Pekin i Waszyngton wciąż więcej dzieli, niż łączy w handlu

Rynek liczy na to, że nowa runda rozmów handlowych otworzy drogę przynajmniej ku ograniczonemu porozumieniu. Kilka czynników będzie jednak mocno przeszkadzać w dogadaniu się dwóch supermocarstw.

Publikacja: 09.10.2019 13:00

Foto: AFP

 

Zbliżająca się kolejna, już 13., runda amerykańsko-chińskich rozmów handlowych nie wzbudzała we wtorek entuzjazmu na rynkach. Co prawda japoński indeks Nikkei 225 zyskał we wtorek 1 proc., a chiński Shanghai Composite wzrósł o 0,3 proc., to większość europejskich indeksów giełdowych lekko traciła po południu. Sesja na Wall Street zaczęła się od spadków.

Optymistycznie inwestorów nie nastrajało choćby to, że Departament Handlu wpisał na swoją „czarną listę" osiem chińskich spółek technologicznych. Ukarane w ten sposób zostały m.in.: największy na świecie producent systemów monitoringu video Hikvision oraz SenseTime i Megvii, startupy zajmujące się sztuczną inteligencją, wyceniane po ponad 4 mld USD. Amerykańskie spółki będą teraz potrzebowały specjalnych licencji na prowadzenie interesów z tymi firmami. To kara za dostarczanie przez te spółki sprzętu i technologii, które są wykorzystywane przez chińskie władze do masowej inwigilacji oraz represji wymierzonych w Ujgurów. Na „czarną listę" Departamentu Handlu trafiło też 19 chińskich agencji rządowych zaangażowanych w te represje oraz Biuro Bezpieczeństwa Publicznego Ujgurskiego Rządu Autonomicznego Prowincji Xinjang. Chińskie władze zapowiedziały, że mogą odpowiedzieć na te sankcje.

Punkt zapalny

Problemem w rozmowach handlowych może stać się również kwestia Hongkongu, jeśli Chiny zdecydują się na ostrzejsze działania przeciwko demonstrantom.

– Chcielibyśmy, by doszło do bardzo humanitarnego rozwiązania. Chciałbym, by tak się stało, a wiecie przecież, że Hongkong jest bardzo ważny jako światowe centrum handlu. Jeśli stanie się coś złego, to będzie bardzo złą rzeczą dla negocjacji – powiedział w poniedziałek prezydent USA Donald Trump.

– Łączenie obu spraw ekstremalnie zirytuje Chińczyków. Ale jeśli Pekin zdecyduje się na ostre środki w Hongkongu, będzie mowa o sankcjach i restrykcjach, a to zniwelowałoby postępy poczynione w rozmowach handlowych – twierdzi Richard Harris, prezes Port Shelter Investment Management, firmy inwestycyjnej z Hongkongu.

W Kongresie USA trwają prace nad ustawą Hong Kong Human Rights and Democracy Act przewidującą, że przywileje handlowe, którymi Hongkong cieszy się w relacjach z USA, będą mogły zostać mu odebrane, jeśli doroczny przegląd dokonywany przez Kongres uzna, że w Hongkongu łamane są np. prawa człowieka. Chińskie władze określiły ten projekt jako „hegemoniczny".

O drażliwości Chin w sprawie protestów w Hongkongu świadczy choćby to, że państwowa chińska telewizja CCTV ogłosiła wstrzymanie transmisji meczów amerykańskiej ligi koszykówki NBA po tym, jak menedżer jednego z zespołów napisał tweeta przychylnego dla demonstrantów z Hongkongu. Nie pomogło to, że NBA szybko się odcięła od tego menedżera i przeprosiła chińskie władze. Transmisje meczów NBA cieszą się w Chinach ogromną popularnością, a w zeszłym roku Tencent Holdings zapłacił 1,5 mld USD za prawa do nich na najbliższe pięć lat.

Różnica poglądów

– Pogłębiające się skomplikowanie problemów w relacjach amerykańsko-chińskich, obejmujących kwestie bezpieczeństwa, takie jak koncern Huawei i technologia 5G, i handel, tworzy przestrzeń do przedłużającego się konfliktu. To oznacza, że motywy dla wrogości w relacjach amerykańsko-chińskich przewyższają zdolność do wypracowania kompromisu i rozwiązań – twierdzi Vishnu Varathan, analityk Mizuho Banku.

Oba supermocarstwa odmiennie podchodzą też do samej kwestii celu negocjacji handlowych. Administracja Trumpa wysyła od września sygnały, że byłaby skłonna do zawarcia tymczasowej umowy handlowej regulującej część kwestii spornych (cła, zakupy amerykańskich towarów przez Chiny, ochronę własności intelektualnej). Ta tymczasowa umowa byłaby wstępem do rozmów o głębszych problemach w relacjach gospodarczych (kurs juana, subsydia dla chińskich spółek, chińska strategia technologiczna). Tymczasem agencja Bloomberga donosiła w poniedziałek, że chińscy oficjele nie są skłonni do rozmów w sprawie szerokiego porozumienia handlowego. Chińczycy chcieliby porozumienia regulującego tylko część kwestii spornych. Liczą, że pozwoli ono wystarczająco złagodzić skutki wojny handlowej dla ich gospodarki i że Trump, dbając o reelekcję, nie będzie skłonny do zaostrzania sporu.

Analitycy JPMorgan Chase kreślą cztery scenariusze dla rozmów handlowych. Pierwszy przewiduje spotkanie między Trumpem i chińskim przywódcą Xi Jinpingiem oraz zawarcie porozumienia w ciągu kilku miesięcy. Drugi mówi o miniumowie, która może przewidywać zwiększone zakupy amerykańskich towarów przez Chińczyków i zawieszenie podwyżek ceł. Trzeci scenariusz przewiduje brak umowy, podwyżki ceł, ale też kontynuowanie negocjacji. Czwarta opcja mówi o załamaniu rozmów i braku wznowienia dialogu. Eksperci JPMorgan Chase widzą największe prawdopodobieństwo realizacji trzeciego scenariusza, ale wskazują, że rynek najbardziej liczy na drugi.

Dotąd USA nałożyły karne cła na chińskie dobra sprowadzane za 550 mld USD rocznie, a Chiny na towary z USA sprowadzane za 185 mld USD. W obu krajach przełożyło się to na spowolnienie gospodarcze, ale amerykański rynek był odporniejszy na wojnę handlową. Nowojorski indeks S&P 500 zyskał od 23 marca 2018 r. (pierwszej podwyżki ceł w wojnie handlowej) 13,5 proc., a Shanghai Composite spadł w tym czasie o 7 proc.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty