Sytuacja na GPW niemal jak po upadku Lehman Brothers

Jeszcze nigdy w przeszłości WIG nie znalazł się na poziomie najniższym od prawie ośmiu lat. Efekt? Wskaźniki wyceny są w okolicach dołka bessy z 2009 roku. Notujemy też ekstremalne odchylenie krajowego rynku akcji od trajektorii PKB.

Publikacja: 14.03.2020 14:00

Foto: GG Parkiet

 

Analizowana przez nas wielowątkowo przecena na globalnych giełdach przeszła niczym huragan przez polski rynek akcji, który już wcześniej, delikatnie mówiąc, nie odznaczał się relatywną siłą w porównaniu nawet z rynkami wschodzącymi (swoją drogą szacujemy, że ma rekordowe względem nich zaległości).

Efekt jest taki, że WIG jest już ponad 40 proc. poniżej szczytu z początku 2018 roku (notabene ów szczyt pokrywał się praktycznie z rekordem wszech czasów z 2007). Zestawienie wszystkich historycznych trendów spadkowych pokazuje przy okazji, że choć obecna bessa – bo trudno inaczej nazwać aktualną sytuację – nie jest oczywiście rekordowo głęboka (tu do rekordu sporo brakuje), to jeszcze nigdy nie była tak długotrwała. I jeszcze nigdy wcześniej WIG nie zjechał do poziomu najniższego od prawie ośmiu lat. Nawet w najgorszym momencie po upadku Lehman Brothers.

Duży spadek wskaźników wyceny

Nie będziemy się w tym miejscu szczegółowo przyglądać czynnikom, które zaważyły na tym stanie rzeczy. Ograniczmy się do stwierdzenia, że można je ogólnie podzielić na trzy kategorie: (a) wewnętrzne fundamentalne słabości – tu mamy na myśli choćby dobrze znane dolegliwości „narodowych czempionów", które dużo ważą w głównych indeksach, (b) czynniki popytowo-podażowe – odpływy kapitału z funduszy inwestycyjnych, niejasne przyszłe losy aktywów OFE, niemal brak skupów akcji na wzór amerykański, (c) czynniki zewnętrzne, globalne.

Po co ten podział? Bo chcielibyśmy pokazać, że choć wspomniane wewnętrzne fundamentalne słabości mają oczywiście znaczenie (pkt a), to jednak po przeszło 40-proc. przecenie, nawet względem tych słabowitych fundamentów najważniejsze śledzone przez nas współczynniki znalazły się szokująco nisko.

Zacznijmy od tego, na jakim poziomie względem parametrów finansowych spółek wyceniane są akcje. Aktualizacja danych po ostatniej globalnej panice pokazuje, do jak dramatycznych pułapów zeszły trzy śledzone przez nas wskaźniki wyceny. W chwili pisania tego artykułu wskaźnik P/E dla WIG-u jest dosłownie o krok od dołka bessy z 2009 roku. Podobnie współczynnik ceny do przychodów ze sprzedaży (P/S; puryści mogliby argumentować, że bardziej poprawny metodologicznie jest EV/Sales, ale wnioski są praktycznie identyczne). Natomiast cena do wartości księgowej zeszła już nawet poniżej dna poprzedniej bessy (!).

Część winy za ten stan rzeczy tkwi oczywiście w dolegliwościach „narodowych czempionów", ale tylko część – nie da się w ten sposób wytłumaczyć w całości tak skrajnego poziomu wycen na GPW. Gdyby tzw. fundamenty krajowych czempionów były tragicznie słabe, to wskaźniki wyceny nie byłyby na tak niskich pułapach. Innymi słowy, gdyby we wzorach na współczynniki mianowniki były bardzo kiepskie (np. „E" w P/E), to nawet po drastycznym spadku notowań („P" w liczniku) owe współczynniki byłyby ciągle na dość wysokich poziomach. A przecież są skrajnie nisko!

Rynek akcji drastycznie przereagował

Z tego, do jakich ekstremów doprowadziła ostatnia „okołowirusowa" panika, można sobie też zdać sprawę, obserwując jeden z naszych ulubionych wykresów pokazujących, jak WIG zachowuje się względem trajektorii krajowego (nominalnego) PKB.

Owszem, nie sposób dyskutować z faktem, że wisi nad nami groźba globalnej recesji, pierwszej od 2009 roku. Nie sposób przewidzieć na tym etapie, jak długotrwałe i głębokie mogłoby być hamowanie gospodarki. Ale nasz wykres jednoznacznie pokazuje, w jak ogromnym stopniu WIG zdyskontował potencjalną recesję. Odchylenie od trajektorii nominalnego PKB jest tak silne, że musiałoby dojść dosłownie do drastycznej katastrofy, by było ono uzasadnione. Zauważmy tymczasem, że nawet w okresie szoku po upadku Lehman Brothers trajektoria nominalnego PKB ledwie się chwilowo spłaszczyła. Wtedy też mieliśmy równie silne ujemne odchylenie WIG-u, ale potem zostało ono gwałtownie zniwelowane na skutek zwyżki notowań w 2009 roku.

I na koniec jeszcze jedna kwestia – fatalne zachowanie WIG-u oznacza również drastyczną słabość względem krajowych obligacji. Obserwowany przez nas współczynnik WIG/indeks TBSP zawędrował w pobliże historycznych minimów.

Co to wszystko może oznaczać? Na podstawie przedstawionych zagadnień jesteśmy zdania, że na krajowym rynku akcji doszło do drastycznego przereagowania, nawet po uwzględnieniu faktu, że prawdopodobna jest globalna recesja.

Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że to już koniec paniki. W takich chwilach rynkami rządzą dramatyczne, skrajne emocje, a nie chłodna kalkulacja. Inwestorzy bardziej niż na poziom wycen spoglądają raczej na wykresy przedstawiające wykładniczy przyrost liczby nowych zachorowań na wirusa.

Reasumując, obserwujemy bardzo silne przereagowanie cen akcji na GPW, choć na krótką metę nie można przesądzić, czy to już koniec rynkowej paniki.

Krach na GPW w kilku punktach

¶ Rozmiary obecnej bessy przerosły już krach z 1998 roku związany z bankructwem Rosji;

¶ Niewiele brakuje do bessy z lat 2000–2001, gdy rynki dyskontowały globalną recesję;

¶ Po raz pierwszy w historii WIG znalazł się na poziomie najniższym od prawie ośmiu lat;

¶ Po raz pierwszy od przełomu lat 2008/2009 WIG znalazł się głęboko poniżej swej wartości księgowej.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty