Czas podsumowań

W ciągu najbliższych lat funkcjonować będziemy w warunkach ujemnej realnej stopy procentowej. Zniechęci to do trzymania pieniędzy w bankach i może mieć dwojako pozytywny wpływ na notowane spółki.

Publikacja: 23.12.2021 05:00

dr Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

dr Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Koniec roku skłania ku refleksjom. Jakie nasze oczekiwania rynkowe się spełniły, a jakie nie? Czy to był dobry rok? Czy daje nadzieję na rozwój rynku w przyszłości? Nie jest dobrze, ale na horyzoncie widać już pozytywne zmiany.

Niestety, mamy za sobą kolejny rok przewagi delistingów nad debiutami spółek. Na koniec listopada 2021 mieliśmy 804 notowane spółki (w tym 426 na GPW i 378 na NewConnect), a na koniec ub.r. – 806 (433 na GPW i 373 na NewConnect). Natomiast pięć lat wcześniej (listopad 2016) było ich 896 (w tym 488 na GPW i 408 na NewConnect), co oznacza spadek w tym okresie o 92 spółki (czyli o 11 proc.).

Warto odnotować, że po raz pierwszy od lat wzrosła liczba spółek notowanych na NewConnect, ale obawiam się, że to nie jest przełamanie trendu delistingów, gdyż wciąż nie ustały przyczyny, dla których spółki opuszczają rynek. W przypadku spółek małych i bardzo małych koszty nadmiernych wymogów regulacyjnych najczęściej są nie do pogodzenia z generowaniem zysku dla akcjonariuszy. Natomiast dla spółek średnich poważnym ograniczeniem jest zbyt wysoki poziom przejrzystości informacyjnej, utrudniający konkurowanie z przedsiębiorstwami nienotowanymi.

W przypadku nielicznych debiutów spółek mamy do czynienia raczej ze sprzedażą akcji przez dotychczasowych właścicieli niż z emisją nowych walorów zasilających emitentów. Oznacza to, że rynek kapitałowy w Polsce nie pełni swej podstawowej roli, jaką jest finansowanie rozwoju przedsiębiorstw. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę wypłaty dywidend i buybacki, powodujące przepływ pieniędzy w drugą stronę – od spółek do inwestorów. Oczywiście w pojedynczych przypadkach nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie – to dobrze, że emitenci dzielą się zyskami z akcjonariuszami. Ale jeśli podobna sytuacja występuje dla całego rynku, to mamy do czynienia z problemem natury systemowej.

Fakty te zaczynają być dostrzegane wśród decydentów na poziomie unijnym – pojawiły się w ostatnich miesiącach raporty postulujące dokonanie stosownych zmian, w szczególności ograniczenia wymogów nakładanych na małe i średnie spółki. Trwające obecnie konsultacje dotyczące Listing Act wskazują na zmianę nastawienia regulatorów unijnych i dają nadzieję, że zbliżamy się do rozwiązań w większym stopniu uwzględniających zasadę proporcjonalności w stanowieniu prawa, czego beneficjentami będą głównie spółki małe, a zatem takie, jakie są notowane na naszym rynku.

Tylko czy rynek dotrwa? Mam nadzieję, że tak, bo na horyzoncie widzimy dwa zjawiska, które obiektywnie stwarzać będą problemy w prowadzeniu biznesu, ale spółki giełdowe mogą sobie z nimi poradzić lepiej niż nienotowana konkurencja. Pierwsze z nich to inflacja – jeśli społeczeństwo dojdzie do przekonania (a chyba właśnie doszło), że ceny istotnie rosną, będzie to samospełniającą się przepowiednią, ponieważ władze monetarne nie mają narzędzi, aby z inflacją walczyć. Drastyczne podwyżki stóp procentowych nie są możliwe, gdyż zbyt dużo mamy kredytów mieszkaniowych udzielonych po zmiennej stopie procentowej. Groziłoby to załamaniem na rynku nieruchomości i długotrwałą recesją.

Dlatego musimy się liczyć z tym, że w ciągu najbliższych lat funkcjonować będziemy w warunkach ujemnej realnej stopy procentowej. Zniechęci to do trzymania pieniędzy w bankach i może mieć dwojako pozytywny wpływ na notowane spółki. Gdzieś te pieniądze muszą się podziać i część z nich trafi na rynek kapitałowy, bo teoretycznie akcje powinny chronić przed inflacją. Co więcej, taka sytuacja prędzej czy później doprowadzi do problemów z pozyskaniem finansowania dłużnego, a wówczas przywilej możliwości emisji akcji stanie się bardzo cennym atutem.

Drugie zjawisko to trend raportowania czynników ESG. Spółki giełdowe mają w tym obszarze przewagę nad swymi nienotowanymi konkurentami. Po pierwsze, największe z nich od lat raportują w tym zakresie. Po drugie natomiast, te mniejsze, choć nie publikują dziś danych ESG, mają wiele lat doświadczeń w drobiazgowym raportowaniu, będą zatem mogły się dużo łatwiej odnaleźć w sytuacji, kiedy stosowne wymogi obejmą nową grupę spółek – zatrudniających powyżej 250 pracowników, niezależnie od obecności na giełdzie.

W ten sposób dzisiejsza niedogodność związana z nadmierną przejrzystością informacyjną może okazać się w przyszłości olbrzymią przewagą konkurencyjną ułatwiającą sprzedaż produktów i usług dzięki opakowaniu ich w zestaw danych świadczących – w pewnym uproszczeniu – o „zieloności" całego łańcucha wartości. A wcześniejsze lata budowania zaufania poprzez funkcjonowanie w ostrym reżimie raportowania umożliwią sięganie po pieniądze przyszłych akcjonariuszy. Mam zatem nadzieję, że w tak przewrotny sposób spółki giełdowe staną się beneficjentami zmian regulacyjnych i makroekonomicznych, co sprzyjać będzie rozwojowi polskiego rynku kapitałowego.

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych