Negatywne impulsy z pozostałych europejskich giełd zwiastowały raczej kontynuację przeceny. Szybko jednak się okazało, że chętnych do pozbywanie się polskich akcji nie było zbyt wielu. O losach sesji przesądziło wejście do gry Amerykanów, którzy ochoczo przystąpili do odkupywania mocno przecenionych akcji. W efekcie początek notowań za oceanem przyniósł odbicie indeksów. Dzięki mobilizacji kupujących WIG20 finiszował 0,12 proc. na plusie. Część europejskich parkietów nie skorzystała jednak z tej okazji, pozostając pod wpływem lokalnych problemów. A tych w samej Europie nie brakuje. W weekend sytuacja epidemiczna pogorszyła się m.in. w Europie i w USA. Inwestorów bardziej jednak niepokoi coraz bardziej realna perspektywa recesji.

Spółki z warszawskiej giełdy radziły sobie ze zmiennym szczęściem. Na celowniku sprzedających znalazły się papiery koncernów energetycznych i wydobywczych. Chętnie pozbywano się też akcji Lotosu i Playa. Na drugim biegunie, wśród najmocniej drożejących, znalazło się Dino, co nie powinno specjalnie nikogo dziwić, biorąc pod uwagę, że właściciel sieci supermarketów jest jednym z nielicznych biznesów, które funkcjonują bez większych zakłóceń w warunkach pandemii. Do łask wróciły też akcje PKN Orlen i Pekao.

Negatywne nastroje zdominowały handel na szerokim rynku akcji. Zdecydowana większość małych i średnich spółek została przeceniona.

Polska waluta wyraźnie się osłabiła względem euro i dolara. Na koniec notowań płacono za nie odpowiednio ok. 4,55 zł i 4,12 zł.