Giełdowe rekiny na diecie

Dziesięciu największych krajowych prywatnych inwestorów na warszawskiej giełdzie ma w portfelach walory warte w sumie niespełna 29 mld zł. To o jedną dziesiątą mniej niż podczas styczniowego szczytu hossy. Liderem zestawienia niezmiennie jest Zygmunt Solorz–Żak. Jego pozycja jest niezagrożona. Kto uplasował się za nim?

Aktualizacja: 16.10.2018 12:25 Publikacja: 16.10.2018 05:00

Foto: Fotorzepa

Prawdziwych giełdowych rekinów – takich, którzy mają znaczące, często kontrolne pakiety udziałów w kilku spółkach – na warszawskim parkiecie jest coraz mniej. W zestawieniu nie zobaczymy już Michała Sołowowa, który wycofał biznesy z rynku publicznego. Rozczarowania giełdą nie kryje też Roman Karkosik, sygnalizujący, że może ściągnąć swoje spółki z parkietu. Z kolei portfel Leszka Czarneckiego w ostatnim czasie stopniał tak mocno, że od giełdowych krezusów dzieli go teraz prawdziwa przepaść.

Najwięksi pod lupą

Palmę pierwszeństwa w rankingu najbogatszych inwestorów niezmiennie dzierży Zygmunt Solorz–Żak. Był moment, kiedy rywalizował ze wspomnianym już Sołowowem, ale teraz na parkiecie nie ma już konkurencji. Jego akcje są warte obecnie około 8,5 mld zł. U szczytu hossy, czyli 23 stycznia, pakiet był wyceniany na 9,3 mld zł. Akcje, które Solorz ma w portfelu, są warte więcej niż kapitalizacja całego NewConnect (7,5 mld zł).

W zestawieniu, które przygotowywaliśmy na początku roku, wiceliderem był wspomniany już Sołowow z ponad 4 mld zł. Jednak 3 kwietnia z notowań zniknął Synthos, a zatem ostatnia giełdowa spółka kontrolowana przez tego przedsiębiorcę. Tym samym na drugą pozycję wskoczył Tomasz Biernacki, współwłaściciel Dino, które wiosną zeszłego roku zadebiutowało na GPW i systematycznie drożeje. Pakiet Biernackiego jest teraz wart 4,5 mld zł, o 8 proc. więcej niż u szczytu hossy. To jeden z nielicznych giełdowych krezusów, któremu w tym roku udaje się wygrać z rynkiem. Kapitalizacja Dino zbliża się do 9 mld zł. Zdania analityków co do dalszego potencjału firmy są podzielone. Haitong Bank już kilka miesięcy temu przestrzegał, że Dino to najdroższa spółka w branży FMCG (dobra szybkozbywalne) na świecie.

Odzież, obuwie, gry...

W gronie giełdowych miliarderów znajdziemy też znaczących akcjonariuszy spółki CCC oraz LPP. Twarzą tej pierwszej jest Dariusz Miłek, który kontroluje walory pośrednio poprzez firmę Ultro. Jego pakiet jest wart 2,3 mld zł – z jednej strony to zdecydowanie więcej niż jeszcze kilka lat temu. Z drugiej – aż o miliard złotych mniej niż u szczytu hossy.

Z kolei wiodący akcjonariusze LPP to Marek Piechocki i Jerzy Lubianiec. Nie znajdziemy ich nazwisk w spisie największych akcjonariuszy, ponieważ – podobnie jak Miłek – swoje walory kontrolują pośrednio. Kilka miesięcy temu przenieśli je do dwóch fundacji: Semper Simul Foundation i Sky Foundation. Tłumaczyli, że chcą w ten sposób zapewnić m.in. sukcesję pokoleniową. Pierwsza fundacja ma obecnie 17,2 proc. kapitału LPP (upoważniającego do 31,5 proc. głosów), a druga 12,2 proc. (28,6 proc.). Te pakiety przy poniedziałkowym kursie są warte odpowiednio 2,7 mld zł oraz 1,9 mld zł. Obecnie za akcję odzieżowej spółki trzeba zapłacić około 8,5 tys. zł, a w styczniu kurs przekraczał granicę 10 tys. zł. Zdaniem analityków ma szansę wrócić w te okolice.

