Rezerwy frankowe zdołują wyniki

Głównie z powodu wzrostu odpisu na hipoteki frankowe mBank mógł mieć w IV kwartale 2019 r. tylko nieznacznie dodatni zysk netto, podobnie jak Bank Millennium. W Getin Noble Banku pojawi się zaś jeszcze większa strata.

Publikacja: 17.01.2020 12:43

Foto: GG Parkiet

mBank dołączył do Santandera i również zwiększył rezerwy na hipoteki frankowe z powodu rosnącego ryzyka prawnego dotyczącego tych kredytów. Wynika ono nie tylko z rosnącej liczby spraw sądowych, ale też częstszych zwycięstw klientów.

mBank kolejnym z rezerwą

Dodatkowa rezerwa mBanku na franki wynosi 293 mln zł i obciąży wyniki IV kwartału 2019 r. Prawdopodobnie, co dotyczy całego sektora, jest to koszt niepodatkowy, więc w pełnym wymiarze obciąży wynik netto. Według naszych szacunków rezerwa odpowiada 2,2 proc. hipotek frankowych mBanku na koniec 2019 r. Jest to zatem więcej niż około 1,7 proc. w przypadku Santandera, który zwiększył tę rezerwę o 173 mln zł.

Eksperci nie mają wątpliwości, że należy się spodziewać podobnych ruchów w innych bankach mających hipoteki frankowe. Przede wszystkim dotyczy to Millennium, PKO BP i Getin Noble Banku mających największy obok mBanku udział kredytów walutowych w portfelu ogółem. Zwiększyć rezerwy mogą też banki ze śladowym udziałem tych kredytów, takie jak Pekao i ING Bank Śląski, ale w ich przypadku będzie miało to niewielki wpływ na wyniki.

Jeśli przyjmiemy, że cały sektor zwiększyłby w IV kwartale rezerwy frankowe o 2 proc. (średnia ze wskaźników mBanku i Santandera), to wyniosłyby one niemal 2 mld zł. Jeżeli faktycznie będzie to koszt niepodatkowy, wpłynie on istotnie na wynik sektora w tym okresie (bez tego czynnika mógłby on sięgnąć 4 mld zł, co dałoby 16 mld zł zysku netto branży w całym 2019 r., w porównaniu z 13 mld zł w 2018 r.).

Wpływ wzrostu rezerw frankowych na pojedyncze banki będzie bardzo różny nie tylko ze względu na różny udział tych kredytów w stosunku do portfela i osiąganych zysków, ale także ze względu na zróżnicowaną sytuację banków pod względem zawiązanych rezerw na zwrot prowizji za kredyty konsumenckie spłacone przed czasem. mBank powiększył także tę drugą i obie obciążą jego zysk kwotą około 365 mln zł. To sporo, bo w poprzednich dwóch kwartałach miał 332 i 354 mln zł zysku netto. Zdaniem analityków jego wynik w IV kwartale może być więc tylko minimalnie na plusie. W Santanderze obie rezerwy obciążą zysk kwotą blisko 340 mln zł netto. To sporo, bo w każdym z wcześniejszych dwóch kwartałów zysk banku sięgał około 600 mln zł.

Jak może być w innych bankach? Gdyby przyjąć wspomniany wskaźnik na poziomie 2 proc., Millennium musiałby zawiązać rezerwy warte około 275 mln zł (wzięliśmy pod uwagę jego portfel frankowy bez części kupionej z Euro Bankiem i ubezpieczonej przez Soc Gen). To duża kwota, bo w II i III kwartale ub.r. bank miał odpowiednio 174 mln zł i 200 mln zł zysku netto. Na dodatek zysk banku za IV kwartał może być obciążony kosztami fuzji z Euro Bankiem. To mogłoby oznaczać nawet kwartalną stratę.

W przypadku Getin Noble Banku obraz jest jeszcze bardziej pesymistyczny, bo instytucja ta nie zarabia nawet bez zwiększonych rezerw frankowych – miała w II i III kwartale 89 mln zł i 100 mln zł straty netto. Jego rezerwa w scenariuszu 2 proc. przekroczyłaby 180 mln zł.

