Kami Cisowski, analityk DI Xelion

Zamknięcie chińskich rynków z uwagi na obchody Nowego Roku w niczym nie pomogło w poniedziałek nastrojom na globalnych giełdach. Około trzyprocentowe spadki Nikkei i analogiczne zachowanie większości rynków EM (na czele z Rosją reagującą na gwałtowne spadki cen ropy) wywołały przecenę graniczącą z paniką także w Europie. Indeksy na kontynencie osuwały się cały dzień, a DAX i CAC40 spadły ostatecznie 2,7%. Umocnienie kontynuował dolar, zbliżając kurs EURUSD do 1,10. Pewną ochronę inwestorom mogło dawać złoto, którego ceny wahały się w przedziale 1580-1580 USD za uncję, ale także dla jego wzrostów siła amerykańskiej waluty jest przeszkodą. WIG20 spadł o 3,3%, mWIG40 o 1,0%, a sWIG80 o 1,6%. Stawkę wśród blue chipów ponownie zamykało JSW, które straciło 6,5%, ale ponad czteroprocentowe przeceny zaliczyło także siedem innych spółek. Na tym tle wciąż bardzo silny jest CD Projekt, którego cena utrzymała się powyżej 270 zł. S&P500 podjęło w trakcie sesji próbę redukcji strat po otwarciu, ale także na rynku amerykańskim zobaczyliśmy spadek o 1,6% w przypadku głównego indeksu i o 1,9% w przypadku NASDAQ. Wczorajsza sesja przyniosła więc całkowitą kapitulację obozu byków, której finalnym akcentem był spadek rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich do okolic 1,6%. Sytuacja rynkowa w dużym stopniu przywołuje w pamięci kumulację nieszczęść, która miała miejsce na początku 2003 r., gdy rynki notowały poważne spadki w wyniku epidemii SARS i amerykańskiej inwazji na Irak (jej rolę, w znacznie łagodniejszej wersji, przejął konflikt z Iranem). Zgodnie z ostatnimi danymi, suma ofiar koronawirusa wzrosła do 106 (25 nowych od wczoraj), co oznacza, że nie można na razie mówić o spowolnieniu jego ekspansji. Należy zaznaczyć jednak istotne różnice, które mogą mieć wpływ na zachowanie rynku. 17 lat temu spadki trwały około dwa miesiące i choć z pewnością w całości nie były efektem SARS, mniej więcej tak długo rynek chiński pozostawał wyraźnie słabszy niż reszta świata (znacznie bardziej wiarygodny miernik). Należy jednak pamiętać, że ówczesna panika była w dużej mierze efektem polityki chińskich władz, które bardzo długo robiły wszystko, by ukryć skalę zjawiska. Obecne działania są zdecydowanie bardziej transparentne, co powinno skutkować gwałtowną, ale znacznie krótszą korektą. Niemal dwie dekady to również epoka jeżeli chodzi o możliwości monitorowania ruchu w kluczowych regionach, a decyzje o jego wstrzymaniu, które uniemożliwiają obecnie podróże około 50 milionom chińskich obywateli, powinny sprzyjać szybszemu zatrzymaniu epidemii. Znacznie niższa wydaje się być też śmiertelność w efekcie 2019-nCoV. Zgodnie z danymi na 26 stycznia, zebranymi przez Credit Suisse różnica była ponad trzykrotna (2,8% obecnie wobec 9,6% w 2003 r.). Niekoniecznie oznacza to jednak, że zagrożenie dla globalnej gospodarki jest mniejsze. Przede wszystkim, bez porównania wyższy jest obecnie udział Chin w globalnym PKB, który (w ujęciu PPP) wzrósł od czasu SARS z 8,7% do 19,7% (dane IMF), przekładając się wprost chociażby na znaczenie Chińczyków w globalnym ruchu lotniczym (linie lotnicze staną się zapewne największymi ofiarami epidemii), ale przede wszystkim w ich globalnym popycie na dobra konsumpcyjne. Przykładowo, akcje Disneya traciły wczoraj 3% po ostrzeżeniu JP Morgan ws. strat Disneyworld w Szanghaju. Należy spodziewać się dalszego silnego wpływu na wyniki spółek z branży turystycznej, hazardowej czy z sektora dóbr luksusowych. Z uwagi na aprecjację dolara i negatywny wpływ na ceny surowców istnieją poważne dalsze ryzyka dla szerokich rynków wschodzących, z uwzględnieniem Azji. W tej sytuacji ponownie możemy zobaczyć w ciągu najbliższych tygodni silną dywergencję między rynkiem amerykańskim a resztą świata. Jeżeli najbliższe dni nie przyniosą sygnałów poprawy, prognozy globalnego wzrostu gospodarczego mogą zostać zrewidowane o 0,1-0,2pp w dół. Zachowanie kontraktów futures sugeruje, że w Europie i USA zobaczymy dziś próbę wyraźnego odbicia po wczorajszym załamaniu, ale sytuacja może ulec gwałtownej zmianie pod wpływem napływających informacji.

