Kupić akcje w crowdfundingu

Zachodnie startupy szukają pieniędzy w funduszach VC. Ich dwa polskie odpowiedniki na Facebooku poinformowały, że postawiły na sprzedaż akcji przez serwisy wyspecjalizowane w crowdfundingu

Publikacja: 04.12.2018 06:00

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

W Europie zaczyna się moda na elektryczne skutery i hulajnogi. O rynek walczy, a w zasadzie go buduje, kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt firm, w tym także polskie. Jedni koncentrują się na rynkach lokalnych, a inni mają paneuropejskie plany. Wszyscy twierdzą, że oferowane przez nich rozwiązania usprawnią transport w miastach i pozwolą zmniejszyć ruch aut zwłaszcza w centrach.

Startupy takie jak niemiecki Wind Mobility, szwedzki VOI i niemiecki Tier ruszyły po pieniądze do funduszy venture capital. Wind Mobility zdobył 22 mln dolarów, Tier 25 mln euro, zaś Szwedzi z VOI 50 mln dolarów.

Nie są to małe pieniądze, zwłaszcza gdy uwzględnimy, że Wind Mobility uzyskał je w ramach finansowania zalążkowego, a dwie pozostałe firmy w ramach tzw. serii A. Historyczne dane mówią, że spółki znajdujące się – tak je trzy wspomniane powyżej – na wczesnym etapie rozwoju na początek pozyskują zazwyczaj najwyżej kilka milionów euro czy dolarów. Dziesiątki milionów trafiają do nich na późniejszym etapie.

Szwedzki przypadek jest szczególnie ciekawy. Pieniądze z serii A spółka pozyskała zaledwie trzy miesiące po tym, jak jej pierwsze elektryczne hulajnogi VOI pojawiły się w pierwszym mieście, czyli w Sztokholmie.

Wspomniana trójka przymierza się do konkurowania z amerykańskimi Birdem i Limem. Te firmy, które od funduszy VC pozyskały łącznie blisko miliard dolarów – w ostatnich miesiącach zaczęły wchodzić na rynki na Starym Kontynencie. Lime skusiło się nawet na Polskę i elektryczne hulajnogi udostępnia we Wrocławiu i Warszawie, a potencjalne plany obejmują inne największe miasta, takie jak Łódź, Gdańsk, Poznań czy Kraków. Bird na razie nie ma „polskich planów".

Do gry weszło też estońskie Taxify, którego podstawowym biznesem – także w Polsce – są przewozy pasażerów wzorowane na modelu biznesowym Ubera. Jego elektryczne hulajnogi pojawiły się w tym roku – pod marką Bolt – w Paryżu i konkurują tam z e-pojazdami Birda i Lime'a.

O ile zachodnie startupy szukają pieniędzy w funduszach VC, o tyle ich dwa polskie odpowiedniki na Facebooku poinformowały, że postawiły na sprzedaż akcji przez serwisy wyspecjalizowane w crowdfundingu, czyli zdobywaniu finansowania społecznościowego.

Blinkee.city – pod tą marką od 2016 r. działa w blisko 20 miastach Polski i Europy spółka Green Electricity – wybrał internetową platformę FundedByMe. Scroot akcje chce sprzedać, wykorzystując Beesfund.com. Blinkee.city od początku postawił na elektryczne skutery i rowery, a teraz przymierza się do hulajnóg. Scroot zaczął od skuterów z silnikiem spalinowym, ale zapowiada, że co czwartą złotówkę zdobytą w crowdfundingu wyda na flotę skuterów elektrycznych. O ile Scroot zbiera pieniądze na rozwój w kraju, o tyle Blinkee chce sfinansować silne wejście na rynki skandynawskie, a przede wszystkim szwedzki.

Blinkee.city chciałoby od inwestorów od 200 tys. do 500 tys. euro, oferując im w zamian od 5,4 do 12,5 proc. akcji swej szwedzkiej spółki Blinkee Nordic. Celem Scroot jest zdobycie 1,5 mln zł w zamian za 20 proc. akcji.

Oferta Blinkee na początku spotkała się ze sporym zainteresowaniem i stosunkowo szybko udało się pozyskać ponad 50 proc. minimalnej kwoty. Potem zapał kupujących jakby osłabł. Scroot w początkowej fazie pieniądze zdobywał dość powoli.

Osoby przyzwyczajone do kupowania akcji w IPO mogą szeroko otworzyć oczy, a potem przecierać je ze zdumienia, gdy przyjrzą się, jakie informacje potencjalnym inwestorom ujawniają firmy korzystające z crowdfundingu. To co mówią o sobie, daleko odbiega od tego, do czego przyzwyczaiły nas prospekty emisyjne spółek zmierzających na GPW, czy nawet memoranda tych, którzy wybierają się na NewConnect. Z drugiej strony należy pamiętać, jak wyglądał np. prospekt GetBacku i co z tą spółką się stało.

Od polskich skuterowych spółek rachunek wyników, bilans czy rachunek przepływów za ubiegły rok można próbować uzyskać na życzenie albo poszukać ich w bazie raportów finansowych przesłanych do Krajowego Rejestru Sądowego. Blinkee przynajmniej publikuje prognozy finansowe i przedstawia – ale dopiero w trakcie oferty – jak zamierza rozwijać skandynawską odnogę, a także ujawnia rachunek zysków i strat polskiej spółki za trzy kwartały (pokazuje bardzo wysoką dynamikę przychodów i zysków osiągniętych w kraju). Ponadto – odpowiadając na pytania potencjalnych inwestorów – ujawnia m.in. dane o średnich miesięcznych przychodach ze skutera i kosztach jego utrzymania w Budapeszcie oraz prognozy tych wskaźników dla szwedzkiego rynku.

Jak komuś to wystarcza, by inwestować w niepłynne akcje Blinkee Nordic i Scroot, to ciągle może to zrobić. Można też pieniądze potraktować jako swoistą darowiznę na rozwój rodzimego biznesu. Ma szansę otrzymać od każdej ze spółek prezent. Co nim będzie, zależy od liczby kupionych akcji.

Felietony
Wzrost zredukuje dług
Felietony
Wyzwania HR emitentów
Felietony
Wejście tygrysa
Felietony
Czy IPO straciło w oczach funduszy?
Felietony
Zasoby srebra szansą dla zielonej transformacji Polski
Felietony
Spółki lepiej monitorowane