Rewizja MAR – dane osobowe

Wymóg prowadzenia takich list jest absolutnie nieproporcjonalny do celu nadzorczego, który można osiągnąć dużo prościej.

Publikacja: 14.11.2019 05:00

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, SEG

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, SEG

Foto: materiały prasowe

Ostatnie dwa felietony poświęciłem przygotowaniom do rewizji MAR w obszarach definicji i opóźniania publikacji informacji poufnej oraz transakcji menedżerów. Dziś napiszę o wymogach utrzymywania różnego rodzaju list osób mających rzeczywisty lub potencjalny dostęp do informacji poufnych oraz o możliwościach poluzowania tych wymogów.

Zwalczanie najbardziej szkodliwego nadużycia na rynku kapitałowym, którym jest wykorzystanie informacji poufnej, wymusiło powstanie wielu przepisów mających przeciwdziałać takiemu zjawisku. Poza regulacjami opisanymi w poprzednich felietonach (niezwłoczna publikacja informacji cenotwórczej i raportowanie transakcji menedżerów) powstały po stronie emitentów obowiązki prowadzenia różnego rodzaju list mających na celu ułatwienie identyfikacji osób, które mogły mieć dostęp do informacji poufnych.

Pierwsza z nich to lista dostępu do informacji poufnych (zwana w uproszczeniu listą insiderów) mająca w założeniu obejmować wszelkie osoby, które – jak sama nazwa wskazuje – miały dostęp do informacji poufnych. MAR poddał ten obszar bardzo szczegółowej standaryzacji (specjalny załącznik wskazujący, jakie dane powinny się na takiej liście znaleźć), ale praktyka pokazała, że rzeczywistość nadzorcza jest bardzo różnorodna. To bardzo ciekawy przypadek, kiedy w trakcie prac nad MAR wszyscy byli zgodni co do ustalenia brzmienia przepisów, ale każdy patrzył na nie z perspektywy dotychczasowego stosowania tych regulacji (bo przecież wymóg prowadzenia list insiderów obowiązywał już przed MAR).

Niektórzy nadzorcy oczekują, że emitenci na tej liście będą umieszczać wszelkie osoby, nawet te, nad którymi nie mają kontroli (np. reprezentujące drugą stronę transakcji), co dla nadzorcy jest pozornie łatwiejsze, ale mniej dyscyplinuje osoby i podmioty współpracujące z emitentami, przez co realny krąg osób wtajemniczonych może wykraczać poza te wskazane na liście. Inni nadzorcy natomiast preferują „kaskadowe" listy insiderów, tj. takie rozwiązanie, w którym każdy podmiot ma na swojej liście osoby zatrudnione oraz dane kontaktowe osób koordynujących utrzymywanie swoich list insiderów. Wówczas każdy podmiot jest odpowiedzialny za prowadzenie swojej listy insiderów, nie musi informować emitenta o przekazaniu danej informacji kolejnej osobie, ale dba o to, żeby każda osoba zapoznała się z odpowiedzialnością za nieuprawnione ujawnienie lub wykorzystanie informacji poufnej. Listy „kaskadowe" wydają się lepiej chronić informację poufną i najprawdopodobniej takie rozwiązanie zostanie przyjęte w nowej regulacji.

Druga lista to wykaz menedżerów zobowiązanych do raportowania o transakcjach instrumentami powiązanymi z papierami wartościowymi emitenta oraz których dotyczy zakaz zawierania transakcji w okresach poprzedzających publikację wyników finansowych. Jej sporządzenie i aktualizacja to zadanie dość proste – w zasadzie ogranicza się do stwierdzenia, jakie szczeble menedżerskie zaliczamy do tej grupy. Co do zasady listy te obejmują członków zarządów i rad nadzorczych, choć jest na naszym rynku taka spółka, która wpisała na listę menedżerów aż 66 osób. Prowadzenie takiej listy nie jest skomplikowane dla emitentów, a nadzorcy ułatwia weryfikację, kto jest zobowiązany do raportowania transakcji, w związku z czym w tym zakresie nie są przewidywane zmiany MAR dotyczące emitentów (choć są propozycje zmian w odniesieniu do menedżerów w firmach zarządzających aktywami).

Natomiast bardzo ciekawa jest kwestia trzeciej listy, tj. wykazu osób powiązanych z menedżerami (o skomplikowanej sieci macierzowych powiązań na 12 sposobów pisałem tydzień temu). Otóż MAR przewiduje, iż taka osoba powiązana przekazuje emitentowi bezpośrednio informację o dokonanej transakcji. Natomiast emitent musi być gotów do niezwłocznego przekazania takiej informacji na rynek. Aby jednak uniknąć wprowadzania inwestorów w błąd, powinien istnieć jakiś mechanizm weryfikacji, czy te powiadomienia nie są aby fałszywe, czyli emitent musi „znać" te wszystkie osoby powiązane. I tym mechanizmem miała być w założeniu właśnie utrzymywana przez emitenta aktualna lista osób blisko związanych, tak aby każdorazowo po otrzymaniu powiadomienia emitent mógł sprawdzić, czy powiadomienia dokonała osoba uprawniona.

W konsekwencji w Polsce na listach tych jest około 25 tys. osób, a w całej UE teoretycznie powinno być ich około 500 tys. (teoretycznie, bo poza Polską mało który nadzorca się tą listą przejmuje), choć transakcji dokonuje tylko ułamek procentu z nich. Zatem wymóg prowadzenia takich list jest absolutnie nieproporcjonalny do celu nadzorczego, który można osiągnąć dużo prościej – dając emitentowi np. dwa dni na weryfikację powiadomienia przed wpuszczeniem na rynek (wówczas utrzymywanie list nie byłoby potrzebne), i takie właśnie rozwiązanie proponujemy. Na gruncie merytorycznym nie powinniśmy napotkać oporu, problem jest jednak taki, że dla innych krajów nie jest to problemem. Zagadnienie to nie znalazło się nawet wśród tematów poddanych konsultacjom. Wygląda na to, że inne rynki mają pewien automatyczny mechanizm stosowania zasady proporcjonalności i pomimo jasnego wymogu MAR, nie jest on w praktyce egzekwowany.

Projekt naszej odpowiedzi na dokument konsultacyjny ESMA, obejmujący powyższe i wiele innych tematów, dostępny jest na www.seg.org.pl. Zachęcamy wszystkich do zgłoszenia swoich uwag do propozycji SEG, tak aby odzwierciedlała ona jak najszerszą reprezentację polskiego rynku kapitałowego, względnie do zgłoszenia uwag bezpośrednio do ESMA. Mamy czas na reakcję do 29 listopada. Jeśli teraz nie wykorzystamy szansy na obniżenie wymogów regulacyjnych zabijających polski rynek kapitałowy, to kolejnej rewizji MAR zwyczajnie nie dożyjemy.

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych