Pobudzanie wyobraźni

Z jednej strony, czytając prospekt, próbuję zrozumieć, na czym polega biznes tej czy innej spółki, a z drugiej szukam wiedzy o rynku, na którym działa.

Publikacja: 24.05.2019 05:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

W pradawnych czasach, gdy na parkiecie warszawskiej giełdy notowane były takie spółki jak Sokołów, Drosed czy Indykpol, analitykom zdarzało się rozbudzać wyobraźnię inwestorów – i przy okazji dziennikarzy – porównaniami spożycia różnych rodzajów mięsa w Polsce i innych krajach.

W zestawieniach zawsze dobierano kraje, w których owo spożycie jest większe niż u nas. Z tego co pamiętam, w przypadku indyków wzorem do porównania były USA, a w przypadku wołowiny – Francja.

Gdy dodawało się kilogramy mięsa w krajach przywoływanych przez analityków jako wzór, suma robiła imponujące wrażenie, bo była istotnie wyższa niż aktualne spożycie wszystkich gatunków mięsa w Polsce. Co więcej, była wyższa od prognoz na następne lata, co – przynajmniej u tych najbardziej sceptycznych odbiorców analiz – musiało budzić wątpliwości, czy aby na pewno Polak będzie jadł tyle mięsa indyczego co Amerykanin i tyle wołowiny co Francuz.

Podobne porównania prowadzone były także w przypadku piwa (tu punktem odniesienia były Czechy i Niemcy) oraz m.in. wina (benchmarkiem było spożycie we Włoszech, Francji i Hiszpanii). Netia w prospekcie z 2000 r., podając konkretne dane procentowe, zwracała uwagę, że penetracja telefonii stacjonarnej w Polsce jest dużo niższa niż w Europie Zachodniej i jednocześnie twierdziła, że „w chwili obecnej Polska (...) jest bardzo atrakcyjnym i perspektywicznym rynkiem dla operatorów telefonii przewodowej", i informowała, że „na podłączenie do sieci czeka 2,15 mln potencjalnych abonentów".

Pewnie nie przypomniałbym sobie owego mięsa, gdyby nie lektura prospektów emisyjnych amerykańskich spółek planujących IPO (chętnie przeczytałbym ciekawy prospekt polskiej spółki, ale takich jakoś niewiele, a na dodatek od kilku lat w ogóle niewiele firm chce przeprowadzić IPO). Z jednej strony, czytając prospekt, próbuję zrozumieć, na czym polega biznes tej czy innej spółki, a z drugiej, szukam wiedzy o rynku, na którym działa.

W prospektach dość często pojawiają się informacja o wartości całkowitego rynku docelowego (TAM – total addressable market). Inaczej rzecz ujmując, jak duży w przyszłości może być tort, który spółka chce w większym lub mniejszym stopniu uszczknąć. Beyond Meat, który w 2018 r. po 170-proc. wzroście osiągnął 88 mln dolarów przychodów, przytaczając dane o wartości rynku produktów mięsnych w USA i na świecie, stara się oszacować, ile wart może być rynek roślinnych substytutów mięsa. Ten segment interesuje spółkę dlatego, że jest to rynek, na którym działa. Beyond Meat jest bowiem producentem roślinnych zamienników mięsa, w tym – jak twierdzą amerykańskie media – soczystych i smacznych wegetariańskich burgerów. Otóż wartość rynku docelowego w USA spółka szacuje na 35 mld dolarów rocznie. Jednocześnie przytacza dane, z których wynika, że globalny rynek produktów mięsnych wart jest ponad pięć razy tyle co w USA. I tym samym łechta nam wyobraźnię.

W czasie IPO wizję Beyond Meat inwestorzy najwyraźniej kupili. Spółka sprzedała akcje w dobrej dla siebie cenie, a w pierwszych dniach notować ich kurs poszybował ostro w górę.

Duże wartości całkowitego rynku docelowego można też znaleźć w prospektach emisyjnych Ubera i Lyftu, czyli dwóch firm zajmujących się kojarzeniem kierowców i pasażerów. Uber wartość TAM określa na 5,7 bln dolarów w 175 krajach świata, co przekładać ma się na 11,9 bln mil. Jak wyjaśnia , to wartość wszystkich przewozów pasażerskich w tych krajach, z czego na transport zbiorowy przypada 1 bln dolarów i 4,4 bln mil. Wyobraźnię nieco studzi, twierdząc, że usługi potencjalnie może świadczyć na rynku wartym 2,5 bln dolarów w 57 krajach. Tu narzuca sobie ograniczenia w postaci przewozów do 30 mil, przejazdów pojazdami pasażerskimi i bez transportu publicznego. I mimo tych ograniczeń rynek nadal jest wielki, a każdy jego procent to 25 mld dolarów.

Patrząc na cenę emisyjną akcji Ubera, masowanie wyobraźni inwestorów nie do końca było skuteczne. Także debiut giełdowy i pierwsze dni notowań zdają się świadczyć, że inwestorzy giełdowi nieco ostrożniej podeszli do wizji potencjalnego rynku niż ci, którzy kupowali akcje w IPO, oraz ci, którzy nabywali je w ostatnich prywatnych emisjach, w których spółkę wyceniano na 72 mld dolarów.

Zbliżające się IPO WeWork zapewne także przyniesie w prospekcie pobudzające wyobraźnię wielkości. Bez nich trudno będzie bowiem przekonać inwestorów, dlaczego spółka na rynku prywatnym jest warta 47 mld dolarów, podczas gdy notowana na giełdzie w Londynie IWG, firma zajmująca się wynajmowaniem powierzchni biurowych, warta jest jedynie 3 mld funtów i to mimo tego, że ma wyższe niż WeWork przychody, przynosi zyski (WeWork się nimi nie skaził) oraz płaci dywidendę.

Felietony
Wzrost zredukuje dług
Felietony
Wyzwania HR emitentów
Felietony
Wejście tygrysa
Felietony
Czy IPO straciło w oczach funduszy?
Felietony
Zasoby srebra szansą dla zielonej transformacji Polski
Felietony
Spółki lepiej monitorowane