Gołębia polityka pieniężna uderza w notowania i zyski banków

Podwyżek stóp procentowych nie będzie nie tylko w tym, ale także w 2019, a nawet 2020 roku – sugeruje RPP. Kursy banków reagują spadkami i analitycy zapowiadają, że konieczna będzie rewizja ambitnych prognoz poprawy wyników

Publikacja: 09.03.2018 04:30

W czwartek indeks WIG- -banki tracił nawet 3,9 proc. i od historycznego szczytu z drugiej połowy stycznia tego roku spadł o prawie 13 proc. Mocno traciły PKO BP, BZ WBK i Handlowy, uznawane za najbardziej wrażliwe na zmianę stóp procentowych. W mniejszym stopniu przecena dotknęła kredytodawców mniej na ten czynnik podatnych jak ING Bank Śląski czy Pekao.

Zyski nie będą tak wysokie

– Przecena notowań banków to reakcja na słowa przewodniczącego Adama Glapińskiego po środowym posiedzeniu RPP. O ile wcześniej rynek i ekonomiści długo nie dawali wiary w jego poprzednie zapewnienia, że nie będzie podwyżek stóp w latach 2017 i 2018, to tym razem szybko mu uwierzyli, co zostało odzwierciedlone w kursach banków, szczególnie tych najbardziej wrażliwych na zmiany stóp procentowych – mówi Kamil Stolarski, analityk Pekao Investment Banking. Glapiński stwierdził, że w tym roku podwyżek stóp prawdopodobne nie będzie, a jeśli miałyby nastąpić w 2019 r., to pod koniec (wcześniej oczekiwano, że nadejdą pod koniec 2018 r., a potem prognozy przesunęły się na początek 2019 r.). Ale to nie wszystko, bo zdaniem Glapińskiego na podstawie obecnych prognoz inflacji i dynamiki PKB nie widzi powodów do podnoszenia stóp procentowych nawet do końca 2020 r. Choć jak sam zaznaczył jest to odległy termin i trudno precyzyjnie prognozować.

Sęk w tym, że na lata 2018 i 2019 analitycy prognozują dwucyfrowe tempo wzrostu zysku netto sektora bankowego. W przypadku 2018 r. problemu z wykonaniem prognozy raczej być nie powinno, bo nie zakładała jeszcze podwyżek stóp, ale oczekiwana poprawa w 2019 r. opiera się głównie na podwyżce stóp procentowych. – Ciekawe jest to, że kiedy na początku roku pojawiły się gołębie komentarze z RPP, notowania banków nie reagowały. Wprawdzie teraz głosy o braku konieczności podwyżek stóp są bardziej zdecydowane, ale pokazuje to inny sentyment na rynku niż dwa miesiące temu, kiedy nastroje inwestorów były znacznie lepsze. Stopy procentowe są bardzo ważne dla wyników banków, ale uważam, że nadal o ich notowaniach decydować będą głównie właśnie globalne nastroje – zaznacza Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.

Brak, przynajmniej na razie, podwyżek stóp oznacza, że nie będzie paliwa do szybkiej poprawy zysków kredytodawców. – Analitycy i zarządzający mogą zacząć teraz rewidować prognozy dla banków na lata 2019 i 2020. Wypracowanie zakładanej wcześniej sporej poprawy wyników będzie bez podwyżek stóp dużo trudniejsze. Wiadomo już z dużym prawdopodobieństwem, że wpływ ewentualnych podwyżek na wyniki w 2019 r. będzie minimalny, a na 2020 r. niższy niż wcześniej zakładano, więc konsensus może się obniżyć – mówi Stolarski. Powierża dodaje, że nadal jest pozytywnie nastawiony do wyników polskich banków, choć ścieżka ich poprawy będzie nieco inna. – Jeśli moi koledzy makroekonomiści założą, że nie będzie podwyżek stóp do 2020 r. i nie zobaczę istotnego przyśpieszenia wzrostu kredytów, na który na razie wciąż tylko czekamy, wtedy będę musiał ściąć swoje prognozy. Ale jeśli gospodarka światowa, a więc i polska, będzie w dobrej kondycji, to jest szansa, że także dzięki inflacji nominalne zwyżki akcji kredytowej będą wyższe – wskazuje .

Wysoki jednocyfrowy wzrost kredytów, przy stabilnych marżach, prowadzący do podobnego wzrostu dochodów (nawet bez podwyżek stóp) może przynieść 10-proc. poprawę wyniku operacyjnego przed rezerwami, jeżeli tylko koszty działania będą stabilne. – W dobrym otoczeniu makroekonomicznym rezerwy nie powinny rosnąć szybciej niż dochody, więc niskie, dwucyfrowe tempo poprawy zysku netto byłoby możliwe – wylicza Powierża. Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM, jest sceptycznie nastawiony do perspektyw indeksu WIG- -banki. – Brak podwyżek stóp i wzrostu wolumenów to przyczyny tego, że wyniki banków mogą nie rosnąć w takim tempie jak jeszcze się wydawało w grudniu. Do tego pamiętajmy o najnowszym pomyśle, czyli ustawie frankowej, która przecież nie wpływa korzystnie na wyniki sektora – dodaje.