Wioletta Pawłowska, analityczka BM Alior Banku

Na wszystkich rynkach zapanował strach przed epidemią groźnego koronawirusa. Na ten moment zginęło już 80 pacjentów a 2,8 tys. jest zdiagnozowanych. Prezydent Chin zapewnił naród, że rząd robi wszystko co w ich mocy, aby nie rozprzestrzeniać wirusa, w tym blokuje dostęp do zarażonych terenów i rozprasza masowe zgromadzenia. Przyznaje również, że sytuacja jest poważna. Wolne w Chinach związane z Nowym Rokiem Księżycowym zostało przedłużone o 3 dni do 2. lutego. Na sesji w Stanach Zjednoczonych przeceniały się spółki, które w sposób oczywisty stracą na zarazie – biura podróży, środki transportu – ale również producenci półprzewodników w obawie przed ograniczonym popytem ze strony Chin oraz podmioty wysoko wyceniane w ostatnim czasie, takie jak Apple, Amazon, Alphabet. Jak na każdej tego typu sytuacji można również zarobić. Spółki medyczne sprzedające maseczki, leki czy szczepionki zyskują na ostatnich wydarzeniach. Strach panujący na amerykańskich giełdach dobrze obrazuje indeks VIX, który skoczył o 25% do najwyższych poziomów od początku października. Poza koronawirusem w centrum uwagi inwestorów znajdują się wyniki spółek. Dzisiaj sprawozdania finansowe opublikują między innymi takie podmioty jak Apple, eBay, a w Europie LVMH. Dodatkowo w Stanach Zjednoczonych, Senat wznawia impeachment prezydenta D. Trumpa. Polska giełda nie odstawała od rynków bazowych a główne indeksy zniżkowały na sesji. Wśród największych podmiotów najbardziej traciły takie spółki jak JSW, Santander, PGNiG i PKN Orlen. Ten ostatni koncern planuje przeznaczyć w 2020 roku na inwestycje 8 mld zł bez uwzględniania w tej kwocie środków przeznaczonych na przejęcie Lotosu i Energii. Wykorzystanie mocy produkcyjnych w segmencie papierniczym Arctic Paper w 2020 roku ma wynieść średnio 94-95%, a wolumen sprzedaży papieru istotnie przekroczyć ubiegłoroczne około 610 tys. ton. Nakłady inwestycyjne spółki w segmencie papieru mają nie być większe niż 60 mln zł w bieżącym roku.

Adrian Górniak, analityk DM BDM

Inwestorzy zdecydowanie zmniejszają ekspozycję na ryzyko, co było niestety bardzo mocno widoczne na wczorajszej sesji. Obawy o skutki epidemii koronawirusa w Chinach i jego rozprzestrzenianie (zaobserwowano już pierwszy przypadek w Niemczech) negatywnie przełożyły się na sentyment na rynku akcji. W Europie DAX stracił 2,7%, a FTSE 2,1%. Także za oceanem bardzo słabo zaprezentowały się główne indeksy – DJIA spadł o 1,6%, Nasdaq o 1,9%, a S&P500 o 1,6%. Przy takim otoczeniu nie może dziwić słabość rodzimego parkietu. WIG20 obniżył się aż o 3,3%, nieco „lepiej" wypadły mniejsze podmioty (mWIG40 stracił ok. 1,0%, a sWIG80 1,6%). W Chinach trwają obchody Nowego Roku Księżycowego, przez co rynki mają wolne (przerwa wydłużona póki co do 3 lutego z powodu epidemii). Dzisiejsze kalendarium makro nie będzie zbyt bogate, natomiast w środę i czwartek do głosu dojdą banki centralne (FED i BoE ogłoszą decyzję ws. stóp procentowych). Piątek będzie natomiast ostatnim dniem, kiedy to Wielka Brytania jest członkiem UE. Nad ranem zyskują kontrakty na główne indeksy, futures na DAX rosną o 0,4%, a na amerykańskie indeksy po 0,7%.

Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Objawy paniki na warszawskim parkiecie wydają się być przedwczesne. Wprawdzie zagraniczne rynki pogrążone były w czerwieni to jednak skala deprecjacji indeksu blue chips wykroczyła poza średnią spadków, jakie odnotowywały europejskie parkiety. WIG20 stracił aż-3.3% i była to najmocniejsza od sierpnia 2010 jednodniowa przecena indeksu. Jak pokazuje historia to po takim dokręceniu śruby przez niedźwiedzie, dochodzi do lokalnego wyhamowania podaży i odreagowania, które często kończy się zbudowaniem nowego impulsu. Na uwagę zasługuje fakt, że benchmark dwudziestu największych spółek zamknął lukę hossy powstałą jeszcze w pierwszej połowie grudnia a tym samym z rynku zdjęty został jeden z argumentów za dalszymi spadkami. Niestety WIG wciąż ma otwarte okno co ma prawo pociągnąć rynek na południe tym bardziej, że na szerokim rynku także widać presję na realizację grudniowo-styczniowych zysków. Problematyczna staje się dzienna dwusetka, pod którą ześlizgnął się WIG, a jak pokazuje historia nie jest to optymistyczny omen na najbliższe dni czy nawet tygodnie. Ratunkiem dla byków może jeszcze okazać się MA200_w, która ma nadrzędne znaczenie względem średnich kroczących i jeżeli piątek uda się obronić nad tygodniową dwusetką, wówczas ostatnie spadki na GPW prawdopodobnie okażą się jedynie kolejnym spadkowym swingiem w ramach kilkumiesięcznej konsolidacji. Ciekawie przedstawia się sytuacja na rynku walutowym, gdzie złoty od kilku sesji wyraźnie się osłabia a patrząc na układ EURPLN można doszukać się aktywacji oG&R z zasięgiem w stronę MA200_d i górnego ograniczenia ewentualnego kanału spadkowego. Jeżeli ww. struktura ma się wypełnić to na wysokości 4.29 czeka opór a tym samym możliwość wyhamowania deprecjacji naszej waluty. To znów przełożyłoby się na kształt WIG20EUR, który przed sobą zeszłoroczne minima i dla akcjonariuszy znad Wisły lepiej by było, aby grudniowa podłoga nie została przełamana.