To o tyle ciekawe, że oba banki są do siebie bardzo podobne nie tylko pod względem skali (w czerwcu ING Bank Śląski miał prawie 151 mld zł aktywów a mBank ponad 152 mld zł), ale też modelu biznesowego: oba są bankami uniwersalnymi mającymi jedne z najlepszych rozwiązań cyfrowych w sektorze, oferującymi dobre produkty online i mającymi mniej oddziałów w relacji do swojej skali niż inni główni gracze. Portfel kredytowy netto, mimo niższych aktywów, już od kilku kwartałów ING BSK ma większy niż mBank (111 mld zł vs 100 mld zł).

Większe różnice pojawiają się w zakresie zysków. Według średniej prognoz zebranych przez Bloomberga w tym roku ING BSK wypracuje 1,73 mld zł zysku netto, a mBank „tylko" 1,26 mld zł, jeśli uwzględnimy fakt, że mBank mimo podobnej skali aktywów musi utrzymywać znacznie wyższe kapitały – wymóg Komisji Nadzoru Finansowego dla mBanku to dla Tier1 i TCR odpowiednio 12,1 mld zł i 14,5 mld zł, dla ING Banku Śląskiego są one niższe odpowiednio o 1,9 mld zł i 2,6 mld zł. Oba banki w dużej mierze stosują metodę wewnętrznych ratingów, co pozwala im optymalizować wielkość aktywów ważonych ryzykiem i wymaganego kapitału, a powodem w różnicy wymogów jest duży portfel hipotek walutowych mBanku. Stanowią one 16,3 proc. jego kredytów brutto i są warte 16,9 mld zł, w ING Banku Śląskim problem ten jest marginalny – są warte 0,9 mld zł i stanowią tylko 0,8 proc. portfela. Niższy zysk i wyższe kapitały mBanku oznaczają, że jego ROE, czyli zwrot z kapitałów, jest znacząco niższy – w tym roku według prognoz Bloomberga wyniesie 8,3 proc., będzie więc najniższy spośród giełdowych dużych i zdrowych banków. ING BSK z ROE na poziomie 12,2 jest za to najbardziej rentowny (zwykle niedaleko za nim był Santander, dla którego ten rok jest jednak słabszy ze względu na fuzję).

GG Parkiet

ROE to jeden z najważniejszych wskaźników dla inwestorów, nie dziwi więc, że ING BSK od lat jest najdroższym bankiem na GPW. Jego wskaźnik C/WK na ten rok to 1,73 w porównaniu do 0,99 mBanku (ostatnio wzrósł po informacji o wystawieniu banku na sprzedaż). – mBank bez franków byłby efektywny i miałby ROE pewnie powyżej 10 proc. Mógłby być atrakcyjny dla ING Banku Śląskiego, choć to ostatni bank, który posądzałbym o agresywną walkę ceną w przejęciu tylko po to, aby zwiększyć skalę. Polskie banki są dość podobne do siebie, a mBank i ING BSK tym bardziej: mają podobnych klientów, młodych i cyfrowych, podobną kulturę organizacyjną i sposób pracy – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy. MR