Tym samym uzyskały przewagę nad firmami z 27 rynków dojrzałych, które wyemitowały walory o wartości 62 mld USD. Zdarzyło się to po raz pierwszy, od kiedy dekadę temu agencja Bloomberga zaczęła gromadzić dane na ten temat. Przepaść była największa przy debiutach – na rynkach wschodzących ich wartość sięgnęła 42,3 mld USD, czterokrotnie więcej niż na rynkach dojrzałych.

Dotychczas w państwach rozwijających się rekordowy pod względem podaży nowych akcji był IV kwartał 2007 r., gdy sięgnęła ona 72 mld USD. Największą ofertą był wówczas debiut chińskiego koncernu naftowego PetroChina o wartości 8,9 mld USD. To niewiele w porównaniu z kwotami, jakie niektóre spółki gromadziły na giełdach w minionym kwartale.

Przypieczętował to brazylijski gigant paliwowy Petrobras, który tydzień temu sprzedał akcje za 70 mld USD, co było największą ofertą w historii. A na początku lipca 22,1 mld USD zdobył w giełdowym debiucie Rolniczy Bank Chin (AgBank). Tak duża podaż akcji nie była w stanie stłumić hossy na rynkach wschodzących. Obejmujący je indeks MSCI EM od początku lipca zyskał 16,6 proc. (8,2 proc. od początku roku). Największe zwyżki – o ponad 20 proc. – odnotowano na parkietach w Peru, Tajlandii, Indonezji i na Filipinach. W tym samym czasie indeks rynków dojrzałych MSCI World zyskał 13,7 proc. (1,3 proc. od stycznia).

Zdaniem Marka Mobiusa zarządzającego funduszami Templeton na rynkach wschodzących zaczyna powstawać bańka spekulacyjna. O nadmiernym napływie kapitału na te parkiety świadczyć ma, zdaniem Mobiusa, gigantyczna oferta Petrobrasu. – Choć rynki wschodzące dochodzą już do punktu, w którym wyceny nie są tak atrakcyjne, gospodarki tych państw będą się dynamicznie rozwijały, a to sprzyja debiutom – oponuje Paul Attwood, jeden z zarządzających w towarzystwie funduszy Huntington. Jak wynika z prognoz HSBC, PKB państw wschodzących powiększy się w tym roku o 7,2 proc., a rozwiniętych o 2,4 proc.