O podobnym spadku zmienności cen akcji możemy chyba mówić również na GPW. W okresie minionych 20 tygodni wartość mWIG40 poruszała się w przedziale nie szerszym niż 7 proc.

Klasycznie formowaniu się dołków cen akcji towarzyszą silne emocje (głównie strach posiadaczy akcji), skutkujące wysoką zmiennością cen, a istotne szczyty cen akcji często tworzone są w sytuacji zaniku poważniejszych obaw, prowadzącego do spadku zmienności. Niestety, tej obserwacji nie da się chyba przekształcić w jakąś niezawodną regułę. W okresie minionych 20 lat mWIG40 „bujał się" przez 20 tygodni w przedziale węższym niż 7 proc. czterokrotnie. Ostatni raz taki sygnał pojawił się w styczniu 2015 r. i bezpośrednio poprzedził ostatnią 4-miesięczną falę ówczesnej hossy. Dla odmiany wcześniejsza stabilizacja tego typu z początku 2011 r. okazała się z perspektywy czasu sygnałem ostrzegającym przed silnym spadkiem cen akcji, do którego doszło pomiędzy kwietniem a październikiem 2011 r. Podobne sygnały z czerwca 2002 r. i lutego 2005 r. poprzedzały 3–4-miesięczny spadek, który jednak prowadził do uformowania dołka cyklicznej bessy (październik 2002 r. i maj 2005 r.) poprzedzającego bardzo silną hossę.

Warto śledzić sytuację na rynku spółek zaliczanych do sektora IT, bo ich dominacja wśród spółek o największej kapitalizacji przypomina podobną dominację sektorów informatycznego i telekomunikacyjnego z lat 1999–2000. W ostatnich dniach Nasdaq Composite spadł do poziomu 5-tygodniowego minimum. Po dodaniu jednego prostego kryterium okazuje się, że taki sygnał pojawiał się na Nasdaq Composite w każdym z ostatnich czterech cykli 20-tygodniowych. W każdym z tych przypadków indeks odbijał później w górę w kierunku wcześniejszego szczytu, a następnie wykonywał ruch kończący fazę spadkową cyklu.

Powtórka tego schematu obecnie oznaczałaby ruch wzrostowy w lipcu, a następnie wznowienie spadku z kulminacją gdzieś w sierpniu/wrześniu. W każdym z czterech ostatnich cykli skala takiego spadku była odmienna (bo wpływała na nią pozycja w ramach cyklu wyższego rzędu, czyli cyklu Kitchina). Osobiście sądzę, że w obecnych warunkach celem hipotetycznego spadku Nasdaq Composite będą okolice marcowo-kwietniowych dołków (około 5800 pkt). Na WIG20 odpowiednikiem tego jest poziom dołka z końca marca, czyli 2176 pkt.

Wydaje się, że czas na ostateczne pęknięcie formującej się od 2009 r. bańki na FANG-ach (Facebook, Amazon, Netflix, Google) i innych tego typu gigantach jeszcze nie nadszedł. Nie pasuje do takiej hipotezy choćby poziom nastrojów inwestorów indywidualnych w USA. W styczniu 2000 r., na dwa miesiące przed początkiem krachu na rynku Nasdaq, przewaga optymistów nad pesymistami przekraczała 60 pkt proc. Tymczasem obecnie od lutego nigdy nie przekroczyła poziomu 8,1 pkt proc.