Szukasz daleko, a nie widzisz belki w oku giełdy

Emitenci przejdą każdą ścieżkę zdrowia, nawet tę wyznaczoną przez Komisję Nadzoru Finansowego – jednak pod warunkiem, że są dla nich pieniądze, a ich wciąż nie ma, bo jest podatek Belki.

Publikacja: 30.03.2020 05:00

Sławomir Horbaczewski publicysta ekonomiczny

Sławomir Horbaczewski publicysta ekonomiczny

Foto: parkiet.com

Giełda co do zasady jest symbolem wolnego rynku, a poprzez nadmierne opodatkowanie została w Polsce de facto unicestwiona. Brak emitentów jest w takim otoczeniu wtórny. Owszem, nie są oni zachwyceni licznymi utrudnieniami, ale dla pieniędzy zrobiliby wszystko, pokonaliby wszelkie przeciwności – co z tego, skoro pieniędzy nie ma, bo podatek Belki odstrasza inwestorów.

Nie tylko zabiera szczątkowe zyski inwestorów wypracowywane w warunkach nieprzewidywalnego ryzyka, którego przecież państwo nie współdzieli w żaden sposób, ale także wymaga dodatkowego nakładu czasu i uwagi uczestników rynku, bo przecież pomyłka przy jego poborze może być bardzo dotkliwa. A jego znaczenie dla budżetu państwa, zwłaszcza wobec zgniecionej pod butem podatku giełdy, jest znikome. Zniesienie podatku Belki szczególnie teraz byłoby niewyobrażalnie silnym bodźcem, nie do przecenienia w sytuacji zaduszonej totalną rozprawą z koronawirusem gospodarki. Nie bez przyczyny ostatnie Nagrody Nobla z ekonomii przyznawano za opisywanie psychologicznych podstaw zachowań ekonomicznych. Inwestorzy kierują się prostym imperatywem: nie będę miał dochodowego, zatem co zarobię, to moje, będę mógł więcej zarobić, a więc więcej zaryzykuję, i co do ilości inwestowanej gotówki, i co do skali niepewności. Decyzje będą podejmowane bardziej swobodnie, ludzie preferują prostotę. Podatek dochodowy od zysków kapitałowych na giełdzie jest absurdalny. Przecież giełda jest szczególnie ryzykowna, porywiste wiatry wieją z lewa i prawa – a jak zarobisz, to i tak cię jeszcze „skasują". Wszyscy dzisiaj i tak boją się inwestować na GPW, a tu jeszcze wisi nad nimi podatek Belki, gdy już mimo wszystko i wszystkim uda im się cokolwiek zarobić.

Kto wchodzi na rynki nadmiernie, żeby nie powiedzieć: przeraźliwie opodatkowane?

Trzeba zwłaszcza dzisiaj, w warunkach nadciągającej do Europy nieznanej dzisiejszym dwudziestolatkom recesji, umożliwić wrzucanie wolnych pieniędzy na wolny rynek giełdowy, szerokie dostarczanie kapitału przedsiębiorcom – kto inny ponownie rozrusza gospodarkę, wyciągnie ją z przepaści jak nie przedsiębiorcy? Na pewno nie urzędnicy, jakkolwiek by byli, a oby w ogóle byli, zaangażowani. A my wciąż, od 2002 r., karzemy inwestorów dodatkowym podatkiem za podejmowanie ryzyka...

Giełda jest od finansowania przedsięwzięć gospodarczych, także tych niepewnych, ponadprzeciętnie nieprzewidywalnych, ale w zamian za angażowanie swoich wolnych środków inwestorzy nie mogą być obarczani nadmiernymi obciążeniami fiskalnymi, tym bardziej że ich pieniądze były przecież wcześniej już gdzieś w jakiejś formie opodatkowane.

Tymczasem publikujemy kolejną teoretyczną i odwracającą uwagę strategię rozwoju rynku kapitałowego – „źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz"? Zniesienie podatku Belki to błyskawiczne ożywienie giełdy, niezależnie od bieżącej fazy cyklu koniunkturalnego pieniądze popłyną natychmiast, a efekt kuli śnieżnej pojawi się niezależnie od innego defektu – przeregulowania wymogów wobec emitentów. Jednak odpowiednie uproszczenie procedur, ulżenie emitentom, stanie się wówczas sprawą drugorzędną, nie mniej ważną, ale nie tak pilną.

Felietony
Wzrost zredukuje dług
Felietony
Wyzwania HR emitentów
Felietony
Wejście tygrysa
Felietony
Czy IPO straciło w oczach funduszy?
Felietony
Zasoby srebra szansą dla zielonej transformacji Polski
Felietony
Spółki lepiej monitorowane