Przez 12 miesięcy kurs franka szwajcarskiego spadł o blisko 14 proc. i obecnie za tę walutę płaci się 3,53 zł. To symboliczny poziom, bo jest niższy niż przed tzw. czarnym czwartkiem (15 stycznia 2015 r.), kiedy Szwajcarski Bank Narodowy uwolnił kurs swojej waluty, co spowodowało gwałtowny wzrost jej wartości chwilowo w okolice nawet 4,3 zł. Od trzech lat kurs oscylował wokół 4 zł, co rozbudziło oczekiwania zadłużonych wobec pomocy ustawowej.

Sprzyja spadek kursu i ujemne stopy

Kurs franka spadł, więc raty kredytów mieszkaniowych w tej walucie istotnie spadły w ostatnim czasie. Na przykład, w porównaniu z grudniem 2016 r. jest ona o 270 zł niższa (przykład to kredyt zaciągnięty w styczniu 2007 r., marża 1,50 proc., kurs w dniu zaciągnięcia 2,38 zł, stopa procentowa wynosiła wtedy 2,1 proc.) – wynika z wyliczeń Expandera. Są już one również mniejsze niż przed tzw. czarnym czwartkiem. W porównaniu z początkiem stycznia 2015 r. spadek wynosi 134 zł. Dlaczego tak się dzieje skoro kurs jest podobny do tego sprzed 3 lat? Zadecydowały o tym stopy procentowe dla tej waluty – obecnie te rynkowe są ujemne (wynoszą -0,75 proc.), co obniża oprocentowanie kredytów w porównaniu do stanu sprzed 3 lat (wtedy stopy były nieco powyżej zera).

Pamiętajmy jednak, że gros kredytów frankowych zaciąganych było w czasie, gdy złoty był wyjątkowo mocny i za franka płaciło się ledwie 2 zł (lata 2007-2008). Szacuje się, że średni kurs zaciągnięcia z lat 2005-2012 to 2,40 zł. Dlatego obecne raty frankowiczów najczęściej wciąż są wyższe od poziomu obowiązującego w momencie udzielania kredytu. Ale bardzo niewiele już jednak brakuje do tego, by wrócić do początkowych stawek. W przypadku wspomnianego kredytu z 2007 r. rata przy obecnym kursie jest już tylko o 68 zł wyższa. Zrównanie nastąpi natomiast, jeśli kurs spadnie do 3,37 zł (wyższy kurs, ale stopy wyraźnie niższe niż kiedyś). Wśród badanych przez Ekspandera przypadków, jedynie dla kredytów udzielonych w marcu 2009 r., czyli przy kursie 3,23 zł, obecny poziom rat jest niższy (o 121 zł ) niż na początku. Niedawno jeden z banków na swojej konferencji wskazywał, że wiele jego klientów frankowych ma najniższe miesięczne raty w historii.

Złotówka czy frank?

Porównanie kredytów we frankach z udzielonymi w tym samym czasie kredytów w złotych daje bardzo różne wyniki. Jeśli ktoś zaciągnął kredyt frankowy w najgorszym możliwym momencie, czyli w sierpniu 2008 r. to spłacił już raty o prawie 33 000 zł wyższe niż w przypadku analogicznego zobowiązania w zł. Do tego ta różnica stale rośnie, gdyż rata we frankach jest o 454 zł wyższa. Znacznie większe (o 159,5 tys. zł) jest również zadłużenie bilansowe kredytu we frankach.

Na drugim biegunie są kredytu udzielone w marcu 2009 r., kiedy kurs wynosił 3,23 zł. Tu niższa jest zarówno suma spłaconych już rat frankowych (o 25,6 tys. zł) jak i ich obecna wysokość (o 69 zł). Jedynie zadłużenie jest wyższe – o 16,1 tys. zł (niższe raty to efekt niskich i obecnie ujemnych stóp procentowych we franku, wyższy dług to efekt wzrostu kursu franka do złotego).