Bo za słowami nie idą fakty – kolejne odczyty rozczarowują. Kluczowe dla obrazu rynku w lipcu będą jednak dane, które poznamy w przyszłym tygodniu (indeksy ISM oraz dane Departamentu Pracy USA). Z kolei na pozytywne informacje z Kongresu najpewniej przyjdzie poczekać do jesieni – wprawdzie przedstawiciele republikanów w zeszłym tygodniu zapewniali, że będą zdeterminowani przeprowadzić legislację ustaw podatkowych i gospodarczych Donalda Trumpa do końca roku, ale najpierw warto będzie zobaczyć, jak wyglądają prace nad zmianami w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych. Tym samym oczekiwania rynku dotyczące skali podwyżek stóp procentowych w najbliższych kilkunastu miesiącach nadal wyraźnie rozmijają się z tym, co widzą członkowie Fedu. Im większa luka, tym teoretycznie większe pole do popisu dla dolara w przyszłości (bo luka będzie musiała zostać zamknięta), problem jednak w tym, że timing dla tego ruchu jest trudny do oszacowania.

Na słabości dolara teoretycznie może nadal zyskiwać złoty, chociaż w kraju widać to tylko na parze USD/PLN. Na EUR/PLN czy CHF/PLN poszliśmy we wtorek w górę za sprawą słów szefa Europejskiego Banku Centralnego. Mario Draghi, wypowiadając się optymistycznie na temat gospodarki oraz przyznając, że tendencje reflacyjne zastąpiły deflacyjne, nasilił oczekiwania związane z odejściem od luźnej polityki EBC w latach 2018–2019.