Problem w tym, że bardzo trudno oszacować precyzyjnie wielkość rezerw banków w IV kwartale. – Wprawdzie można bazować na wskaźniku Santandera, ale jego struktura rezerw okazała się nieco inna, niż oczekiwałem, więc wszelkie szacunki obarczone są sporym ryzykiem błędu. Nawet same banki prawdopodobnie nie do końca wiedzą, jak duże rezerwy powinny zawiązać, bo pomimo opracowania modelu, który weryfikuje audytor, brakuje kluczowych danych – mówi Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM.

Przede wszystkim głównym składnikiem jest prognoza, ilu klientów pójdzie do sądu, co jest bardzo trudne do określenia – kancelarie informują o dużym napływie klientów, ale w pozwach banki jeszcze tego nie widzą. – W dalszej kolejności bank ocenia, jaka część klientów wygra sprawę, co można szacować na podstawie historii, choć próbka jest mała i trendy się ostatnio zmieniły. Rezerwy będą weryfikowane co kwartał, szczególnie gdy będzie oceniał je audytor. Prawdopodobnie większej zmiany w stosunku do rezerw z IV kwartału 2019 r. będzie się można spodziewać w raportach za I półrocze, ale faktyczną skalę problemu możemy poznać dopiero w 2021 lub 2022 roku wraz z napływem spraw i kolejnych informacji – dodaje Marcinowski.

– Skala odpisów może być bardzo różna w poszczególnych bankach w zależności od m.in. udziału franków w portfelu, wpływu na wyniki kwartalne, liczby toczących się spraw i statystyki wygranych w sądach. Wprawdzie podejście miało być jednolite, ale sytuacja banków jest różna, więc i odpisy pewnie będą różnej wysokości w stosunku do portfela – dodaje Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities.

Rynek wciąż niewiele wie

Wcześniej Związek Banków Polskich straszył perspektywą strat sektora przekraczających 60 mld zł z powodu przegranych spraw sądowych dotyczących hipotek frankowych. Gdyby tak miało być, banki byłyby dopiero na starcie tworzenia rezerw, bo do tej pory portfel ten, wart niecałe 100 mld zł, był objęty rezerwami na kwotę stanowiącą zaledwie około 0,5 proc. jego wartości nominalnej.

– Trzymam się wcześniejszych założeń i zakładam, że w 2020 roku może napłynąć ok. 20 tys. spraw, a od 2021 po 30 tys. spraw rocznie i sektor może ponieść około 35 mld zł strat na hipotekach frankowych, co stanowi 35 proc. obecnej wartości portfela. Koszt ten jednak będzie rozłożony na kilka lat. Rynek dyskontuje, że koszty te będą rosły powoli, poprzez systematyczne zawiązywanie rezerw przez parę lat, i nie będzie jednego dużego skokowego obciążenia. Jednak to może się pojawić w 2021 lub 2022 r., gdyby okazało się, że kancelarie osiągnęły dużo większą zdolność do składania pozwów, a statystyka jednoznacznie nie będzie sprzyjała bankom. Wtedy dotychczasowe założenia w modelach musiałyby być zrewidowane, dając skokowy wzrost rezerw – mówi Marcinowski.

Jańczak zwraca uwagę, że kursy akcji banków mocno spadły już w II półroczu 2019 r., dyskontując wzrost odpisów frankowych. – Rynek częściowo wycenia już te koszty, choć trudno powiedzieć, jak duże. Notowania będą reagować na kolejne informacje, ale problem z danymi o rezerwach jest taki, że znamy tylko kwoty, a nie założenia ani też nie to, ile kwartałów potrwa powiększanie rezerw. Akcje banków będą jeszcze długo pod presją franków, sprawa ta będzie ciążyć notowaniom sektora i nie wyjaśni się z kwartału na kwartał – dodaje.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty