Zaczynając od najbardziej nośnego tematu: nowego prezydenta USA, wydaje się, że obniżenie podatków, program deregulacji i odnowienia infrastruktury coraz bardziej się oddalają i szanse na pełne spełnienie nadziei inwestorów wydają się nadzwyczaj nikłe. Wyraźnie wytraciła tempo również „reflacja", która szczególnie silnie napędzała zakupy akcji spółek finansowych oraz po części surowcowych. Ostatnie odczyty inflacji w USA i Europie wydają się po myśli bankierów centralnych, którzy wcześniejsze wyraźne przyspieszenie wzrostu cen odczytywali jako jednorazowy wyskok z uwagi na efekty bazowe.

W konsekwencji banki, które po wyborach prezydenckich napędzały hossę na Wall Street, złapały zauważalną zadyszkę i gromadzący je indeks od szczytu ustanowionego na początku marca stracił już 8,5 proc., zbliżając się tym samym do psychologicznego poziomu 10 proc., stanowiącego w amerykańskim rozumieniu klasyczną korektę. Rozpoczęty w minionym tygodniu sezon wynikowy jak na razie nie przynosi poprawy sytuacji, mimo że spółki tradycyjnie w większości publikują lepsze od oczekiwań wyniki.

Kolejnym i tak naprawdę najważniejszym motorem hossy była wiara w cykliczne ożywienie koniunktury. Ten element wraz z publikacją nieco gorszych danych z USA również ostatnio zawodzi. Tym samym utrzymują się bardzo duże różnice pomiędzy odczytami ankietowymi a tymi opisującym realną koniunkturę. Na dodatek pojawiły się problemy natury geopolitycznej z nowym ogniskiem zapalnym w postaci Korei Północnej. Nastrojów nie poprawił protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, zgodnie z którym Fed powinien w dalszej części tego roku podjąć kroki w celu rozpoczęcia redukcji sumy bilansowej wynoszącej 4,5 bln dolarów. Na dodatek członkowie monetarnego gremium przeprowadzili dłuższą rozmowę na temat rynku akcji, w której część z nich wskazała na wysokie wyceny akcji w relacji do historycznej normy. Ostatnim straszakiem na byki są nieuchronnie zbliżające się wybory prezydenckie we Francji i duża doza niepewności związana z wynikiem pierwszej tury głosowania.

Co jednak najciekawsze, mimo tych wszystkich przeciwności indeksom giełdowym do tegorocznych szczytów brakuje naprawdę niewiele. W praktyce oznacza to, że rynki akcji pozostają silne, a podaż mimo wielu sprzyjających doniesień nie może zdobyć przewagi.