Podwyżki kiedyś nadejdą

Pojawiły się komentarze, że być może w tym cyklu koniunkturalnym w ogóle nie będzie podwyżek stóp w Polsce, także ze względów politycznych – zbliżają się wybory (parlamentarne odbędą się w 2019 r. a prezydenckie w 2020 r.). – Do długoterminowych prognoz należy jednak podchodzić ostrożnie. Nie można zakładać, że przewodniczący RPP będzie miał zawsze rację. Być może presja inflacyjna pojawi się wcześniej i wtedy nie będzie wyjścia – stopy będą musiały pójść w górę. Zakładam, że tak się stanie, chociaż później, niż do tej pory sądziliśmy – zaznacza Stolarski. Podobnego zdania jest Powierża. – Nie sądzę, aby w Polsce kierunek zmian stóp istotnie odbiegał od trendów na świecie. Politykę pieniężną zacieśniają już USA, Wielka Brytania czy sąsiedzkie Czechy, czekamy jeszcze na Europejski Bank Centralny – dodaje. Według ekonomistów BZ WBK cykl zacieśniania polityki pieniężnej w Polsce rozpocznie się wcześniej niż sugeruje Glapiński – ich zdaniem w połowie 2019 r., a argumentem za taką decyzją będą rosnąca presja inflacyjna i płacowa oraz rozpoczęcie podwyżek stóp przez EBC.

Polityka pieniężna. Prezes NBP zasiał na rynkach niepewność

W czwartek rano euro kosztowało blisko 4,22 zł, w porównaniu z 4,19 zł dzień wcześniej. Tak wysoko kurs ten poprzednio był w grudniu. Analitycy nie mają wątpliwości, że wyraźne osłabienie polskiej waluty było reakcją rynku na wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego na środowej konferencji prasowej po posiedzeniu RPP. Większość z nich nie spodziewa się dalszej deprecjacji złotego z tego tytułu. Ostrzegają jednak, że zmienność notowań polskiej waluty może wzrosnąć, bo polityka pieniężna stała się nieco mniej przewidywalna. Przed marcowym posiedzeniem RPP wśród uczestników rynków finansowych dominował pogląd, że na pierwszą od 2012 r. podwyżkę stopy referencyjnej NBP gremium to zdecyduje się na początku 2019 r., a w całym roku podwyższy ją o 0,5–0,75 pkt proc. W ostatnich dniach przybywało głosów, że początek cyklu zaostrzania polityki pieniężnej przesunie się na II połowę 2019 r., co prawdopodobnie oznaczałoby, że w przyszłym roku RPP podwyższy stopy tylko raz, o 0,25 pkt proc. Wynik posiedzenia, zgodnie z tym, co sygnalizowaliśmy w środowym wydaniu „Parkietu", upowszechnił te oczekiwania.

„Gołębie stanowisko prezesa NBP wyklucza szanse na wzrost stóp o 0,5 pkt proc. w 2019 r. Rewidujemy naszą prognozę i obecnie spodziewamy się podwyżki o 0,25 pkt proc. w listopadzie przyszłego roku" – napisali w czwartkowym raporcie ekonomiści ING Banku Śląskiego. „Choć nadal uważamy, że stopy procentowe w Polsce powinny zostać podniesione w tym roku, spodziewamy się, że do końca przyszłego roku RPP podwyższy je tylko raz, o 0,25 pkt proc., w lipcu 2019 r." – napisał z kolei Marcin Kujawski, ekonomista z banku Nomura. Trzymając się jednak ściśle wypowiedzi Glapińskiego, nawet ten scenariusz jest niepewny. Prezes NBP mówił bowiem, że najnowsze prognozy Departamentu Analiz Ekonomicznych tej instytucji – zakładając, że są trafne – uzasadniają utrzymywanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie także w 2020 r. Zasugerował nawet, że Rada może płynnie przejść z okresu stabilizacji stóp do dyskusji o ich obniżkach, ponieważ w kolejnych latach koniunktura na świecie – a co za tym idzie, także w Polsce – będzie prawdopodobnie słabła. – Naszym scenariuszem bazowym jest podwyżka stóp w listopadzie 2019 r., ale poważnie bierzemy pod uwagę scenariusz stabilizacji stóp w całym 2019 r. i przynajmniej na początku 2020 r. – przyznaje Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. Także ekonomiści ING BSK zaznaczyli, że bardziej prawdopodobny wydaje się obecnie brak podwyżek stóp w 2019 r. niż ich podwyżka o 0,5 pkt proc. GS

Na razie większość ekonomistów sądzi jednak, że sternicy polityki pieniężnej podniosą stopy wcześniej, niż sugeruje Glapiński. Zdaniem Marcina Kujawskiego skłoni ich do tego analogiczny ruch Europejskiego Banku Centralnego. Do zmiany nastawienia RPP może przekonać też przyspieszający wzrost płac i w efekcie inflacja. W ocenie ekonomistów firmy analitycznej Capital Economics ten ostatni czynnik może zmusić RPP do podwyżki stóp jeszcze w tym roku, choć prezes NBP powiedział w środę, że jest to nieprawdopodobne. Jak zauważył Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce, wypowiedzi Glapińskiego sugerują, że w ocenie jego i większości członków RPP cel inflacyjny NBP (2,5 proc. rocznie z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc. w każdą stronę) nie jest punktowy, tylko przedziałowy. A to oznacza, że Rada może tolerować inflację powyżej 3 proc. rocznie. To, że prezes NBP nie komunikuje tego wprost, tylko skazuje uczestników rynków finansowych na domysły, będzie skutkowało niepewnością co do ścieżki stóp procentowych i w efekcie większą zmiennością notowań złotego.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty