Hossa w 2019 r.? Niewykluczone

Rok temu WIG zanotował najwyższy poziom w historii. Teraz brakuje nam do niego 11 proc. Zdaniem analityków są szanse na ustanowienie rekordu. Czy jeszcze w tym roku?

Publikacja: 28.01.2019 13:38

Foto: GG Parkiet

O tym, że GPW przeżywa trudne chwile, napisano już wiele. Fala wycofań spółek z parkietu, kłopoty funduszy inwestycyjnych, afera GetBacku i skandaliczne zachowanie byłego przewodniczącego KNF – to tylko niektóre z przykładów. Jest też jednak druga strona medalu: wyceny spółek są atrakcyjne, krajowa gospodarka nadal mocno rośnie, a wprowadzenie pracowniczych planów kapitałowych powinno rozruszać rynek. Puzzli w tej całej układance jest oczywiście dużo więcej i trudno przewidzieć, jaki obraz z nich się wyłoni. Wiele jednak wskazuje, że po trudnym 2018 r. ten rok zapowiada się całkiem ciekawie.

– Moim zdaniem dużo zależy od sytuacji w Europie i na świecie, ale tu nie przewidujemy znaczących spadków – w końcu bessa trwa już rok. Największe znaczenie będą miały wybory. Od tego, która opcja wygra, zależy, co się będzie działo na GPW. Przypadek Brazylii, gdzie wygrał kandydat pozytywnie postrzegany przez rynki, pokazuje, jak pozytywna może być reakcja w takim scenariuszu – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM. Biuro zakłada, że indeksy w tym roku zarobią co najmniej 10 proc. – Pesymizm na rynkach jest już tak duży, że przesilenie jest blisko – podsumowuje Materna.

Rzut oka na gospodarkę

Odpowiedź na pytanie o szanse na pokonanie szczytu hossy na GPW sprowadza się w dużym stopniu do odpowiedzi na pytanie, czy w światowej gospodarce mamy jedynie typowe cykliczne spowolnienie (jak te, które rynki dyskontowały w latach 2011 i 2015), czy raczej recesję jak w latach 2008/2009.

– Jeśli to tylko kolejne typowe spowolnienie, to WIG po nowy szczyt hossy mógłby sięgnąć już nawet pod koniec tego roku, nawet jeśli po drodze jest ryzyko przetestowania ostatniego dołka. Nadejście ewentualnej recesji zdecydowanie odsunęłoby w czasie ten moment – komentuje Tomasz Hońdo, starszy analityk Quercus TFI. Jego zdaniem brak jest sprawdzonych sygnałów rychłego nadejścia globalnej recesji. – Dlatego większe szanse przypisywałbym realizacji pierwszego z tych dwóch scenariuszy (typowa przejściowa zadyszka w gospodarkach) – mówi Hońdo.

Obecnie wyceny na GPW, bazujące na mnożnikach, są niskie, a nastroje fatalne i zdaniem ekspertów może być to paradoksalnie dobra okazja do zrównoważonego budowania portfela. Wprawdzie z ryzykiem przejściowego obsunięcia, ale nagrodą mogą być ponadprzeciętne stopy zwrotu i nawet nowy historyczny szczyt WIG oraz lokalne maksima WIG20, mWIG40 i sWIG80. Temu pierwszemu indeksowi, po ostatnich dobrych sesjach, do pobicia rekordu brakuje około 11 proc. Dobra atmosfera na rynkach wschodzących, wspomniana już relatywnie mocna krajowa gospodarka oraz start programu PPK mogą uczynić taki scenariusz całkiem realnym. Dodatkowe warunki to brak recesji w strefie euro, uniknięcie twardego brexitu i poprawa relacji między USA a Chinami.

Eksperci zwracają też uwagę, że inwestorzy zazwyczaj przeceniają wagę jednorazowych wydarzeń.

– Wystarczy przypomnieć sobie, jak niewielki wpływ miał 11 września czy panika 1987 r. na długoterminowe perspektywy amerykańskich przedsiębiorstw. W rzeczywistości szum informacyjny nie jest przyjacielem dla nadpobudliwego inwestora. Z naszego podwórka warto zwrócić uwagę na to, że indeks giełdy na Ukrainie jest już wyżej niż przed rozpoczęciem wojny w Donbasie – wskazuje Piotr Żółkiewicz, zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ. Dodaje, że zbytnia aktywność na rynku jest dobra tylko dla żyjących z prowizji domów maklerskich. Jednak dzięki „panikarzom" rozsądny inwestor jest w stanie nabyć udziały w dobrym przedsiębiorstwie po rozsądniejszej cenie.

Warto stawiać na konkretne spółki

Eksperci są zgodni co do tego, że odbicie na warszawskiej giełdzie przyjdzie, ale zdania co do momentu poprawy sytuacji są już podzielone. Na przykład z modelu Opoki TFI – będącego wypadkową działających na naszym rynku cykli – wynika, że zbliżamy się do półmetka spadkowej fazy. Porównanie wszystkich podobnych spadkowych fal, obserwowanych od momentu powstania warszawskiej giełdy, implikuje dołek w drugiej połowie roku. Zdaniem ekspertów tej instytucji będzie to zatem ostatnia okazja do zakupów przed silnym ożywieniem, jakie powinno później przyjść. Spodziewają się, że następująca potem hossa potrwa co najmniej dwa lata.

Dziesięć największych spółek ma ponad 55-proc. udział w całym indeksie WIG. Historia pokazuje, że pierwszy impuls wzrostowy na rynku idzie właśnie od blue chips (inwestycje kapitału zagranicznego), a potem fala obejmuje podmioty małe i średnie. Przesłankami do wzrostu w tych dwóch ostatnich grupach są nie tylko atrakcyjne wyceny, ale również dywidendy. Ostatnie lata pokazały, że to właśnie wśród spółek z mWIG40 i sWIG80 możemy znaleźć najbardziej hojnych płatników dywidendy, oferujących ponad 5-proc. stopy, podczas gdy w przypadku blue chips oscylują one średnio w przedziale 1–2 proc. Wiele wskazuje, że w tym roku będzie podobnie.

– Bessa pojawia się i znika, ale dobre spółki zawsze się obronią. Przykładem może być los firm lubianych przez inwestorów podczas bańki internetowej (Enron, Worldcom, Microsoft, Amazon). Bessa pogrzebała pierwsze dwa z wymienionych przedsiębiorstw, ale pozostałe okazały się okazjami inwestycyjnymi dla długoterminowych inwestorów. To co odróżniało je od „niewypałów", to właśnie solidne fundamenty – podkreśla Żółkiewicz. Dodaje, że jako inwestora nie interesuje go, jak zachowają się indeksy giełdowe, ważniejsze jest zachowanie poszczególnych spółek.

– Obecnie na polskim rynku ceny wielu firm są atrakcyjne z fundamentalnego punktu widzenia. Kilka z nich ma szansę potroić swoją wartość, a wiele spółek podwoi wycenę w ciągu najbliższych kilku lat – uważa Żółkiewicz.

Marazm nakręca falę delistingów

Z atrakcyjnych wycen korzystają właściciele notowanych przedsiębiorstw oraz rynkowa konkurencja. Przykładem może być rywalizacja o PCM między PKO Leasing oraz Hitachi Capital Polska. Trwają też inne wezwania. ABC Datę z rynku ściągnąć chce jej największy akcjonariusz MCI Capital razem z branżowym graczem – firmą Also. Z kolei Roman Karkosik, który w 2017 r. wycofał z parkietu Hutmena, teraz próbuje skupić w wezwaniu akcje Alchemii i docelowo ta spółka również może zniknąć z warszawskiego parkietu. Trwają też wezwania do sprzedaży akcji m.in. Awbudu i Ropczyc, a ponad 20 spółek ogłosiło przegląd opcji strategicznych. Tylko w ostatnich dniach komunikaty o takiej treści opublikowały Grupa Kęty, Polski Bank Komórek Macierzystych oraz Vantage Development. Czas pokaże, czy przełożą się one na pozyskanie inwestora. Ważą się też giełdowe losy Orbisu. Z parkietu ściągnąć chce go grupa AccorHotel.

W 2018 r. z notowań na rynku głównym zniknęło 25 spółek. Najwięcej w historii warszawskiej giełdy. Zdecydowanie mniej było debiutów i zapewne w tym roku będzie podobnie. Sytuacja na rynku pierwotnym jest pochodną kondycji rynku wtórnego, a tu niewiadomych jest na razie bardzo dużo.

Sobiesław Kozłowski szef działu doradztwa inwestycyjnego, Noble Securities

W porównaniu z początkiem 2018 r. 2019 r. rozpoczyna się w słabych lub nawet fatalnych nastrojach krajowych inwestorów indywidualnych. Warto też dodać, że wyceny według wskaźnika P/BV są dla WIG20, mWIG40 i sWIG80 blisko poziomów z 2009 r., a dla maluchów od 2006 r. niższe były tylko w 4 proc. przypadków. Tak więc z tej perspektywy wydaje się tanio, a oczekiwane osłabienie dynamiki PKB czy wyników spółek zostało już według mnie z nawiązką uwzględnione przez bessę płynnościową z 2018 r. Dlatego też niskie wyceny na tle historii oraz skrajnie pesymistyczne nastroje oceniam jako środowisko o korzystnej relacji potencjalnego zysku do ryzyka. W ujęciu globalnym o zyskach zdecyduje trafne określenie zachowania dolara oraz polityki Fedu. Warto odnotować, że siła WIG20 do sWIG80 jest najbardziej widoczna od 2006 r., co zazwyczaj sprzyjało poprawie zachowania małych spółek w relacji do blue chips. KMK

Roman Przasnyski główny analityk, Gerda Broker

Są spore szanse na to, by obecny rok okazał się dla inwestorów na warszawskiej giełdzie lepszy niż poprzedni, a więc zakończył się zwyżką indeksów. O to nie powinno być zbyt trudno, choć potrzebny byłby splot korzystnych czynników, zarówno lokalnych, jak i globalnych. Bykom zdają się sprzyjać kwestie typowo rynkowe, na niekorzyść zaś działają okoliczności fundamentalne. Zaawansowana faza cyklu każe się spodziewać spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego, ale perspektywa pojawienia się poważniejszych kłopotów, głównie prawdopodobnej recesji w Stanach Zjednoczonych czy głębszego hamowania wzrostu w Chinach, to kwestia lat 2020–2021. Jeśli więc miałaby nastąpić jeszcze jedna fala zwyżek na giełdach, to właśnie w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Sprzyjać temu powinno wstrzymanie przez Fed cyklu podwyżek stóp procentowych, otwierające przestrzeń do poprawy sytuacji na rynkach wschodzących, co premiowałoby także warszawski parkiet. kmk

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty