istniałoby zagrożenie deflacją, która w głównym nurcie ekonomii z definicji jest zła. Tej tezie przeczą zarówno doświadczenia historyczne, jak i argumenty teoretyczne – uważa prof. dr hab. Witold Kwaśnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego. Według niego „ustalenie celu inflacyjnego powyżej zera jest kradzieżą ludzkich oszczędności".

Nic dziwnego, że prof. Kwaśnicki jako jeden z nielicznych uczestników panelu zgodził się też z trzecią tezą, którą przedstawiliśmy do oceny: że stabilność cen, której utrzymywanie jest zadaniem większości banków centralnych, powinna być rozumiana dosłownie, jako brak inflacji. Łącznie z nim poparło ją czworo naukowców (10,5 proc.).

Jednym z tradycyjnych argumentów na ustalenie celów inflacyjnych na dodatnim poziomie były problemy z precyzyjnym pomiarem dynamiki cen. Dzisiaj, dzięki postępowi w gromadzeniu danych, powinny one być mniejsze. Ekonomiści mają jednak co do tego wątpliwości. – To niefortunny pomysł. Po pierwsze, pomiar inflacji zawsze będzie obciążony niepewnością, w związku z czym zerowa inflacja będzie pociągała za sobą ryzyko okresowego wpychania gospodarki w deflację. Po drugie, problem z pomiarem inflacji jest tylko jednym z argumentów przeciw zerowej inflacji. Równie ważnym jest zachowanie możliwości zastosowania ujemnych realnych stóp procentowych bez uciekania się do stosowania ujemnych nominalnych stóp procentowych, a także stworzenie przestrzeni do zmian płac realnych bez konieczności wywoływania deflacji – ocenia dr hab. Marek Dąbrowski, jeden z 28 ekonomistów (73,7 proc.), którzy dążenie przez banki centralne do zerowej inflacji uznali za niewskazane.

„Cel inflacyjny powinien być nawet niżej niż 2 proc. Aprecjacja kursu realnego powinna odbywać się przez aprecjację nominalną. Przyzwyczajanie gospodarki do słabej waluty krajowej jest ślepą uliczką o poważnych konsekwencjach dla długotrwałej konkurencyjności. Obawy przed niską inflacją lub deflacją są przesadzone".

DR MACIEJ BUKOWSKI prezes think tanku WiseEuropa

„Przedział dopuszczalnych wahań inflacji wokół celu nie może być fikcją. Jeśli NBP uzna, że właściwy cel inflacyjny jest niższy lub wyższy, może to zrobić. Ale »rozmiękczanie« polityki przez rozszerzanie przedziału jest działaniem niewłaściwym".

PROF. WITOLD ORŁOWSKI Akademia Finansów i Biznesu Vistula

„Stabilność cen nie powinna być rozumiana dosłownie jako brak inflacji. Niski – ale nie zerowy – poziom inflacji ma również dobre strony, gdyż pozwala np. na obniżenie płac realnych bez obniżenia płac nominalnych oraz ułatwia politykę monetarną. Nie jestem też przekonana co do tego, że umiemy precyzyjnie mierzyć inflację w dobie ogromnych zmian technologicznych".

PROF. BEATA JAVORCIK główna ekonomistka Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju

 

O panelu ekonomistów | Ekonomia bez dogmató

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Parkietu" i „Rzeczpospolitej", który zainaugurowaliśmy w lipcu 2020 r., jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki. Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 50 wybitnych polskich ekonomistów z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Tę grupę ekspertów, która wciąż się powiększa, mniej więcej raz na miesiąc prosimy o opinie i komentarze dotyczące aktualnych zagadnień z zakresu szeroko rozumianej polityki gospodarczej. Takie badania opinii cenionych ekonomistów pozwalają na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych. Stanowią też swego rodzaju forum wymiany idei. Nasz panel ekonomistów wzorowany jest na przedsięwzięciu, które z powodzeniem od 2011 r. realizuje Inicjatywa na rzecz Globalnych Rynków przy Booth School of Business (część Uniwersytetu Chicagowskiego). GS

Gospodarka krajowa
Nie ma chętnych do władz PFR?
Gospodarka krajowa
Zagraniczne firmy już lepiej oceniają Polskę
Gospodarka krajowa
Kamil Sobolewski, Pracodawcy RP: Zbieramy żniwo niedostatku inwestycji
Gospodarka krajowa
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale
Gospodarka krajowa
Inflacja w marcu. Dane GUS pokazują, że nie jest całkowicie pod kontrolą
Gospodarka krajowa
Prof. Maciej Bałtowski, UMCS: Euro to ważny motor integracji Europy