Po martensach może zadebiutować piwo

IPO firm mocno osadzone w tzw. starej gospodarce, w tym z branży dóbr konsumpcyjnych, są rzadkością.

Publikacja: 26.02.2021 05:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Dr. Martens pokazał, że firma ze 120-letnią historią, działająca w branży dalekiej od nowych technologii, może być atrakcyjnym kąskiem dla inwestorów giełdowych. Atrakcyjnym na tyle, że liczba akcji, które chcieli kupić w pierwszej publicznej ofercie, ośmiokrotnie przekroczyła wstępną liczbę wystawionych na sprzedaż papierów.

Patrząc na rynek IPO czy to w Europie, czy w USA, w sumie przyzwyczailiśmy się, że debiutują na nim albo firmy finansowe – w tym ostatnio SPAC, czyli wehikuły inwestycyjne, których zadaniem jest przeprowadzić odwrotne przejęcie jakiejś atrakcyjnej prywatnej firmy, np. startupu – albo spółki technologiczne. IPO firm mocno osadzone w tzw. starej gospodarce, w tym z branży dóbr konsumpcyjnych, są rzadkością. M.in. dlatego w 2019 r. wydarzeniem był powrót na giełdę – po 30 latach nieobecności – Levi Straussa.

Częścią starej gospodarki jest motoryzacja. Jeśli na giełdę wchodzi jakiś producent samochodów osobowych, to albo produkuje auta luksusowe (jak Aston Martin, który zadebiutował w 2018 r., i Ferrari, które przeprowadziło IPO w 2015 r.), albo – co jest znacznie częstsze – działa w segmencie aut elektrycznych lub hybrydowych (a więc w zasadzie jest firmą technologiczną) i na dodatek wywodzi się z Chin (jak np. XPeng czy Li Auto).

Dr. Martens, który w ostatnim roku finansowym wyprodukował ok. 11 mln par butów, IPO przeprowadził w ostatnich dniach stycznia, a na giełdzie w Londynie zadebiutował w pierwszych dniach lutego. Oferta była warta uwagi nie tylko ze względu na wartość oferty (licząc z opcją dodatkowego przydziału – ponad 2 mld dol.), ale także dlatego, że była to jedna z pierwszych IPO brytyjskiej firmy w Londynie po brexicie. No i oczywiście dlatego, że Dr. Martens to dobrze znana marka, a oferowany przez firmę od 60 lat ośmiodziurkowy model 1460 nadal świetnie się sprzedaje (odpowiada za 42 proc. przychodów firmy), choć cena produkowanej w Anglii pary wzrosła w tym czasie z 2 do 189 funtów, czyli znacznie powyżej inflacji, nie mówiąc już o wzroście ceny np. złota czy ropy naftowej.

Akcje Dr. Martensa w IPO sprzedawały fundusze, które na początku 2014 r. pod wodzą zarządzającej funduszami private equity firmy Permira przejęły rodzinną spółkę R. Griggs Group, właściciela marki Dr. Martens. Zapłaciły wówczas 300 mln funtów. W IPO spółkę wyceniono ponad 12-krotnie drożej. Jak na zwrot z siedmioletniej inwestycji, to dobry wynik.

Wysoka wycena to bez wątpienia efekt zmian, jakie zaszły w firmie w ostatnich latach, w tym uruchomienia e-handlu. Te zmiany pozwoliły spółce przejść w praktyce suchą nogą przez pierwszych sześć miesięcy pandemii. Co prawda sprzedaż we własnych sklepach spadła o 47 proc. (lockdown i związane z nim ograniczenia zrobiły swoje), ale z nawiązką nadrobiono to we własnym kanale e-handlu (wzrost o 99 proc.) i sprzedażą hurtową. Licząc w funtach – spółka ma przychody i koszty w ośmiu walutach, a jedynie 38 proc. przychodów jest w funtach – sprzedaż spółki wzrosła w zakończonym 30 września I półroczu roku finansowego o ponad 18 proc., EBITDA o niemal 30 proc., a zysk netto o 70 proc.

Poza dobrą historią z początku pandemii Dr. Martens oferował też inwestorom bardzo przyzwoitą dynamikę wzrostu wyników i sprzedaży liczonej w parach butów. W prospekcie pokazywał, że ma niezły i efektywny kosztowo marketing.

Obuwnicza spółka to nie jest jedyny rodzynek brytyjskiej starej gospodarki, który może zawitać w tym roku na giełdzie. Jeśli wierzyć przeciekom, mogą to też zrobić m.in. dwaj producenci aut – McLaren Group i Jaguar Land Rover – a także BrewDog, producent piwa kraftowego.

W przypadku McLarena – o ile po latach wahań i zmian decyzji ostatecznie zdecyduje się na giełdę – w grę wchodzi skorzystanie z któregoś z amerykańskich SPAC. Jaguar Land Rover ma podobnie długą jak McLaren historię przymiarek giełdowych. Tu decyzja jest w rękach właściciela – indyjskiego konglomeratu Tata. Giełdowy debiut istniejącego od 2007 r. BrewDog pozwoliłby uzyskać płynność wszystkim tym, którzy kupowali akcje w prywatnych, organizowanych na zasadzie crowdfundingu emisjach.

Felietony
Wzrost zredukuje dług
Felietony
Wyzwania HR emitentów
Felietony
Wejście tygrysa
Felietony
Czy IPO straciło w oczach funduszy?
Felietony
Zasoby srebra szansą dla zielonej transformacji Polski
Felietony
Spółki lepiej monitorowane