Udało się jednak oddalić od tego poziomu o nieco ponad 3 proc., czyli na tyle znacząco, by w razie ewentualnej korekty całkiem okazałych wrześniowych zwyżek w globalnym segmencie EM obrona wybicia nie stanęła od razu pod dużym znakiem zapytania. Tak więc mimo braku bardziej zdecydowanych prób odwrócenia ponaddwumiesięcznej relatywnej słabości mierzonej względem MSCI Emerging Markets Index WIG20 ma szansę budowy podobnego 5-falowego impulsu wzrostowego, na jaki w okresie liczonym od końca sierpnia zapowiada się w przypadku ogółu rynków wschodzących. Po niedawnym wypełnieniu kompletnych struktur spadkowych we wszystkich trzech kluczowych perspektywach czasowych byłby to kolejny argument za rozważeniem sierpniowego dna 2044 pkt za kandydata na zakończenie cyklicznej bessy trwającej od początku 2018 r. Nadal wygląda jednak na to, że przejście do nowego rynku byka nie będzie bezproblemowe, co wynika przede wszystkim ze wspomnianej już nierozstrzygniętej kwestii poprawy siły relatywnej, a w mniejszym stopniu – z braku należytego schłodzenia nastrojów (Indeks Nastrojów Inwestorów SII) w domniemanej końcowej fazie bessy. W jakiej formie takie problemy mogłyby się zmaterializować? Chociażby w postaci głębokiego, nawet blisko 100-proc., zniesienia rozpoczętej w sierpniu fali wzrostowej. Taki schemat często zresztą przewija się w teorii przy okazji charakterystyk początkowej fazy hossy. ¶