Poprzedni tydzień nie był wyjątkowo porywający na GPW. Główne indeksy poruszały się raczej w trendach bocznych w mocno ograniczonym zakresie punktowym i po pięciu dniach ich poziomy notowań nieznacznie się zmieniły.

Od sufitu do podłogi

W ubiegły tydzień WIG20 wchodził z dość niezłym dorobkiem. Przełom maja i czerwca przyniósł bowiem odreagowanie po mocnych spadkach z początku maja, dzięki którym udało się odrobić ponad połowę wspomnianych strat. W poniedziałek inwestorzy byli jednak nieco zdezorientowani. Dzień zaczął się od zwyżek, jednak ostatecznie WIG20 zakończył sesję tam, gdzie ją rozpoczął. We wtorek indeks rósł od rana i dotarł nawet do poziomu 2300 pkt. Nieco wyżej zaczyna się obszar luki bessy powstałej w pierwszych dniach maja. Jest to opór w trendzie wzrostowym, który oczywiście zadziałał. Środa była kontynuacją wtorkowego popołudnia – WIG20 zaczął się coraz mocniej oddalać od okrągłego poziomu 2300 pkt. Chwilowo strata sięgała około 30 pkt, jednak w końcówce sesji kupujący zaczęli przejmować kontrolę i ostatecznie WIG20 zakończył dzień na poziomie otwarcia z poprzedniego dnia. Czwartek z kolei był mocnym ruchem w górę, udało się przebić 2300 pkt, jednak przy finiszu niedźwiedzie zdołały ściągnąć indeks blue chips niemal dokładnie do 2300 pkt. Piątek zaś nie przyniósł większych zmian, a zatem poziomy otwarcia i zamknięcia z ubiegłego tygodnia wahały się między pułapami 2280 pkt a 2300 pkt. Z jednej strony wsparcie w okolicach 2280 pkt zostało kilka razy „uklepane", a z drugiej od góry barierą pozostaje majowa luka bessy.

Znów umorzenia w funduszach „misiów"

Średnie oraz małe spółki, po udanym I kwartale, od kilku tygodni stoją jakby w cieniu. Odrabianie strat z początku maja idzie im bardzo opornie, a o jakiejkolwiek inicjatywie w tym kierunku można mówić jedynie w przypadku mWIG40. Indeks ten dotarł i zatrzymał się w końcówce tygodnia w okolicach 4050 pkt, czyli jakieś 150 pkt niżej od najwyższych w tym roku poziomów. Na razie inwestorzy nie myślą o nadrabianiu majowych zniżek wśród małych spółek. Jest to oczywiście najlepszy warszawski indeks w tym roku, a jego dorobek od stycznia to wciąż mocne 10 proc. Oczywiście warto pamiętać, że była to z kolei najsłabsza grupa w ubiegłym roku.

Słabość mWIG40 i sWIG80 można tłumaczyć m.in. ujemnym saldem sprzedaży funduszy inwestycyjnych w maju. Przypomnijmy, że od stycznia do kwietnia, choć niewiele, to jednak wpłaty klientów przeważały umorzenia, ale zmieniło się to w maju. W związku z tym wynik sprzedaży od początku roku dla tej grupy skurczył się do 29 mln zł.