Powell i Trump w akcji

Czy chińskie, francuskie i brytyjskie zawirowania nie przeszkodzą w kończącym rok strojeniu okien wystawowych?

Publikacja: 05.12.2018 05:00

Piotr Kuczyński, główny analityk, DI Xelion

Piotr Kuczyński, główny analityk, DI Xelion

Foto: Archiwum

W końcu listopada i na początku grudnia giełdy akcji promieniały optymizmem. Pretekstów obozowi byków dostarczali zarówno politycy, jak i Jerome Powell, szef Fedu. Pretekstów, a nie powodów, bo jak się dokładniej przyjrzeć tym czynnikom, to spokojnie można znaleźć sporo wad. Rynki jednak po prostu chciały dobrze zakończyć rok. Fundusze przeprowadzają duży program windows dressing (czasem nazywany rajdem Świętego Mikołaja) – chcą pokazać klientom, że 2018 r. nie był dla nich stracony.

Na Wall Street korekta rozpoczęła się w ostatnim tygodniu listopada, ale tak naprawdę przełomem dla rynków było to, że publicznie wypowiadał się szef Fedu. Prawdę mówiąc, nie powiedział nic nieoczekiwanego. Gracze uczepili się jednak tego, że według Powella stopy procentowe są już blisko poziomu neutralnego. Z tego wyciągnięto wniosek, że w grudniu nastąpi podwyżka, a potem Fed wejdzie w stan wyczekiwania, czyli że najpewniej nie będzie już podwyższał stóp.

To błędne rozumowanie. Po pierwsze, niedawno Fed twierdził, że doprowadzi stopy powyżej poziomu neutralnego. Po drugie, takie „gołębie" stanowisko mogłoby sygnalizować, że Fed boi się Trumpa, a to rynkom docelowo zdecydowanie by się nie spodobało. Przed końcem roku byki wykorzystały jednak słowa szefa Fedu jako pretekst do kontynuowania rajdu. Nie działały żadne próby wytłumaczenia, że rynek słowa niewłaściwie zrozumiał.

Plusem, a przynajmniej brakiem minusa, było też to, że przywódcy Unii Europejskiej zaakceptowali porozumienie w sprawie brexitu. Musi je jeszcze zaakceptować Izba Gmin, a wynik głosowania zdecydowanie nie jest przesądzony. Na razie premier May nie ma tam większości, ale „twardego" brexitu posłowie tak bardzo się boją, że nie wykluczam uzyskania przez rząd niechętnej zgody na tę bardzo niedoskonałą umowę. Przez dwa lata W. Brytania musiałaby płacić do unijnego budżetu, przestrzegać wszelkich praw UE, nie prowadzić własnych negocjacji handlowych, ale nie miałaby prawa głosu w unijnych organach...

Pozostawał jeszcze problem Włoch i ich projektu budżetu, na który nie zgadza się Komisja Europejska. Matteo Salvini, wicepremier i szef Ligi, nie wykluczył jednak zmian w tym projekcie. Włosi prowadzą jakąś dziwną grę – jednego dnia mówią, że żadnych zmian nie będzie, następnego ich nie wykluczają. Na razie jednak ten temat zszedł na dalszy plan.

Czekano przede wszystkim na szczyt G20 i wyniki kolacji przywódców USA i Chin. Oczywiste było, że nie rzucą oni pałeczek i sztućców, a kolacja musi się zakończyć jakimś, nawet ułomnym, porozumieniem. Tak się też stało. Ustalono, że przez 90 dni obie strony nie będą zwiększały ceł. Jednocześnie będą toczone intensywne rozmowy mające na celu zawarcie umowy handlowej USA–Chiny. Chiny zobowiązały się też do zwiększenia importu z USA (wartości tego zwiększenia nie ustalono).

Problemy pojawiły się jednak już następnego dnia. Zaczęto głębiej spoglądać w to amerykańsko-chińskie porozumienie i okazało się, że prawie nic nie zostało zapisane z tego, o czym mówili Amerykanie. Nie był zapisany nawet ten okres 90-dniowego zawieszenia broni. Nie wiadomo, kiedy ma się rozpocząć. Nie było też nic o zniesieniu 40-proc. ceł na amerykańskie auta. Zaczęło to wszystko wyglądać bardzo niepoważnie. Najpewniej Amerykanie będą się starali wyjaśnić sytuację, ale szkoda została już zrobiona.

W Polsce afera „byłego szefa KNF" nie miała wpływu na zachowanie szerokiego rynku. To sprawa ważna, ale na razie nie widać powodów, żeby miała znaleźć przełożenie na notowania naszych blue chips. Dlatego też na GPW również widać było chęć do przeprowadzenia rajdu końca roku. Co prawda martwić mogły coraz wyraźniejsze sygnały zbliżającego się spowolnienia gospodarki, ale w III kwartale PKB wzrósł o 5,1 proc. rok do roku. Nadal duży wpływ miała konsumpcja, ale o 9,9 proc. wzrosły też inwestycje. Wzrost duży, ale martwić może to, że nadal inwestycje firm prywatnych i zagranicy są bardzo małe.

Poza tym okazało się, że nieoczekiwanie indeks PMI dla polskiego przemysłu zszedł poniżej 50 pkt (ten poziom odgranicza rozwój od zwijania się tej części gospodarki). Mocny wpływ na ten spadek miało to, że czwarty miesiąc z rzędu spadały zamówienia eksportowe.

To kolejne dane zapowiadające spowolnienie, ale w końcu roku inwestorzy (fundusze) mają tendencję do zamykania oczu na złe informacje. Pytanie tylko, czy chińskie, francuskie i brytyjskie zawirowania nie przeszkodzą w kończącym rok strojeniu okien wystawowych.

Felietony
Wzrost zredukuje dług
Felietony
Wyzwania HR emitentów
Felietony
Wejście tygrysa
Felietony
Czy IPO straciło w oczach funduszy?
Felietony
Zasoby srebra szansą dla zielonej transformacji Polski
Felietony
Spółki lepiej monitorowane