Do grona giełdowych miliarderów przebojem wdarł się również wiodący akcjonariusz CD Projektu. Jeszcze kilka lat temu przed sukcesem serii gier o „Wiedźminie" nikomu nawet nie przychodziło do głowy, że firma awansuje do prestiżowego WIG20. Stało się to w marcu tego roku. Obecnie kapitalizacja spółki wynosi 15,5 mld zł (kilka tygodni temu przekraczała nawet 20 mld zł), a pakiet Marcina Iwińskiego ma wartość 2 mld zł. To o ponad 40 proc. więcej niż u szczytu hossy.

Stopniał natomiast giełdowy portfel Tomasza Domogały, który poprzez firmę TDJ kontroluje m.in. grupę Famur. Obecnie jego giełdowe aktywa są warte łącznie ponad 1,9 mld zł. U szczytu hossy analogiczny pakiet był wyceniany na ponad 2,3 mld zł.

Giełdowi weterani

Jeszcze kilka lat temu kolejność w rankingach giełdowych rekinów była zgoła inna. Na wysokich miejscach można było znaleźć m.in. rodzinę Kulczyków, Leszka Czarneckiego, Romana Karkosika, Zbigniewa Jakubasa czy Ryszarda Krauzego. Ten ostatni już na dobre zniknął z zestawienia. Czarnecki, po potężnej przecenie jego finansowych aktywów, właśnie wypadł z grona miliarderów. Obecnie jego giełdowe inwestycje są wyceniane „tylko" na około 0,5 mld zł. Dla porównania – jeszcze na początku roku ta wartość była cztery razy wyższa.

W zestawieniu natomiast niezmiennie jest rodzina Kulczyków – dzięki Ciechowi, który waży najwięcej w jej portfelu. Wszystkie giełdowe aktywa są teraz warte około 1,8 mld zł wobec około 2 mld zł u szczytu hossy. W rankingu miliarderów utrzymuje się również Karkosik. Obecnie jego giełdowe aktywa są szacowana na około 1,4 mld zł wobec około 1,9 mld zł na początku roku. Wprawdzie notowania Alchemii utrzymują się w tym roku na stosunkowo stabilnym poziomie, ale Boryszew jest o ponad 40 proc. tańszy niż u szczytu hossy. Inwestor z warszawską giełdą związany jest niemal od jej początków. Jeszcze kilka miesięcy temu odgrażał się, że może zakończyć tę przygodę. Zaprzeczał wtedy, jakoby manipulował kursem spółki Krezus, o co oskarżała go prokuratura. Zwracał też uwagę na inne mankamenty warszawskiej giełdy, w tym na niskie obroty. – Inwestorzy boją się zawierać transakcje w obawie o ewentualne oskarżenia o manipulację czy inne wykroczenie. Poprzez represyjne działania rośnie ryzyko inwestycyjne – podkreślał.

Słabość polskiego rynku

Karkosik zamyka pierwszą dziesiątkę największych prywatnych inwestorów na GPW. Tuż za nią znajdują się m.in. Krzysztof Oleksowicz (akcjonariusz Inter Cars) oraz Zbigniew Jakubas (m. in. Mennica, Newag) z giełdowymi pakietami wartymi niemal 1 mld zł.

Trwająca od kilku miesięcy silna przecena nie ominęła też spółek z udziałem Skarbu Państwa. Z naszych szacunków wynika, że kontrolowane przez państwo udziały są warte około 98 mld zł, tymczasem u szczytu hossy było to ponad 117 mld zł.

– Słabość polskiego rynku kapitałowego jest ewidentna, choć częściowo jest to efekt wpływu słabości rynków wschodzących. Obrazowym przykładem jest zejście indeksu nieważonego dla spółek z GPW i NewConnect poniżej dołka z 2009 r. – podkreśla Sobiesław Kozłowski, ekspert z Raiffeisen Brokers.

Fala przejęć nie opada

Trudna sytuacja na warszawskiej giełdzie utrzymuje się już od ponad dwóch lat. Nie chodzi tylko o spadki indeksów, ale o niską płynność, dużą niepewność i coraz bardziej restrykcyjne regulacje (m.in. MAR). Wielu znaczących akcjonariuszy dochodzi do wniosku, że utrzymywanie spółki na parkiecie generuje więcej kosztów, niż przynosi korzyści. Niedawno z notowań zniknął Colian kontrolowany przez rodzinę Kolańskich, a wcześniej Paged przejęty przez Mzyków. Zdaniem ekspertów fala przejęć inicjowanych przez dominujących akcjonariuszy jeszcze się nie skończyła, a paliwem do niej są atrakcyjne wyceny oraz niskie koszty pozyskania finansowania dłużnego.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty